Jak można
podsumować pięć lat obowiązywania Summorum
Pontificum w Kościele w Polsce? Jest to zadanie niezwykle trudne, gdyż
chyba żaden inny dokument obecnego papieża nie wywołał tylu emocji zarówno
wśród wiernych, jak i biskupów. Jeszcze w 1998 roku Prymas Polski mówił
publicznie o Mszy trydenckiej: „Jest to
moda wśród ludzi wrogich Kościołowi, którzy jak zwykle chcą mu przeszkadzać.
Stąd podsumowanie takiej idei, która może być modna w pewnych kręgach, ale
która retorycznie nie przedstawia żadnych wartości chrześcijańskich” (wywiad
dla KAI z 24 grudnia 1998 r.). Tymczasem
wydana niedawno instrukcja Stolicy Apostolskiej stoi w całkowitej sprzeczności
z tym stanowiskiem. Cele ogłoszenia motu
proprio Summorum Pontificum przez
papieża są między innymi następujące (pogrubienia od autora):
a) udostępnienie wszystkim wiernym Liturgii Rzymskiej w Usus Antiquior, uważanej za cenny skarb, który należy
zachować;
b) zagwarantowanie i zapewnienie w sposób rzeczywisty wszystkim,
którzy o to poproszą, możliwości posługiwania się: forma extraordinaria, w przekonaniu, że posługiwanie się
Liturgią Rzymską, obowiązującą w 1962 r., jest
uprawnieniem przyznanym dla dobra wiernych i dlatego powinno być interpretowane
na korzyść wiernych, dla których jest ona głównie przeznaczona; (z instrukcji Universae Ecclesiae).
Chyba nie
popełnimy błędu, jeśli opinię kardynała Glempa uznamy jako reprezentatywną dla
polskiego duchowieństwa w czasach sprzed ogłoszenia Summorum Pontificum. Po ludzku rzecz ujmując, nie było możliwe, aby
to motu proprio zostało przyjęte z
entuzjazmem, a następnie gorliwie implementowane. Emocji, przekonań, poglądów,
czy wręcz stereotypów i ideologii nie da się zniwelować jednym dokumentem, nawet,
jeśli jest to dokument papieski w organizacji tak hierarchicznej, jaką jest
Kościół.
Bez
przeprowadzenia szczegółowych badań, nikt nie jest w stanie obiektywnie
stwierdzić, co dzisiaj myślą o starym rycie polscy księża i biskupi. Skupmy się
zatem na rzeczywistości, którą postrzegamy jako osoby, którym zależy na
propagowaniu formy nadzwyczajnej rytu rzymskiego. Poniżej przytaczam
kilkanaście faktów, które odzwierciedlają dzisiejszy obraz obecności Summorum Pontificum w Kościele w Polsce.
Zacznijmy od rzeczy, które mogą niepokoić zwolenników formy nadzwyczajnej.
1. Biskupi
w Polsce nadal nie wahają się rzucać przysłowiowych kłód pod nogi wiernym,
którzy zgodnie z Summorum Pontificum
proszą o Msze w starym rycie. Zakaz coniedzielnych Mszy w Tarnowie czy ostatni
zakaz Metropolity Warmińskiego sprawowania starej Mszy podczas pielgrzymki to
tylko dwa najlepiej udokumentowane i upublicznione przykłady.
2. Wciąż
nie ma w Polsce ani jednego biskupa, który publicznie wypowiadałby się przychylnie o Mszy w starym rycie. Zdarzają
się pojedyncze, kurtuazyjne, czy jakby dyplomatyczne wypowiedzi, ale w
przeciwieństwie do innych krajów, nie ma w Polsce biskupa, którego można by
śmiało nazwać „przyjacielem tradycji”.
3. Na
forach internetowych czy w prywatnych rozmowach nadal dowiadujemy się, że
klerycy okazujący zainteresowanie starym rytem są narażeni na usunięcie z
seminarium duchownego. Ci najodważniejsi, którzy zdecydowali się wstąpić do
seminarium tradycyjnego instytutów kapłańskich Ecclesia Dei nie mogą być pewni, że którykolwiek polski biskup
pozwoli im pracować w swojej ojczyźnie.
4. Odprawienie
Mszy tradycyjnej w parafii, gdzie dotychczas nie była odprawiana nadal wzbudza
bardzo dużo emocji. W przypadku publicznych celebracji może to być jeszcze
zrozumiałe i wyjaśnione poprzez prosty psychologiczny mechanizm lęku przed
nieznanym. Gorzej, iż nawet tzw. Msze prywatne są traktowane jako problem.
Zgodnie z art. 4 Summorum Pontificum w
takich Mszach mogą uczestniczyć wierni, którzy wyrażają taką chęć. Większość
kapłanów celebrujących prywatnie, zachowuje ten fakt w tajemnicy, obawiając się
reakcji proboszcza, kurii czy biskupa, w sytuacji rosnącego zainteresowania
Mszą przez wiernych.
5. Nie
jest też dla nas niespodzianką, że w przypadku chłodnego przyjęcia motu proprio przez biskupów, również na
poziomie parafii proboszczowie nie zdecydowali się z własnej woli udostępniać wiernym
„cennego skarbu” liturgii. Zaledwie kilku proboszczów z własnej inicjatywy
wprowadziło w swoich parafiach regularne coniedzielne Msze w formie
nadzwyczajnej. Częściej widzimy zainteresowanie starym rytem wśród wikariuszy,
którzy mają jednak ograniczone pole działania w tym zakresie.
6. Coraz
więcej osób także zdaje sobie sprawę, że regularne i częste celebracje w jednym
kościele w obu formach rytu są bardzo trudne. Nie mówimy tu tylko o
trudnościach logistycznych, związanych z inną organizacją przestrzeni
celebracji czy znalezieniem dogodnej godziny dla Mszy trydenckiej. Większym
problemem jest wrażliwość wiernych przywiązanych do starszej formy rytu. To, co
dla proboszczów jest uznawane za wspaniałe urozmaicenie życia parafialnego, czyli
np. świeckie koncerty, oryginalny wystrój kościoła, specjalne zachowania
księży, często obiektywnie jest łamaniem przepisów kościelnych, dla którego nie
ma zrozumienia wśród większości wiernych przywiązanych do tradycyjnego rytu.
7. W
przeciwieństwie do wielu innych krajów świata, w Polsce nie ma ani jednego
kościoła, który byłby przeznaczony wyłącznie dla celebracji w starym rycie i
duszpasterstwa wiernych przywiązanych do formy nadzwyczajnej. Żadne tradycyjne
duszpasterstwo nie uzyskało przywilejów prowadzenia osobnych ksiąg
sakramentalnych czy jurysdykcji quasi-parafii, pomimo, że de facto takie duszpasterstwa w całości zastępują wiernym
duszpasterstwo parafialne. Takie podejście bynajmniej nie utwierdza wiernych w
tym, że Kościół „jest ich domem”, lecz
raczej – zgodzę się tu z ks. Bergiem, przełożonym Bractwa Kapłańskiego św.
Piotra – utrwala mentalność uchodźcy, który nigdzie nie przynależy (wywiad dla The Remnant z 5 lipca 2007 r.).
Po przeczytaniu
powyższego fragmentu tekstu łatwo wydać opinię, ze polscy biskupi nie działają
zgodnie z wolą Ojca Świętego. W konkretnych przypadkach jest to prawda. W
ogólności jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że Summorum Pontificum nie obliguje biskupów do propagowania
tradycyjnego rytu wśród swoich wiernych. Ani w Summorum Pontificum, ani w instrukcji Universae Ecclesiae nie znajdziemy ani jednego zdania nakładającego
na biskupów obowiązki w tym zakresie. Biskupi powinni zagwarantować możliwość
uczestnictwa w Mszy w startym rycie, ale jedynie tym wiernym, którzy o to
proszą. Nie chodzi nawet o pojedynczych wiernych, ale tzw. stabilne grupy. Paradoksalnie, papież w dużej mierze
powierza zatem samym wiernym odpowiedzialność za „udostępnienie wszystkim wiernym Liturgii Rzymskiej w Usus Antiquior, uważanej za cenny
skarb, który należy zachować” (Universae Ecclesiae art. 8). Tak też się
dzieje na całym świecie. Poza działalnością instytutów kapłańskich Ecclesia Dei, do zainicjowania
celebracji Mszy w formie nadzwyczajnej dochodzi głównie z inicjatywy wiernych. W
Polsce także, to wierni są motorem napędowym propagowania klasycznej liturgii.
Oczywiście sami wierni niewiele by zdziałali, gdyby nie wspaniali kapłani,
którzy odpowiedzieli na ich potrzeby niejednokrotnie narażając się przy tym na
skrajne niezrozumienie swoich przełożonych i współbraci w kapłaństwie. Dzięki
ich zaangażowaniu możemy dzisiaj przytoczyć szereg faktów, które potwierdzają
sukcesy rozpowszechniania klasycznego rytu w Polsce.
8. Liczba
miejsc, gdzie sprawowana jest regularnie co niedzielę Msza trydencka wzrosła
przez pięć lat z 5 do 22. Ponadto w 40 innych kościołach Msza w formie
nadzwyczajnej zaczęła być sprawowana regularnie, przynajmniej raz w miesiącu.
Wzrost liczby miejsc był stały przez ostatnie pięć lat; wykazuje nawet nieznaczną
tendencję wzrostową.
9. Wierni
zaczynają się coraz lepiej i bardziej świadomie organizować celem propagowania
liturgii łacińskiej. Z pamięci jestem w stanie wymienić już 5 stowarzyszeń oraz
5 fundacji, dla których jednym z celów statutowych jest pomoc w
rozpowszechnianiu liturgii w klasycznym rycie rzymskim. Odnowione niedawno
kontakty z międzynarodową federacją „Una Voce” przyniosły już pierwsze dobre
owoce.
10. Rosnące grupy wiernych przywiązanych do
tradycyjnej liturgii rodzą także nowe powołania kapłańskie. Już kilkunastu
polskich alumnów studiuje za granicą w seminariach duchownych zgromadzeń
używających mszału z 1962 r. Nie bez znaczenia jest także fakt, że w zeszłym
roku kardynał Dziwisz zezwolił Bractwu Kapłańskiemu Św. Piotra na kanoniczne
erygowanie domu w Krakowie. Jest to pierwszy taki przypadek i bardzo istotny
precedens dla innych tego typu zgromadzeń.
11. Bardzo
istotną nowością ostatnich kilku lat jest zwyczaj celebrowania Mszy świętej
prymicyjnej dla grup wiernych przywiązanych do tradycyjnej liturgii. W tym roku
zrobiło to kilkunastu neoprezbiterów, absolwentów seminariów diecezjalnych z
całej Polski. W miastach, gdzie od dawna jest już sprawowana tradycyjna
liturgia, kolejne roczniki kleryków w większości wiedzą już bardzo dużo o
tradycyjnej liturgii i mają wśród swoich znajomych osoby przywiązane do Mszy w
formie nadzwyczajnej. Dla tych neoprezbiterów stara Msza nie będzie już czymś
obcym i kontrowersyjnym. Wielu z nich widzi w formie nadzwyczajnej wspaniałą
możliwość do pogłębienia swojego życia duchowego.
12. Pomimo,
że nie widać szans na zaistnienie tradycyjnej liturgii w polskich parafiach, to
powołane duszpasterstwa diecezjalne coraz lepiej się rozwijają i na stałe
instytucjonalizują się w strukturach polskich diecezji. Statut duszpasterstwa z
Archidiecezji Warszawskiej zakłada już separację majątkową duszpasterstwa od
lokalnej parafii, a także prowadzenie zapisów wiernych należących do
duszpasterstwa. Są to dwa istotne zalążki dla przyszłego powstania samodzielnej
parafii personalnej. Księża, którzy zostają mianowani duszpasterzami wiernych
przywiązanych do starej Mszy często nie są już jednocześnie księżmi
parafialnymi, co umożliwia im większe zaangażowanie w tradycyjne
duszpasterstwo. Przykładowo, w Diecezji Gliwickiej umożliwiło to odprawianie
codziennych Msze świętych oraz stworzenie dodatkowego miejsca coniedzielnych
celebracji.
13. Z
roku na rok rośnie również liczba pielgrzymek, obozów wakacyjnych oraz
rekolekcji wyjazdowych dla wiernych przywiązanych do tradycyjnego rytu lub
tych, którzy chcą poznać ten klasyczny łaciński obrządek. W tym roku można było
spędzić prawie całe wakacje, zapisując się na tego typu inicjatywy. Niezwykle
istotnym elementem tych projektów jest fakt, że odbywają się one w miejscach,
gdzie Msza trydencka nie jest regularnie odprawiana. Dzięki temu coraz więcej
wiernych i księży styka się z tradycyjną liturgią. To, co dawniej było dla nich
nieznane, obecnie staje się znane i nie wzbudza już takich negatywnych emocji,
jak dawniej. Każdy ksiądz odprawiający Mszę tam, gdzie ona nie była dotychczas
odprawiana jest de facto propagatorem
wezwania Ojca Świętego do udostępniania wszystkim wiernym „skarbów liturgii”.
14. Wierni
przywiązani do liturgii łacińskiej nie biorą się znikąd. Są to zaangażowani
katolicy, którzy kochają swój Kościół; którzy zawsze uczestniczyli w jego
życiu. Dziesiątki miejsc regularnych celebracji nie powstały w wyniku
sugerowanego przez Summorum Pontificum
zbierania stabilnych grup i przygotowywania pism do proboszczów i biskupów, ale
w większości dzięki nieformalnym przyjacielskim kontaktom, jakie ci wierni mają
z duchownymi. To często ci wierni są „misjonarzami”, którzy potrafią przekonać
kapłanów do celebracji w rycie tradycyjnym czy nawet zorganizować dla nich
naukę starego rytu. Jest to bardzo istotny element pozytywnie wyróżniający
Polskę na tle innych krajów świata.
Myślę, że powyższe fakty jasno pokazują, że lawina rozpowszechniania
tradycyjnej liturgii ruszyła i jest nie do zatrzymania. Śmiało można już
powiedzieć o Ruchu Summorum Pontificum
w Kościele w Polsce. Obecnie jest to od 5 do 10 tysięcy wiernych. Trudności
związane z niechęcią duchowieństwa maleją z roku na rok także ze względu na
bardzo jasne sygnały płynące ze Stolicy Apostolskiej. Wielokrotnie już polscy
biskupi musieli zmienić swoje decyzje pod wpływem Komisji Ecclesia Dei (część
Kongregacji Nauki Wiary), do której o pomoc zwrócili się polscy wierni. Każda
stabilna grupa, która konsekwentnie i uparcie ubiega się o regularne celebracje
w końcu osiąga swoje cele. Zadanie, które stoi przed wiernymi i księżmi to
przede wszystkim coraz szersze edukowanie wiernych o wspaniałych bogactwach
tradycyjnej liturgii oraz rzetelne informowanie o celebracjach starej Mszy i
innych wspaniałych inicjatywach związanych z tradycyjną liturgią.
Ostatecznie Ruch Summorum Pontificum
jedynie powtarza przesłanie Ojca Świętego Benedykta XVI: „To,
co dla poprzednich pokoleń było święte, również dla nas pozostaje święte i
wielkie, i nie może być nagle całkowicie zabronione albo uznane za szkodliwe” (Benedykt XVI, List do Biskupów z okazji
opublikowania Listu Apostolskiego Motu Proprio data Summorum Pontificum odnośnie do stosowania Liturgii Rzymskiej
sprzed reformy przeprowadzonej w 1970 r., AAS 99 (2007) 798.).