Pomimo cudownego ożywienia pod koniec pierwszego tysiąclecia n.e. — powrotu łaciny z życia sakralnego do języka władzy i nauki — los jej nie oszczędził i po stoczonej batalii łacina stała się martwym językiem.
Przez wiele lat, nawet we współczesnym świecie, łacina była lingua franca europejskich elit. Jak słusznie zauważył francuski prof. Antoine Muret (po łacinie) w Rzymie, 1583r.: „Kto mówi po włosku będzie rozumiany tylko przez Włochów; kto mówi tylko po hiszpańsku będzie miał status głuchoniemego pośród Niemców; Niemiec wśród Włochów będzie musiał używać głowy i rąk zamiast języka; władający piękną francuszczyzną będzie przedmiotem niepotrzebnych drwin, gdy opuści Francję; ale ten kto włada greką i łaciną będzie obiektem podziwu wielu niezależnie od miejsca, do którego przybędzie”.
W tym czasie łacina nadal pozostawała językiem nauki na kontynencie, lecz nadszedł czas, gdy humaniści doby renesansu szukający świeższych prądów zaczęli z niej drwić i określać ją mianem ‘scholastycyzmu’.
W 1492r. Ludovicus de Valentia, napisał komentarz do Polityki Arystotelesa, uskarżając się na nową modę przejawiającą się w przeroście formy nad treścią. Humaniści — rzekł, „pławili się w błyskotliwości słowa i ozdabianiu języka; zadowoleni z tego, że znają znaczenie użytych słów zapomnieli o zgłębieniu istoty i właściwości wyrażanych przez nie. Efektem było odrzucenie dzieł ‘bez poloru’, nawet gdy zawierały prawdę.”
Paradoksalnie znaleźli oni to, czego poszukiwali w dziełach starożytnych pisarzy, stąd woleli Cycerona i Wirgiliusza od Abelarda i Akwinaty.
W XV i XVI w. nie było odrazy do łaciny jako języka – wręcz przeciwnie – lecz jak zauważył wielki XIX-wieczny uczony Edward Norden, nowinki mogły zniweczyć łacinę jako język żywej myśli. „Łacina została pogrzebana przez humanizm” — powiedział Norden.
Jarzmo pisania solidną łaciną zdało się być nie do przyjęcia, zwłaszcza dla żywszych myślicieli: w XVII w. Descartes we Francji, Galileusz we Włoszech i Tomasz Hobbes w Anglii stali się pionierami mody pisania we własnym języku, która szybko się rozprzestrzeniła. Wspomnienia starszego świata nie były już natchnieniem, lecz rozproszeniem na rzecz coraz bardziej pewnych siebie przedstawicieli nowej generacji.
Co ciekawe, tak naprawdę to długoterminowe skutki rewolucji drukarskiej przesądziły o losie łaciny. Czas spędzony na nauce czytania języka narodowego był teraz wysoce nagradzany przez nowy rynek wydawniczy, a na przestrzeni XVII i XVIII wieku odsetek dzieł wydawanych po łacinie spadł.
Ostatecznie rosnące wpływy burżuazji przejmującej władzę od arystokratycznych i kościelnych elit położyły kres łacinie. Lecz ich bronią językową pozostała umiejętność czytania i pisania oraz drukowania.
Patrząc na los łaciny, w skrócie możemy stwierdzić, że moda, tradycyjny puryzm i technologia razem wzięte mogą każda na swój sposób unicestwić język.
Tak naprawdę wiele wątków w 2500-letniej historii dominującego niegdyś języka nie da się podsumować, choć dokonałem podziału na trzy tematy, które mogą posłużyć za naukę dla współczesnych lingwistów.
Po pierwsze, discrimina: przetrwanie języka zależy od spójności społeczności nim władającej. Po wtóre, vicissitudines: tłumaczenie i kontakt z językiem mogą go ubogacać. Zaś po trzecie, strages: nowomodny styl, tradycyjny puryzm i technologia mogą unicestwić nawet najbardziej zakorzenioną tradycję językową.
Poprzednie części tekstu: cz. I, cz. II, cz. III, cz. IV.
Przez wiele lat, nawet we współczesnym świecie, łacina była lingua franca europejskich elit. Jak słusznie zauważył francuski prof. Antoine Muret (po łacinie) w Rzymie, 1583r.: „Kto mówi po włosku będzie rozumiany tylko przez Włochów; kto mówi tylko po hiszpańsku będzie miał status głuchoniemego pośród Niemców; Niemiec wśród Włochów będzie musiał używać głowy i rąk zamiast języka; władający piękną francuszczyzną będzie przedmiotem niepotrzebnych drwin, gdy opuści Francję; ale ten kto włada greką i łaciną będzie obiektem podziwu wielu niezależnie od miejsca, do którego przybędzie”.
W tym czasie łacina nadal pozostawała językiem nauki na kontynencie, lecz nadszedł czas, gdy humaniści doby renesansu szukający świeższych prądów zaczęli z niej drwić i określać ją mianem ‘scholastycyzmu’.
W 1492r. Ludovicus de Valentia, napisał komentarz do Polityki Arystotelesa, uskarżając się na nową modę przejawiającą się w przeroście formy nad treścią. Humaniści — rzekł, „pławili się w błyskotliwości słowa i ozdabianiu języka; zadowoleni z tego, że znają znaczenie użytych słów zapomnieli o zgłębieniu istoty i właściwości wyrażanych przez nie. Efektem było odrzucenie dzieł ‘bez poloru’, nawet gdy zawierały prawdę.”
Paradoksalnie znaleźli oni to, czego poszukiwali w dziełach starożytnych pisarzy, stąd woleli Cycerona i Wirgiliusza od Abelarda i Akwinaty.
Św. Tomasz z Akwinu
W XV i XVI w. nie było odrazy do łaciny jako języka – wręcz przeciwnie – lecz jak zauważył wielki XIX-wieczny uczony Edward Norden, nowinki mogły zniweczyć łacinę jako język żywej myśli. „Łacina została pogrzebana przez humanizm” — powiedział Norden.
Jarzmo pisania solidną łaciną zdało się być nie do przyjęcia, zwłaszcza dla żywszych myślicieli: w XVII w. Descartes we Francji, Galileusz we Włoszech i Tomasz Hobbes w Anglii stali się pionierami mody pisania we własnym języku, która szybko się rozprzestrzeniła. Wspomnienia starszego świata nie były już natchnieniem, lecz rozproszeniem na rzecz coraz bardziej pewnych siebie przedstawicieli nowej generacji.
Co ciekawe, tak naprawdę to długoterminowe skutki rewolucji drukarskiej przesądziły o losie łaciny. Czas spędzony na nauce czytania języka narodowego był teraz wysoce nagradzany przez nowy rynek wydawniczy, a na przestrzeni XVII i XVIII wieku odsetek dzieł wydawanych po łacinie spadł.
Ostatecznie rosnące wpływy burżuazji przejmującej władzę od arystokratycznych i kościelnych elit położyły kres łacinie. Lecz ich bronią językową pozostała umiejętność czytania i pisania oraz drukowania.
Patrząc na los łaciny, w skrócie możemy stwierdzić, że moda, tradycyjny puryzm i technologia razem wzięte mogą każda na swój sposób unicestwić język.
Tak naprawdę wiele wątków w 2500-letniej historii dominującego niegdyś języka nie da się podsumować, choć dokonałem podziału na trzy tematy, które mogą posłużyć za naukę dla współczesnych lingwistów.
Po pierwsze, discrimina: przetrwanie języka zależy od spójności społeczności nim władającej. Po wtóre, vicissitudines: tłumaczenie i kontakt z językiem mogą go ubogacać. Zaś po trzecie, strages: nowomodny styl, tradycyjny puryzm i technologia mogą unicestwić nawet najbardziej zakorzenioną tradycję językową.
Poprzednie części tekstu: cz. I, cz. II, cz. III, cz. IV.