Z lekkim opóźnieniem publikujemy fragmenty wywiadu, którego udzielił kard. Antonio Cañizares Llovera, Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w dniu 9 stycznia 2010 r. Wywiad zamieścił na swoim blogu Paolo Rodari, ukazał się on także w piśmie Il Foglio.
„Otrzymałem misję do spełnienia — mówi Kardynał — przy nieocenionej pomocy mego zespołu. Są to zadania wyznaczone dla Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w Konstytucji Apostolskiej Pastor Bonus Jana Pawła II dotyczące porządku i propagowania świętej liturgii, a przede wszystkim sakramentów. Mając na względzie sytuację kulturową i religijną w której żyjemy oraz ten sam priorytet, odpowiadający liturgii w życiu Kościoła, jestem przekonany, że najważniejszą misją jaką otrzymałem i przyjmuję z pełnym oddaniem i zaangażowaniem jest propagowanie, ponowne ożywienie oraz rozwój ducha i właściwego pojmowania liturgii w świadomości i życiu wyznawców, uczynienie liturgii centrum i sercem wspólnoty — by wszyscy, duchowni i wierni, uznali ją za istotną i niezbędną do życia, by przeżywali liturgię w pełni prawdy i nią żyli, by była ona jak mówi Sobór Watykański II, „źródłem i szczytem” chrześcijańskiego życia. Po roku przewodniczenia Kongregacji, z dnia na dzień wzrasta moja nadzieja i potrzeba propagowania w Kościele i na każdym kontynencie, silnego i skrupulatnego impulsu liturgicznego w celu ponownego ożywienia bogactwa spuścizny Soboru oraz wielkiego ruchu liturgicznego przełomu XIX/XX w. — urzeczywistnionego przez Kościół na Soborze Watykańskim II dzięki umysłom Guardiniego, Jungmanna i wielu innych. Niewątpliwie tam właśnie jest nasza przyszłość i przyszłość świata. Mówię o tym, ponieważ przyszłość Kościoła i całej ludzkości leży w Bogu, w życiu Boga oraz w tym, co odeń pochodzi, co dzieje się w liturgii i przez nią. Jedynie Kościół żyjący prawdą liturgii będzie w stanie dać środki, które są w stanie odnowić, przemienić i odtworzyć świat: Boga i tylko Boga i Jego łaskę. Liturgia w najczystszej istocie jest obecnością Boga — jego zbawczego działania i odrodzenia, łączności z Nim i uczestnictwa w Jego miłosiernej miłości, adoracji, Jego uznania. To jedyny środek, który może nas zbawić”.
Guardini i Jungmann to dwa filary odnowy liturgicznej przeszłych dziesięcioleci. Postaci, które stały się inspiracją dla J. Ratzingera w Duchu Liturgii. Postaci, które prawdopodobnie nawet zainspirowały promulgację motu proprio, Summorum Pontificum. Mówi się, że motu proprio było również (niektórzy twierdzą, że przede wszystkim) dłonią wyciągniętą przez papieża do „lefebrystów”. Czy to prawda?
„Owszem, lecz myślę, że motu proprio samo w sobie ma wielką wartość dla Kościoła i liturgii. I choć patrząc na reakcje na dokument (niektórzy ubolewają i nie przestają nadal ubolewać), należy słusznie i koniecznie stwierdzić, że motu proprio nie jest ani krokiem wstecz ani powrotem do przeszłości. Jest uznaniem i przyjęciem, w prostocie, w całej rozciągłości i historii, wielkich skarbów tradycji, które w liturgii znajdują swój najprawdziwszy i najgłębszy wyraz. Kościół nie może sobie pozwolić na lekceważenie czy porzucenie skarbów bogatej spuścizny tradycji obrządku łacińskiego. Byłoby to porzuceniem i zdradą samego siebie. Nie możemy porzucić historycznej spuścizny liturgii Kościoła ani też chcieć ustanawiać wszystkiego od nowa — jak twierdzą niektórzy — bez amputacji ciała Kościoła. Niektórzy pojmowali posoborową reformę liturgiczną jako wyłom a nie organiczny rozwój tradycji. W okresie bezpośrednio po Soborze „zmiana” była niemalże magicznym słowem. Zmienianie przeszłości aż do jej zapomnienia, zaczynanie wszystkiego od nowa, wprowadzanie nowinek wg ludzkich tworów i wyczynów było ‘konieczne’. Nie należy zapominać, że posoborowa reforma liturgiczna zbiegła się z kulturową atmosferą głęboko naznaczoną i zdominowaną przez pojęcie człowieka jako „stworzyciela”, co nie pasuje do liturgii, która jest nade wszystko działaniem Boga i jego priorytetem, „prawem”, kultem i również tradycją, daną raz na zawsze. Liturgia to nie nasze dzieło. Koncepcja człowieka jako „stworzyciela” prowadzi do świeckiej wizji rzeczy, w której często nie ma miejsca dla Boga. Owa mania zmiany i utrata tradycji nie zostały jeszcze pokonane, a to, moim zdaniem, oznacza m. in., że niektórzy przyjęli motu proprio z wielką dozą nieufności lub nie chcą go przyjąć i wdrożyć w ogóle, odkrywać ponownie ogromnych bogactw łacińskiej tradycji liturgicznej, której nie możemy zaprzepaścić, przyjąć możliwości wzajemnego ubogacania się obu form jednego obrządku łacińskiego — „zwyczajnej” i „nadzwyczajnej”. Motu proprio Summorum Pontificum ma ogromną wartość, którą wszyscy winniśmy docenić, wartość która dotyczy nie tylko liturgii lecz całego istnienia Kościoła oraz jego znaczenia dla tradycji, bez której Kościół zmienia się w ludzką instytucję, i oczywiście, dotyczy odczytywania i interpretacji Vaticanum II. Odczytywanie i interpretacja [Vaticanum II] w świetle zerwania lub braku ciągłości rodzi brak zrozumienia któregokolwiek z dokumentów Soboru i zniekształcenie ich znaczenia. Z tej przyczyny, jak wskazuje Ojciec Święty, jedynie „hermeneutyka ciągłości” prowadzi nas ku właściwemu i poprawnemu odczytywaniu Soboru i wiedzy o tym, co mówi i czego uczy w całości, w szczególności w Konstytucji o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium, będącej nieodłącznym elementem owej całości. Motu proprio, więc, ma znamienną wartość dla komunii Kościoła.
Papież realizuje powolny, acz konieczny, proces jednoczenia Kościoła w prawdziwym duchu liturgii. Tymczasem mamy podziały i konflikty. Kard. Cañizares mówi tak:
„Moim zdaniem ogromnym wkładem papieża jest to, że prowadzi nas ku prawdzie liturgii i swoim mądrym nauczaniem przywodzi nas ku prawdziwemu „duchowi liturgii” (tytuł jednego z jego dzieł, jeszcze za czasów kardynalskich). Papież kładzie głównie nacisk na proces kształcenia, zmierzający w kierunku „ducha” prawdziwego znaczenia liturgii po to by pokonać wszechobecną redukcjonistyczną wizję liturgii. „Kardynalskie” nauczanie J. Ratzingera, tak obfite w tej dziedzinie, a także sugestywne gesty towarzyszące liturgiom, którym przewodzi, biegną w tym kierunku. Jeżeli mamy przeżywać liturgię w sposób właściwy jej istocie i nie chcemy utracić skarbów dziedzictwa tradycji liturgicznej musimy ochoczo przyjąć owe działania i lekcje. To także wielki dar dla formacji chrześcijańskiej, tak bardzo nam potrzebny. Z tej właśnie perspektywy winniśmy odczytywać motu proprio, które potwierdziło możliwość odprawiania obrządku wg Mszału bł. Jana XXIII sięgającego wstecz (z późn. zmianami) czasów św. Grzegorza Wielkiego a nawet wcześniej. Wiadomo, że osoby odprawiające Mszę św. wg „starego” czy „nadzwyczajnego” obrządku lub w niej uczestniczące (co jest ich prawem) napotykają wiele trudności. Nie powinno być tutaj żadnych sprzeciwów czy też podejrzeń ani przyszywania „przedsoborowych” lub, co gorsza, „antysoborowych” łatek. Przyczyn tego typu zachowań jest wiele i są bardzo zróżnicowane, lecz praktycznie rzecz biorąc są takie same jak te, które doprowadziły do reformy liturgii, pojmowanej nie jako zerwanie z tradycją lecz hermeneutykę ciągłości, wołającą o odnowę i prawdziwą reformę liturgii w świetle Vaticanum Secundum. Nie możemy też zapominać, że liturgia dotyka tego, co jest najistotniejsze dla wiary i Kościoła i dlatego każda zmiana w liturgii rodzi niemałe napięcia i podziały.”
W papieskim przemówieniu do Kurii Rzymskiej w dn. 22 grudnia 2005r. potrzeba odczytania Vaticanum II z perspektywy ciągłości, nie zaś zerwania z przeszłością, stała się centrum obecnego pontyfikatu. Cóż to oznacza z liturgicznego punktu widzenia?
„Oznacza to m. in., że nie możemy spowodować odnowy liturgii i uczynić jej źródłem i centrum chrześcijańskiego życia, jeżeli będziemy interpretować zmiany w świetle zerwania z tradycją przeszłości, przekazującą owo bogate źródło życia i dar od Boga, będące życiodajnym pokarmem chrześcijan. Nauczanie, znaki i gesty Benedykta XVI są tu fundamentem. Stąd musimy rozbudzać pokojową i dogłębną świadomość nauczania Benedykta XVI jeszcze z czasów kardynalskich, którą tak jasno oddaje np. papieska adhortacja apostolska Sacramentum Caritatis."
Członkowie Kongregacji, której przewodzi kard. Cañizares, spotkali się w marcu ub. Roku na sesji plenarnej i przedstawili pewne propozycje Ojcu Świętemu.
„Głównym przedmiotem obrad plenarnych Kongregacji była adoracja Pana Jezusa w Eucharystii, Eucharystia jako adoracja oraz adoracja poza Mszą św. Pewne wnioski zatwierdzono a następnie przedstawiono Ojcu św. Wnioski te, stanowiące plan prac Kongregacji na najbliższe lata, zostały ratyfikowane przez papieża i spotkały się z jego poparciem. Wszystkie prowadzą w kierunku ożywienia i popularyzowania nowego ruchu liturgicznego, który, wierny całości nauczania Soboru oraz Benedykta XVI, czyni liturgię centrum, które odpowiada jej życiu w Kościele. Wnioski propozycji dotyczą impulsu i rozpowszechniania adoracji Pana naszego Jezusa Chrystusa będącej fundamentem kultu należnego Bogu oraz chrześcijańskiej liturgii — tożsamej z wiarą w prawdziwą i substancjalną obecność Chrystusa w sakramencie Eucharystii, absolutnie konieczną dla życia Kościoła. Aby ograniczyć i naprawić nadużycia, których niestety nie brak, nie wystarczy plenarne posiedzenie. Potrzeba czegoś, co należy się liturgii: życia i przyszłości Kościoła i komunii z nim. W tej sprawie, tj. w kwestii nadużyć liturgicznych i ich naprawy, Kongregacja wydała kilka lat temu ważną instrukcję „Redemptionis Sacramentum”. W myśl instrukcji naglącym obowiązkiem jest naprawa istniejących nadużyć, jeżeli my jako Katolicy mamy coś zaoferować światu, by go odnowić. Propozycje nie dotyczą przeszkadzającej kreatywności, lecz propagowania, krzewienia i ponownego ożywienia prawdy liturgii, w jej autentycznym znaczeniu i prawdziwym duchu. Nie możemy zapominać o błędnie pojmowanej kreatywności liturgicznej będącej przeszkodą w liturgii i przyczyną jej sekularyzacji ani przechodzić obok niej obojętnie, ponieważ stoi to w sprzeczności z istotą samej liturgii.”
Czy można mówić o propozycjach dotyczących użycia łaciny?
„[Propozycje te] nie mówią nic o zwiększeniu miejsca dla łaciny, również w formie zwyczajnej obrządku, ani o wydawaniu dwujęzycznych mszałów, co w praktyce już uczyniono w niektórych miejscach po zakończeniu Soboru. Nie zapominajmy, że Sobór w Konstytucji Sacrosanctum Concilium nie rezygnuje z czcigodnego języka Kościoła, do którego obrządek łaciński jest przywiązany”.
Są też kolejne istotne sprawy, orientacja...
„Nie należy poruszać kwestii „versus Orientem” ani też komunii do ust, czy też innych aspektów, w kontekście oskarżeń o „cofanie się”, konserwatyzm czy elityzm [skoncentrowanie na własnej osobie]. Jestem przekonany, że sprawy te — orientacja, krucyfiks widoczny pośrodku ołtarza, komunia na klęcząco do ust, chorał gregoriański — są istotne i nie mogą być traktowane w sposób frywolny lub powierzchowny jako żart. Powinno się o nich zawsze mówić z pełną wiedzą faktyczną w oparciu o konkretne podstawy, jak to czyni Jego Świątobliwość, bacząc przy tym na to, jak owe rzeczy oddają (i promują) prawdziwą istotę celebracji, tak jak czyni to czynne uczestnictwo, w znaczeniu w jakim mówi o nim Sobór i w żadnym innym. Istota rzeczy polega na odprawianiu liturgii w prawdzie, z prawdą i intensywnym promowaniu istoty i ducha liturgii pośród całego ludu Bożego, w taki sposób, by ludzie nim żyli. Sprawowana liturgia ma sprzyjać poczuciu sacrum, misterium ożywiającemu ponownie wiarę w prawdziwą obecność Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar Boga weń działający poprzez adorację, szacunek, cześć, kontemplację, modlitwę, chwałę, działanie łaski oraz wiele innych elementów, wystawionych na ryzyko rozwodnienia. Gdy uczestniczę w papieskiej liturgii, która zawiera już niektóre z ww. elementów lub się jej przyglądam, dochodzę do wniosku, że ww. elementy to nie drobiazgi. Jest w nich siła wyrazu i warstwa edukacyjna obecna w prawdzie celebracji. [Gdy ich nie ma], odczuwa się ów brak”.
tłum. za NLM: Anna Kaźmierczak
„Otrzymałem misję do spełnienia — mówi Kardynał — przy nieocenionej pomocy mego zespołu. Są to zadania wyznaczone dla Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w Konstytucji Apostolskiej Pastor Bonus Jana Pawła II dotyczące porządku i propagowania świętej liturgii, a przede wszystkim sakramentów. Mając na względzie sytuację kulturową i religijną w której żyjemy oraz ten sam priorytet, odpowiadający liturgii w życiu Kościoła, jestem przekonany, że najważniejszą misją jaką otrzymałem i przyjmuję z pełnym oddaniem i zaangażowaniem jest propagowanie, ponowne ożywienie oraz rozwój ducha i właściwego pojmowania liturgii w świadomości i życiu wyznawców, uczynienie liturgii centrum i sercem wspólnoty — by wszyscy, duchowni i wierni, uznali ją za istotną i niezbędną do życia, by przeżywali liturgię w pełni prawdy i nią żyli, by była ona jak mówi Sobór Watykański II, „źródłem i szczytem” chrześcijańskiego życia. Po roku przewodniczenia Kongregacji, z dnia na dzień wzrasta moja nadzieja i potrzeba propagowania w Kościele i na każdym kontynencie, silnego i skrupulatnego impulsu liturgicznego w celu ponownego ożywienia bogactwa spuścizny Soboru oraz wielkiego ruchu liturgicznego przełomu XIX/XX w. — urzeczywistnionego przez Kościół na Soborze Watykańskim II dzięki umysłom Guardiniego, Jungmanna i wielu innych. Niewątpliwie tam właśnie jest nasza przyszłość i przyszłość świata. Mówię o tym, ponieważ przyszłość Kościoła i całej ludzkości leży w Bogu, w życiu Boga oraz w tym, co odeń pochodzi, co dzieje się w liturgii i przez nią. Jedynie Kościół żyjący prawdą liturgii będzie w stanie dać środki, które są w stanie odnowić, przemienić i odtworzyć świat: Boga i tylko Boga i Jego łaskę. Liturgia w najczystszej istocie jest obecnością Boga — jego zbawczego działania i odrodzenia, łączności z Nim i uczestnictwa w Jego miłosiernej miłości, adoracji, Jego uznania. To jedyny środek, który może nas zbawić”.
Guardini i Jungmann to dwa filary odnowy liturgicznej przeszłych dziesięcioleci. Postaci, które stały się inspiracją dla J. Ratzingera w Duchu Liturgii. Postaci, które prawdopodobnie nawet zainspirowały promulgację motu proprio, Summorum Pontificum. Mówi się, że motu proprio było również (niektórzy twierdzą, że przede wszystkim) dłonią wyciągniętą przez papieża do „lefebrystów”. Czy to prawda?
„Owszem, lecz myślę, że motu proprio samo w sobie ma wielką wartość dla Kościoła i liturgii. I choć patrząc na reakcje na dokument (niektórzy ubolewają i nie przestają nadal ubolewać), należy słusznie i koniecznie stwierdzić, że motu proprio nie jest ani krokiem wstecz ani powrotem do przeszłości. Jest uznaniem i przyjęciem, w prostocie, w całej rozciągłości i historii, wielkich skarbów tradycji, które w liturgii znajdują swój najprawdziwszy i najgłębszy wyraz. Kościół nie może sobie pozwolić na lekceważenie czy porzucenie skarbów bogatej spuścizny tradycji obrządku łacińskiego. Byłoby to porzuceniem i zdradą samego siebie. Nie możemy porzucić historycznej spuścizny liturgii Kościoła ani też chcieć ustanawiać wszystkiego od nowa — jak twierdzą niektórzy — bez amputacji ciała Kościoła. Niektórzy pojmowali posoborową reformę liturgiczną jako wyłom a nie organiczny rozwój tradycji. W okresie bezpośrednio po Soborze „zmiana” była niemalże magicznym słowem. Zmienianie przeszłości aż do jej zapomnienia, zaczynanie wszystkiego od nowa, wprowadzanie nowinek wg ludzkich tworów i wyczynów było ‘konieczne’. Nie należy zapominać, że posoborowa reforma liturgiczna zbiegła się z kulturową atmosferą głęboko naznaczoną i zdominowaną przez pojęcie człowieka jako „stworzyciela”, co nie pasuje do liturgii, która jest nade wszystko działaniem Boga i jego priorytetem, „prawem”, kultem i również tradycją, daną raz na zawsze. Liturgia to nie nasze dzieło. Koncepcja człowieka jako „stworzyciela” prowadzi do świeckiej wizji rzeczy, w której często nie ma miejsca dla Boga. Owa mania zmiany i utrata tradycji nie zostały jeszcze pokonane, a to, moim zdaniem, oznacza m. in., że niektórzy przyjęli motu proprio z wielką dozą nieufności lub nie chcą go przyjąć i wdrożyć w ogóle, odkrywać ponownie ogromnych bogactw łacińskiej tradycji liturgicznej, której nie możemy zaprzepaścić, przyjąć możliwości wzajemnego ubogacania się obu form jednego obrządku łacińskiego — „zwyczajnej” i „nadzwyczajnej”. Motu proprio Summorum Pontificum ma ogromną wartość, którą wszyscy winniśmy docenić, wartość która dotyczy nie tylko liturgii lecz całego istnienia Kościoła oraz jego znaczenia dla tradycji, bez której Kościół zmienia się w ludzką instytucję, i oczywiście, dotyczy odczytywania i interpretacji Vaticanum II. Odczytywanie i interpretacja [Vaticanum II] w świetle zerwania lub braku ciągłości rodzi brak zrozumienia któregokolwiek z dokumentów Soboru i zniekształcenie ich znaczenia. Z tej przyczyny, jak wskazuje Ojciec Święty, jedynie „hermeneutyka ciągłości” prowadzi nas ku właściwemu i poprawnemu odczytywaniu Soboru i wiedzy o tym, co mówi i czego uczy w całości, w szczególności w Konstytucji o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium, będącej nieodłącznym elementem owej całości. Motu proprio, więc, ma znamienną wartość dla komunii Kościoła.
Papież realizuje powolny, acz konieczny, proces jednoczenia Kościoła w prawdziwym duchu liturgii. Tymczasem mamy podziały i konflikty. Kard. Cañizares mówi tak:
„Moim zdaniem ogromnym wkładem papieża jest to, że prowadzi nas ku prawdzie liturgii i swoim mądrym nauczaniem przywodzi nas ku prawdziwemu „duchowi liturgii” (tytuł jednego z jego dzieł, jeszcze za czasów kardynalskich). Papież kładzie głównie nacisk na proces kształcenia, zmierzający w kierunku „ducha” prawdziwego znaczenia liturgii po to by pokonać wszechobecną redukcjonistyczną wizję liturgii. „Kardynalskie” nauczanie J. Ratzingera, tak obfite w tej dziedzinie, a także sugestywne gesty towarzyszące liturgiom, którym przewodzi, biegną w tym kierunku. Jeżeli mamy przeżywać liturgię w sposób właściwy jej istocie i nie chcemy utracić skarbów dziedzictwa tradycji liturgicznej musimy ochoczo przyjąć owe działania i lekcje. To także wielki dar dla formacji chrześcijańskiej, tak bardzo nam potrzebny. Z tej właśnie perspektywy winniśmy odczytywać motu proprio, które potwierdziło możliwość odprawiania obrządku wg Mszału bł. Jana XXIII sięgającego wstecz (z późn. zmianami) czasów św. Grzegorza Wielkiego a nawet wcześniej. Wiadomo, że osoby odprawiające Mszę św. wg „starego” czy „nadzwyczajnego” obrządku lub w niej uczestniczące (co jest ich prawem) napotykają wiele trudności. Nie powinno być tutaj żadnych sprzeciwów czy też podejrzeń ani przyszywania „przedsoborowych” lub, co gorsza, „antysoborowych” łatek. Przyczyn tego typu zachowań jest wiele i są bardzo zróżnicowane, lecz praktycznie rzecz biorąc są takie same jak te, które doprowadziły do reformy liturgii, pojmowanej nie jako zerwanie z tradycją lecz hermeneutykę ciągłości, wołającą o odnowę i prawdziwą reformę liturgii w świetle Vaticanum Secundum. Nie możemy też zapominać, że liturgia dotyka tego, co jest najistotniejsze dla wiary i Kościoła i dlatego każda zmiana w liturgii rodzi niemałe napięcia i podziały.”
W papieskim przemówieniu do Kurii Rzymskiej w dn. 22 grudnia 2005r. potrzeba odczytania Vaticanum II z perspektywy ciągłości, nie zaś zerwania z przeszłością, stała się centrum obecnego pontyfikatu. Cóż to oznacza z liturgicznego punktu widzenia?
„Oznacza to m. in., że nie możemy spowodować odnowy liturgii i uczynić jej źródłem i centrum chrześcijańskiego życia, jeżeli będziemy interpretować zmiany w świetle zerwania z tradycją przeszłości, przekazującą owo bogate źródło życia i dar od Boga, będące życiodajnym pokarmem chrześcijan. Nauczanie, znaki i gesty Benedykta XVI są tu fundamentem. Stąd musimy rozbudzać pokojową i dogłębną świadomość nauczania Benedykta XVI jeszcze z czasów kardynalskich, którą tak jasno oddaje np. papieska adhortacja apostolska Sacramentum Caritatis."
Członkowie Kongregacji, której przewodzi kard. Cañizares, spotkali się w marcu ub. Roku na sesji plenarnej i przedstawili pewne propozycje Ojcu Świętemu.
„Głównym przedmiotem obrad plenarnych Kongregacji była adoracja Pana Jezusa w Eucharystii, Eucharystia jako adoracja oraz adoracja poza Mszą św. Pewne wnioski zatwierdzono a następnie przedstawiono Ojcu św. Wnioski te, stanowiące plan prac Kongregacji na najbliższe lata, zostały ratyfikowane przez papieża i spotkały się z jego poparciem. Wszystkie prowadzą w kierunku ożywienia i popularyzowania nowego ruchu liturgicznego, który, wierny całości nauczania Soboru oraz Benedykta XVI, czyni liturgię centrum, które odpowiada jej życiu w Kościele. Wnioski propozycji dotyczą impulsu i rozpowszechniania adoracji Pana naszego Jezusa Chrystusa będącej fundamentem kultu należnego Bogu oraz chrześcijańskiej liturgii — tożsamej z wiarą w prawdziwą i substancjalną obecność Chrystusa w sakramencie Eucharystii, absolutnie konieczną dla życia Kościoła. Aby ograniczyć i naprawić nadużycia, których niestety nie brak, nie wystarczy plenarne posiedzenie. Potrzeba czegoś, co należy się liturgii: życia i przyszłości Kościoła i komunii z nim. W tej sprawie, tj. w kwestii nadużyć liturgicznych i ich naprawy, Kongregacja wydała kilka lat temu ważną instrukcję „Redemptionis Sacramentum”. W myśl instrukcji naglącym obowiązkiem jest naprawa istniejących nadużyć, jeżeli my jako Katolicy mamy coś zaoferować światu, by go odnowić. Propozycje nie dotyczą przeszkadzającej kreatywności, lecz propagowania, krzewienia i ponownego ożywienia prawdy liturgii, w jej autentycznym znaczeniu i prawdziwym duchu. Nie możemy zapominać o błędnie pojmowanej kreatywności liturgicznej będącej przeszkodą w liturgii i przyczyną jej sekularyzacji ani przechodzić obok niej obojętnie, ponieważ stoi to w sprzeczności z istotą samej liturgii.”
Czy można mówić o propozycjach dotyczących użycia łaciny?
„[Propozycje te] nie mówią nic o zwiększeniu miejsca dla łaciny, również w formie zwyczajnej obrządku, ani o wydawaniu dwujęzycznych mszałów, co w praktyce już uczyniono w niektórych miejscach po zakończeniu Soboru. Nie zapominajmy, że Sobór w Konstytucji Sacrosanctum Concilium nie rezygnuje z czcigodnego języka Kościoła, do którego obrządek łaciński jest przywiązany”.
Są też kolejne istotne sprawy, orientacja...
„Nie należy poruszać kwestii „versus Orientem” ani też komunii do ust, czy też innych aspektów, w kontekście oskarżeń o „cofanie się”, konserwatyzm czy elityzm [skoncentrowanie na własnej osobie]. Jestem przekonany, że sprawy te — orientacja, krucyfiks widoczny pośrodku ołtarza, komunia na klęcząco do ust, chorał gregoriański — są istotne i nie mogą być traktowane w sposób frywolny lub powierzchowny jako żart. Powinno się o nich zawsze mówić z pełną wiedzą faktyczną w oparciu o konkretne podstawy, jak to czyni Jego Świątobliwość, bacząc przy tym na to, jak owe rzeczy oddają (i promują) prawdziwą istotę celebracji, tak jak czyni to czynne uczestnictwo, w znaczeniu w jakim mówi o nim Sobór i w żadnym innym. Istota rzeczy polega na odprawianiu liturgii w prawdzie, z prawdą i intensywnym promowaniu istoty i ducha liturgii pośród całego ludu Bożego, w taki sposób, by ludzie nim żyli. Sprawowana liturgia ma sprzyjać poczuciu sacrum, misterium ożywiającemu ponownie wiarę w prawdziwą obecność Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar Boga weń działający poprzez adorację, szacunek, cześć, kontemplację, modlitwę, chwałę, działanie łaski oraz wiele innych elementów, wystawionych na ryzyko rozwodnienia. Gdy uczestniczę w papieskiej liturgii, która zawiera już niektóre z ww. elementów lub się jej przyglądam, dochodzę do wniosku, że ww. elementy to nie drobiazgi. Jest w nich siła wyrazu i warstwa edukacyjna obecna w prawdzie celebracji. [Gdy ich nie ma], odczuwa się ów brak”.
tłum. za NLM: Anna Kaźmierczak