Prezentujemy krótki fragment jednej z publikacji, której autorem jest ks. Nicola Bux. Została ona wydana w polskim tłumaczeniu przez Wydawnictwo św. Stanisława BM pod tytułem Jak chodzić na Mszę i nie stracić wiary (Kraków 2011). Poniższy tekst stanowi początkowy fragment pierwszego rozdziału książki (s. 23-25). Pogrubienia w tekście pochodzą od redakcji.
Ilu we Włoszech jest praktykujących katolików? W Internecie znajdziemy sondaże dla każdego. Wielu katolików mówi o sobie, że praktykują, ale nie chodzą na Mszę św. Uczęszczają za to do sanktuariów i religijnych ośrodków pielgrzymkowych. W jakim stopniu wpłynęła na to obecna sytuacja celebracji eucharystycznej, czyli niedbalstwo kapłanów i ignorancja wiernych? Oto efekt! Jeżeli Msza św. jest nudna i pozbawiona znaczenia, porzuca się jej praktykowanie.
Na sarkofagu św. Augustyna w Pawii trzej heretycy przedstawieni są na kogucich łapach - nie mają stóp. Ariusz, który zaprzeczał bóstwu Jezusa. Pelagiusz, który negował Łaskę. Donat, który zwalczał jedność Kościoła. Kurze nóżki są symbolem demonicznym. Dziś te same herezje możemy odnaleźć w liturgii. Najświętszy Sakrament wciśnięty w kąt nie jest już w świątyni znakiem Bożej obecności. Za to krzesło kapłana narzuca się coraz bardziej, coraz widoczniejsze kosztem niewidzialnego, ale skutecznego działania łaski sakramentalnej. Obrzędy skupione na miejscowej społeczności nie ukazują katolickiej jedności. Młodzież, która prosiła rektora papieskiej bazyliki o pozwolenie na celebracją Mszy św. trydenckiej, znanej jako "forma nadzwyczajna", usłyszała: "Tu rządzę ja, a papież rządzi w Rzymie". Młodzi odparli: "Pozwalacie prawosławnym celebrować ich obrzędy, chociaż nie są - jak się zwykło mówić - w pełnej komunii". Na to rektor: "Jesteście reakcjonistami".
Jeżeli tak nie jest, to zadaję sobie pytanie, jak to jest możliwe, że ceremoniarz wielkiej diecezji zwierza się zakonnikowi: "Najbardziej mnie smuci to przyjmowanie komunii na klęczkach". Albo ksiądz, który mówi: "Nie interesuje mnie krucyfiks na ołtarzu". Są też tacy, co nienawidzą dawnego ornatu (łac. planeta), paramentu, w którym kapłan przyodziewa się na Mszę św. Ornat tradycyjny ustąpił po soborze długiej, miękkiej szacie liturgicznej (casula). Nastąpiło to raczej ze względu na modę niż z powodów praktycznych. Stary ornat jest praktyczniejszy i utrzymuje się nadal. Nadal istnieją niezwykle piękne ornaty, przy których bledną nowoczesne szaty. Przedmiotem wątpliwości ornaty stają się w letnie upały. Jednak w gruncie rzeczy nienawiść do ornatu to jest nienawiść do naszej własnej historii.
Inny ksiądz, widząc osobę klękającą pobożnie i w skupieniu po przyjęciu komunii, ukląkł szyderczo naprzeciwko niej. To już jakaś psychopatia. Można byłoby jeszcze opowiedzieć historię o puszkach z postaciami konsekrowanymi podczas koncelebry, które po Mszy św. zostają wyniesione na zupełnie odsłonięty mebel. Znajduje je i zabiera pewien sumienny ksiądz. Szuka tabernakulum, żeby te hostie schować. Najbliższe tabernakulum jest zapełnione. Wtedy proboszcz mówi mu: "Proszę je włożyć do tamtej toalety, dopóki nikogo tam nie ma". Jak to możliwe, żeby "człowiek Boży" - tak kiedyś ludzie mówili na księdza - posunął się do czegoś takiego?
Są tacy, którzy mówią, że nie trzeba naśladować papieża i jego celebracji. No proszę! W jakim rycie w takim razie odprawiamy nasze Msze św. na obszarze katolickim, rzymskim i łacińskim? Czy nie w rycie rzymskim, papieskim? Co się stało z jednością rytu rzymskiego, o której mówi konstytucja o liturgii (SC 38)?
Czy te wszystkie nadużycia da się przypisać reformie liturgii? Co się właściwie stało? Paweł VI powiedział, że "dym Szatana wniknął do świątyni Boga". Benedykt XVI z mocą podkreśla, że zło pochodzi ze środka Kościoła. Jest to czas poważnego kryzysy, który w znacznej mierze przypisać można upadkowi liturgii. Tak powiedział papież, kiedy był jeszcze kardynałem. Jeżeli nie wierzymy, że Jezus Chrystus obecny jest w Najświętszym Sakramencie, w tej świętości, której możemy dotknąć, to również liturgia nie jest "święta", nie ma sensu. Do kogo się zatem zwraca? Do ludu.
Na przykładzie doświadczeń francuskich widzimy, że "w kwestii liturgii Kościół jest w naszych czasach bardzo chory. Czy liturgiści Benedykta XVI i sam papież nie mogliby zaaplikować czegoś więcej niż łagodne lekarstwo przykładu, jakiego dostarcza sam Najwyższy Kapłan? Przykładu, jaki dają biskupi, którzy chcą też dawać przykład za jego wzorem?". Tak więc kryzys Kościoła spowodowany jest kryzysem liturgii, która utraciła swoje reguły, stała się liturgią na zasadzie "zrób to sam", ignorującą prawo Boże, ius divinum.