Zachęcamy do przeczytania felietonu młodego redemptorysty, przygotowującego się do kapłaństwa w tuchowskim WSD, brata Tomasza Mikołajczyka.
ZASZYFROWANA TEOLOGIA
Moim niepisanym zwyczajem jest pójść, choć raz, na Eucharystię w języku niemieckim do Katedry, lub do najstarszego kościoła w Monachium, czyli „alte Peter” (stary Piotr).
Będąc u „starego Piotra” i modląc się tam różańcem, podziwiałem też piękny ołtarz ze zdobieniami barokowymi (rys. obok), śledziłem wzrokiem każdą postać wyrzeźbioną na tym ołtarzu próbując odgadnąć kto to jest. Okazało się to nietrudne, bo każda postać miała coś charakterystycznego Piotr – klucze, Jan – kielich i księgę, Bartłomiej – swoją skórę itd.. Wtedy też naszła mnie myśl, którą chciałbym się podzielić.
Słynna „Biblia pauperibus”, czyli wszelakie malowidła, lub inne formy sztuki sakralnej przedstawiające w kościele sceny biblijne (i nie tylko), to nie jedynie ‚biblia w obrazkach’ wymalowana po to, by lud Boży nie potrafiący czytać mógł poznać wydarzenia z życia naszego Pana Jezusa Chrystusa. To jest jak to nazywam: Teologia przedstawiana szyfrem.
Dan Brown, miał intuicję, gdy w swym filmie (tfu! w swej książce) „kot leonarda...”(albo jakoś podobnie), próbował nam wmówić, że freski w tym, czy w innym Kościele, chcą przekazać nam tajną informację… Bo chcą! Lecz odkodowana zawsze brzmi mi mniej ni więcej w taki sposób: "Bóg kocha człowieka", "Jezus jest Zbawicielem", "Poza Kościołem nie ma zbawienia", "Maryja jest matką Boga", "św. Piotr jest pierwszym papieżem" itp, itd… Na ścianach i sufitach pięknych barokowych kościołów, są niemal całe wykłady, jakie miałem okazję wysłuchać w seminarium do tej pory. To teologia, nauka Kościoła, wymalowana, wyrzeźbiona, wyryta, wypisana szyfrem do każdego z nas.Tylko czytać!
I tu smutniejsza część tego wpisu. Dziś takie „szyfry” są dostępne jedynie w starych zabytkowych kościołach. Obecnie ciężko napotkać kościół, w którym są freski czy malowidła sakralne, w tym klasycznym rozumieniu. Owszem bliżej niezrozumiałe „dzieła sztuki” są. Jest ich mnóstwo i z pewnością muszą być jakoś zaszyfrowane. Lecz kodem już nie jest Tradycja (tak, przez duże T.) lecz wymysły artysty. Często nie mam pojęcia co miałby oznaczać załóżmy ten wielki owal znajdujący się na środku kościoła przypominający bardziej stół pingpongowy aniżeli ołtarz. Przykładów można wymieniać sporo i nie trzeba daleko szukać, niestety.
Dlatego jeśli mam wybór zawsze wybieram kościół, w którym nacieszę zarówno serce adorując mego Boga, jak i oczy podziwiając wybitne dzieła sztuki sakralnej.
br. Tomasz Mikołajczyk CSsR
Więcej felietonów brata Tomasza można znaleźć na blogu: http://mlodyzakonnik.blog.deon.pl/.