„Dlaczego Papież przywraca sacrum”
Wywiad z JE Malcolmem Ranjithem, sekretarzem Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów
Marco Politi
„La Repubblica”, 31.07.2008
Sygnał był jednoznaczny. Najpierw Boże Ciało w Rzymie, potem widziało się to podczas transmisji telewizyjnej w Sydney. Benedykt XVI wymaga, aby przed nim Komunia św. była przyjmowana na klęcząco. To jedna z wielu przywróconych rzeczy tego pontyfikatu: łacina, msza trydencka, celebracja plecami do wiernych.
Papież Ratzinger ma plan, a lankijski arcybiskup Malcolm Ranjith, którego papież chciał mieć przy sobie w Watykanie jako sekretarza Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, efektywnie go nakreśla. Uwaga skupiona na liturgii, wyjaśnia, ma na celu „otwarcie się na transcendencję”. Na prośbę papieża, Ranjith zapowiada, że Kongregacja Kultu Bożego przygotowuje „Kompendium Eucharystyczne”, które ma pomóc kapłanom w „dobrym przygotowaniu się do celebracji i adoracji eucharystycznej”.
Komunia na klęcząco zmierza w tym kierunku?
„W liturgii czuje się konieczność odnalezienia poczucia sacrum, przede wszystkim w celebracji eucharystycznej. Ponieważ wierzymy, że to co dzieje się na ołtarzu, przekracza to, co możemy sobie po ludzku wyobrazić. Zatem wiara Kościoła w Rzeczywistą Obecność Chrystusa w Postaciach Eucharystycznych wyrażana jest poprzez adekwatne gesty i zachowania różniące się od tych dnia powszedniego.”
Zaznaczając brak ciągłości?
„Nie jesteśmy przed liderem politycznym czy osobistością współczesnego społeczeństwa, a przed Bogiem. Kiedy przedwieczny Bóg staje się obecny na ołtarzu, musimy przyjąć bardziej odpowiednią postawę adoracji. W mojej kulturze w Sri Lance, powinniśmy upaść twarzą na ziemię, jak to robią modlący się buddyści i muzułmanie.”
Hostia do ręki pomniejsza poczucie transcendencji Eucharystii?
„W pewnym sensie tak. Naraża komunikującego na postrzeganie jej jako normalnego chleba. Ojciec Święty często mówi o konieczności chronienia poczucia transcendencji w liturgii w każdej jej formie ekspresji. Gest wzięcia konsekrowanej Hostii i włożenia jej samemu do ust, a nie przyjmowania jej, redukuje głębokie znaczenie Komunii św.”
Chce się zapobiec banalizacji mszy?
„W niektórych miejscach zatracono poczucie wieczności, sacrum i niebiańskości. Była tendencja do stawiania człowieka, a nie Pana w centrum celebracji. II Sobór Watykański jednakże wyraźnie mówi o liturgii jako o „actio Dei, actio Christi”. W niektórych kręgach liturgicznych zaś, czy to wskutek ideologii, czy pewnego intelektualizmu, rozprzestrzeniła się idea liturgii dopasowywanej do różnych sytuacji, w której ma się dać pole działania kreatywności, aby była akceptowana przez wszystkich. Poza tym są być może tacy, którzy wprowadzili innowacje nie zważając nawet na „sensus fidei” i religijne uczucia wiernych.”
Czasami nawet biskupi chwytają za mikrofon i idą do audytorium z pytaniami i odpowiedziami.
„Współczesnym niebezpieczeństwem jest, że kapłan może myśleć, iż to on jest w centrum akcji. I tak ryt może wyglądać jak teatr czy performance prezentera telewizyjnego. Celebrans widzi ludzi, którzy patrzą na niego jako punkt odniesienia i zachodzi ryzyko, że - aby odnieść możliwie jak najwięcej sukcesu - wymyśli gesty i środki wyrazu zachowując się jak główny bohater.”
Jaka byłaby właściwa postawa?
„Kiedy kapłan wie, że to nie on, a Chrystus jest w centrum. Szanując w pokornej służbie Panu i Kościołowi liturgię i jej reguły, jako coś otrzymanego, a nie wymyślonego, oznacza danie więcej przestrzeni Panu, aby poprzez kapłana, który jest narzędziem, mógł pobudzić sumienia wiernych.”
Czy odstępstwem są także kazania wygłaszane przez świeckich?
„Tak. Ponieważ kazanie, jak mówi Ojciec Święty, to sposób w jaki Objawienie i wielka Tradycja Kościoła są objaśniane, aby Słowo Boże inspirowało życie wiernych w ich codziennych wyborach i czyniło celebrację liturgiczną bogatą w duchowe owoce. I ta tradycja liturgiczna Kościoła rezerwuje kazanie dla celebransa, biskupów, kapłanów i diakonów. Ale nie dla świeckich.”
Absolutnie nie?
„Nie żeby oni nie byli zdolni do kilku słów refleksji, ale dlatego że w liturgii szanuje się role. Istnieje, jak głosił Sobór, różnica „w istocie i nie tylko w stopniu” między powszechnym kapłaństwem wszystkich ochrzczonych, a kapłaństwem samych kapłanów.”
Już kardynał Ratzinger narzekał na utratę poczucia sacrum w rytach.
„Reforma soborowa była często interpretowana albo widziana nie po myśli Vaticanum II. Ojciec Święty definiuje tę tendencję jako „antyduch Soboru”.
Jaki jest bilans w rok po pełnym wprowadzeniu mszy trydenckiej?
„Msza trydencka ma w swej istocie bardzo głębokie wartości, które odzwierciedlają całą Tradycję Kościoła. Jest więcej poszanowania sacrum poprzez gesty, uklęknięcia, ciszę. Więcej jest przestrzeni zarezerwowanej dla refleksji nad działaniem Pana oraz dla osobistej pobożności celebransa, który składa ofiarę nie tylko za wiernych, ale i za własne grzechy i dla własnego zbawienia. Niektóre ważne elementy starego rytu będą mogły sprzyjać również refleksji nad sprawowaniem nowego rytu. Jesteśmy w trakcie drogi.”
Czy pewnego dnia JE ujrzy ryt, który bierze ze starego i nowego rytu to co lepsze?
„Być może, ja aczkolwiek może go nie zobaczę. Myślę, że w następnych dziesięcioleciach będzie się dokonywać całościowej oceny, zarówno nowego jak i starego rytu, chroniąc to co wieczne i ponadnaturalne, mające miejsce na ołtarzu i redukując każdy protagonizm, aby ułatwiać efektywny kontakt między wiernym a Panem poprzez niedominującą osobę kapłana.”
Ze zmieniającymi się pozycjami celebransa? Z kapłanem zwróconym w stronę apsydy?
„Można by pomyśleć o ofiarowaniu, kiedy Panu składane są ofiary i od tamtego momentu aż do końca modlitwy eucharystycznej, która stanowi kulminacyjny moment „trans-substantiatio” i „communio”.”
Ksiądz odwracający się plecami dezorientuje wiernych.
„Błędem jest tak myśleć. Wręcz przeciwnie, razem z ludem zwraca się ku Panu. Ojciec Święty wyjaśnił w swojej książce „Duch liturgii, że kiedy się siedzi wokół, patrząc na siebie, tworzy się zamknięty krąg. Ale gdy kapłan i wierni razem patrzą na wschód, na Pana, który przybywa, to jest to sposób otwarcia na to co wieczne.”
Czy w tej wizji zawiera się także przywrócenie łaciny?
„Nie podoba mi się słowo „przywrócenie”. Realizujemy II Sobór Watykański, którzy głosi jednoznacznie, aby użycie języka łacińskiego – z wyjątkiem szczególnego prawa – było zachowane w łacińskich rytach. Zatem, nawet jeśli wprowadzono języki narodowe, łacina nie jest całkowicie porzucona. Użycie języka sakralnego to element tradycji na całym świecie. W hinduizmie językiem modlitewnym jest sanskryt, który wyszedł już z użycia. W buddyzmie używa się pali, języka, który studiują dziś jedynie mnisi buddyjscy. W islamie używa się koranicznego arabskiego. Użycie sakralnego języka pomaga nam odczuć transcendencję.”
Łacina jako sakralny język Kościoła?
„Oczywiście. Sam Ojciec Święty mówi o niej w adhortacji apostolskiej „Sacramentum Caritatis” w paragrafie 62: >>Aby lepiej wyrazić jedność oraz uniwersalność Kościoła, chciałbym polecić to, co zostało zasugerowane przez Synod Biskupów, zgodnie ze wskazaniami Soboru Watykańskiego II: z wyjątkiem czytań, homilii oraz modlitwy wiernych, dobrze będzie, jeśli takie celebracje będą odprawiane w języku łacińskim.<<” Oczywiście podczas międzynarodowych spotkań."
Co chce osiągnąć Benedykt XVI umacniając liturgię?
„Papież chce zaoferować możliwość dostępu do cudowności życia w Chrystusie, życia, które choć trwa tutaj na ziemi, już nam daje odczuć wolność i wieczność dzieci Bożych. I takim doświadczeniem żyje się poprzez autentyczne odrodzenie w wierze, które jest przedsmakiem rzeczywistości nieba w liturgii, w której się wierzy, którą się celebruje i którą się żyje. Kościół jest i musi stać się ważnym narzędziem i drogą do tego wyzwalającego doświadczenia. A jego liturgia tą, która uczyni go zdolnym do zachęcania swoich wiernych do takiego doświadczenia.”
tłumaczyła: Agnieszka Zuba
Wywiad z JE Malcolmem Ranjithem, sekretarzem Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów
Marco Politi
„La Repubblica”, 31.07.2008
Sygnał był jednoznaczny. Najpierw Boże Ciało w Rzymie, potem widziało się to podczas transmisji telewizyjnej w Sydney. Benedykt XVI wymaga, aby przed nim Komunia św. była przyjmowana na klęcząco. To jedna z wielu przywróconych rzeczy tego pontyfikatu: łacina, msza trydencka, celebracja plecami do wiernych.
Papież Ratzinger ma plan, a lankijski arcybiskup Malcolm Ranjith, którego papież chciał mieć przy sobie w Watykanie jako sekretarza Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, efektywnie go nakreśla. Uwaga skupiona na liturgii, wyjaśnia, ma na celu „otwarcie się na transcendencję”. Na prośbę papieża, Ranjith zapowiada, że Kongregacja Kultu Bożego przygotowuje „Kompendium Eucharystyczne”, które ma pomóc kapłanom w „dobrym przygotowaniu się do celebracji i adoracji eucharystycznej”.
Komunia na klęcząco zmierza w tym kierunku?
„W liturgii czuje się konieczność odnalezienia poczucia sacrum, przede wszystkim w celebracji eucharystycznej. Ponieważ wierzymy, że to co dzieje się na ołtarzu, przekracza to, co możemy sobie po ludzku wyobrazić. Zatem wiara Kościoła w Rzeczywistą Obecność Chrystusa w Postaciach Eucharystycznych wyrażana jest poprzez adekwatne gesty i zachowania różniące się od tych dnia powszedniego.”
Zaznaczając brak ciągłości?
„Nie jesteśmy przed liderem politycznym czy osobistością współczesnego społeczeństwa, a przed Bogiem. Kiedy przedwieczny Bóg staje się obecny na ołtarzu, musimy przyjąć bardziej odpowiednią postawę adoracji. W mojej kulturze w Sri Lance, powinniśmy upaść twarzą na ziemię, jak to robią modlący się buddyści i muzułmanie.”
Hostia do ręki pomniejsza poczucie transcendencji Eucharystii?
„W pewnym sensie tak. Naraża komunikującego na postrzeganie jej jako normalnego chleba. Ojciec Święty często mówi o konieczności chronienia poczucia transcendencji w liturgii w każdej jej formie ekspresji. Gest wzięcia konsekrowanej Hostii i włożenia jej samemu do ust, a nie przyjmowania jej, redukuje głębokie znaczenie Komunii św.”
Chce się zapobiec banalizacji mszy?
„W niektórych miejscach zatracono poczucie wieczności, sacrum i niebiańskości. Była tendencja do stawiania człowieka, a nie Pana w centrum celebracji. II Sobór Watykański jednakże wyraźnie mówi o liturgii jako o „actio Dei, actio Christi”. W niektórych kręgach liturgicznych zaś, czy to wskutek ideologii, czy pewnego intelektualizmu, rozprzestrzeniła się idea liturgii dopasowywanej do różnych sytuacji, w której ma się dać pole działania kreatywności, aby była akceptowana przez wszystkich. Poza tym są być może tacy, którzy wprowadzili innowacje nie zważając nawet na „sensus fidei” i religijne uczucia wiernych.”
Czasami nawet biskupi chwytają za mikrofon i idą do audytorium z pytaniami i odpowiedziami.
„Współczesnym niebezpieczeństwem jest, że kapłan może myśleć, iż to on jest w centrum akcji. I tak ryt może wyglądać jak teatr czy performance prezentera telewizyjnego. Celebrans widzi ludzi, którzy patrzą na niego jako punkt odniesienia i zachodzi ryzyko, że - aby odnieść możliwie jak najwięcej sukcesu - wymyśli gesty i środki wyrazu zachowując się jak główny bohater.”
Jaka byłaby właściwa postawa?
„Kiedy kapłan wie, że to nie on, a Chrystus jest w centrum. Szanując w pokornej służbie Panu i Kościołowi liturgię i jej reguły, jako coś otrzymanego, a nie wymyślonego, oznacza danie więcej przestrzeni Panu, aby poprzez kapłana, który jest narzędziem, mógł pobudzić sumienia wiernych.”
Czy odstępstwem są także kazania wygłaszane przez świeckich?
„Tak. Ponieważ kazanie, jak mówi Ojciec Święty, to sposób w jaki Objawienie i wielka Tradycja Kościoła są objaśniane, aby Słowo Boże inspirowało życie wiernych w ich codziennych wyborach i czyniło celebrację liturgiczną bogatą w duchowe owoce. I ta tradycja liturgiczna Kościoła rezerwuje kazanie dla celebransa, biskupów, kapłanów i diakonów. Ale nie dla świeckich.”
Absolutnie nie?
„Nie żeby oni nie byli zdolni do kilku słów refleksji, ale dlatego że w liturgii szanuje się role. Istnieje, jak głosił Sobór, różnica „w istocie i nie tylko w stopniu” między powszechnym kapłaństwem wszystkich ochrzczonych, a kapłaństwem samych kapłanów.”
Już kardynał Ratzinger narzekał na utratę poczucia sacrum w rytach.
„Reforma soborowa była często interpretowana albo widziana nie po myśli Vaticanum II. Ojciec Święty definiuje tę tendencję jako „antyduch Soboru”.
Jaki jest bilans w rok po pełnym wprowadzeniu mszy trydenckiej?
„Msza trydencka ma w swej istocie bardzo głębokie wartości, które odzwierciedlają całą Tradycję Kościoła. Jest więcej poszanowania sacrum poprzez gesty, uklęknięcia, ciszę. Więcej jest przestrzeni zarezerwowanej dla refleksji nad działaniem Pana oraz dla osobistej pobożności celebransa, który składa ofiarę nie tylko za wiernych, ale i za własne grzechy i dla własnego zbawienia. Niektóre ważne elementy starego rytu będą mogły sprzyjać również refleksji nad sprawowaniem nowego rytu. Jesteśmy w trakcie drogi.”
Czy pewnego dnia JE ujrzy ryt, który bierze ze starego i nowego rytu to co lepsze?
„Być może, ja aczkolwiek może go nie zobaczę. Myślę, że w następnych dziesięcioleciach będzie się dokonywać całościowej oceny, zarówno nowego jak i starego rytu, chroniąc to co wieczne i ponadnaturalne, mające miejsce na ołtarzu i redukując każdy protagonizm, aby ułatwiać efektywny kontakt między wiernym a Panem poprzez niedominującą osobę kapłana.”
Ze zmieniającymi się pozycjami celebransa? Z kapłanem zwróconym w stronę apsydy?
„Można by pomyśleć o ofiarowaniu, kiedy Panu składane są ofiary i od tamtego momentu aż do końca modlitwy eucharystycznej, która stanowi kulminacyjny moment „trans-substantiatio” i „communio”.”
Ksiądz odwracający się plecami dezorientuje wiernych.
„Błędem jest tak myśleć. Wręcz przeciwnie, razem z ludem zwraca się ku Panu. Ojciec Święty wyjaśnił w swojej książce „Duch liturgii, że kiedy się siedzi wokół, patrząc na siebie, tworzy się zamknięty krąg. Ale gdy kapłan i wierni razem patrzą na wschód, na Pana, który przybywa, to jest to sposób otwarcia na to co wieczne.”
Czy w tej wizji zawiera się także przywrócenie łaciny?
„Nie podoba mi się słowo „przywrócenie”. Realizujemy II Sobór Watykański, którzy głosi jednoznacznie, aby użycie języka łacińskiego – z wyjątkiem szczególnego prawa – było zachowane w łacińskich rytach. Zatem, nawet jeśli wprowadzono języki narodowe, łacina nie jest całkowicie porzucona. Użycie języka sakralnego to element tradycji na całym świecie. W hinduizmie językiem modlitewnym jest sanskryt, który wyszedł już z użycia. W buddyzmie używa się pali, języka, który studiują dziś jedynie mnisi buddyjscy. W islamie używa się koranicznego arabskiego. Użycie sakralnego języka pomaga nam odczuć transcendencję.”
Łacina jako sakralny język Kościoła?
„Oczywiście. Sam Ojciec Święty mówi o niej w adhortacji apostolskiej „Sacramentum Caritatis” w paragrafie 62: >>Aby lepiej wyrazić jedność oraz uniwersalność Kościoła, chciałbym polecić to, co zostało zasugerowane przez Synod Biskupów, zgodnie ze wskazaniami Soboru Watykańskiego II: z wyjątkiem czytań, homilii oraz modlitwy wiernych, dobrze będzie, jeśli takie celebracje będą odprawiane w języku łacińskim.<<” Oczywiście podczas międzynarodowych spotkań."
Co chce osiągnąć Benedykt XVI umacniając liturgię?
„Papież chce zaoferować możliwość dostępu do cudowności życia w Chrystusie, życia, które choć trwa tutaj na ziemi, już nam daje odczuć wolność i wieczność dzieci Bożych. I takim doświadczeniem żyje się poprzez autentyczne odrodzenie w wierze, które jest przedsmakiem rzeczywistości nieba w liturgii, w której się wierzy, którą się celebruje i którą się żyje. Kościół jest i musi stać się ważnym narzędziem i drogą do tego wyzwalającego doświadczenia. A jego liturgia tą, która uczyni go zdolnym do zachęcania swoich wiernych do takiego doświadczenia.”
tłumaczyła: Agnieszka Zuba