Prezentujemy wywiad z ks. Leszkiem Królikowskim IBP, wicerektorem Seminarium Duchownego Instytutu Dobrego Pasterza św. Wincentego a Paulo w Courtalain (Francja), w którym wykłada on teologię moralną, filozofię i logikę.
NRL: Instytut Dobrego Pasterza jest bardzo młodym zgromadzeniem. Niemal od samego początku prowadzi swoje własne Seminarium Duchowne. Na stronie internetowej Seminarium możemy przeczytać, że oferuje ono wszystkim seminarzystom formację teologiczną, która jest „tradycyjna, kompletna i spójna”. Czym różni się taka formacja od formacji oferowanej przez seminaria diecezjalne lub prowadzone przez inne zgromadzenia?
Ks. L. Królikowski: Nie da się mówić o różnicach aż tak ogólnie, gdyż każde seminarium diecezjalne jest inne. Inne są seminaria w Polsce, inne we Francji, jeszcze inne w Rzymie. Ponadto, seminaria prowadzone przez zgromadzenia mają swe własne właściwości. My staramy się dać formację, która harmonijnie rozwija całego człowieka z wszystkimi jego władzami. To właśnie tego chciał Kościół, najpierw poprzez formację monastyczną, a później - w okresie potrydenckim - w seminariach duchownych. Sprowadza się ona skrótowo do benedyktyńskiego "ora et labora". Wspólna modlitwa, zwłaszcza liturgiczna, jest podstawą życia seminaryjnego. Do tego dochodzi praca intelektualna, a także praca fizyczna, której w seminarium nie brakuje, oraz intensywny czynny wypoczynek. Jeśli chodzi o formację teologiczną w sensie ścisłym, to jej fundamentem jest filozofia i teologia scholastyczna, zwłaszcza w ujęciu św. Tomasza z Akwinu i jego uczniów. Nie idzie tu koniecznie o trzymanie się nieistotnych szczegółów, które przecież zgodnie zresztą z samym św. Tomaszem mogą ulec zmianie, ale o wierność rygorowi intelektualnemu, wierność podstawowym zasadom scholastyki i rozwiązywanie nowych problemów w ich duchu. W każdym razie, nie ma u nas miejsca na budowanie teologii na idealizmie, fenomenologii, egzystencjalizmie (jak to się zdarza obecnie w wielu seminariach), czy kartezjanizmie (co było niestety faktem na początku XIX w.).
NRL: W krajach europejskich postępuje proces laicyzacji. W państwach takich jak Francja z każdym rokiem ubywa powołań kapłańskich. A jednak seminaria zgromadzeń tradycyjnych na całym świecie cieszą się coraz większą popularnością i doświadczają ciągłego napływu kandydatów do kapłaństwa. Jak wytłumaczyć ten swoisty paradoks?
Ks. L. Królikowski: Każdy chce wiedzieć kim jest. Także ksiądz. W zgromadzeniach tradycyjnych ksiądz wie, że jest księdzem, i wie, kim jest kapłan. Natomiast w niektórych krajach, zwłaszcza w Niemczech i we Francji, niektórzy zaczęli forsować pomysł Kościoła bez kapłana, bądź też redukować rolę kapłana do pracownika socjalnego, psychologa, czy wręcz syndykalisty. W takiej sytuacji trudno o powołania. Oczywiście, trzeba też wziąć pod uwagę znaczne zmniejszenie roli Kościoła w społeczeństwach Zachodu, jak również to, co nazywa się materializmem praktycznym. Bycie kapłanem nie wydaje się atrakcyjne. Powierzchowność życia w nowoczesnych społeczeństwach też nie pomaga szukaniu głębszych ideałów. A jeśli już ktoś takich szuka, to zgromadzenia tradycyjne, czy choćby takie o klarownej tożsamości(jak np. Wspólnota Św. Marcina we Francji), wydadzą mu się bliższe poszukiwanemu ideałowi.
NRL: Czy mimo wszystko młodzi ludzie wychowani w liberalnej kulturze Zachodu nie mają trudności w zdobywaniu ściśle tradycyjnej formacji kapłańskiej?
Ks. L. Królikowski: Kościół zawsze potrzebuje kapłanów. Dlatego Pan Bóg w każdym czasie i w każdych okolicznościach powołuje do swej służby i daje potrzebne ku temu łaski. Cieszy nas, że u nas kandydaci na kapłanów pochodzą z bardzo różnych środowisk i grup społecznych, a nie tylko z prowadzonych szkół, jak to się nigdzie zdarza. W przygotowaniu i obudzeniu powołania dużą rolę odgrywa rodzina. A nawet na Zachodzie są rodziny bardzo religijne, którym obce jest to, co Pan nazywa "liberalną kulturą Zachodu". Nie ulega wszakże wątpliwości, że owa "kultura" wpływa na wszystkich i powoduje pewne trudności dla wychowania kapłana. Trudno jest w dzisiejszym świecie przygotowywać się do kapłaństwa, być kapłanem, wychowywać przyszłych kapłanów. Ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Gorszym znakiem byłoby, gdyby było łatwo.
Kapłan jest dla wiernych. Dlatego powinien znać ich życie, wiedzieć, jakie są ich codzienne problemy. Dlatego znajomość dzisiejszego świata nie jest tylko minusem.
NRL: W Seminarium Instytutu kształci się kilku Polaków. Jak radzą sobie na tle przedstawicieli innych narodowości?
Ks. L. Królikowski: W seminarium obecnie kształci się czterech Polaków, którzy radzą sobie bardzo dzielnie. Dla tych którzy wcześniej nie mówili zbyt dobrze po francusku, problemem był na początku język, ale dość szybko zrobili znaczne postępy. Nasze seminarium jest naprawdę międzynarodowe. Są tu Francuzi, Brazylijczycy, Polacy oraz Włosi. Nie ma więc mentalności dominującej, do której trzeba by się było z trudem przystosowywać. Żab czy ślimaków w seminarium też nie jemy. Natomiast szokiem dla Polaków jest stan katolicyzmu we Francji: puste kościoły, brak ludowych tradycji religijnych. W porównaniu z Polską, Francja jest religijną pustynią.
NRL: Pytałem się o to, czym wyróżnia się Seminarium Instytutu od seminariów pozostałych zgromadzeń? Teraz pragnę zapytać, czy wyróżnia się Seminarium Instytutu od seminariów innych zgromadzeń tradycyjnych, takich jak np. Bractwo Kapłańskie Św. Piotra, czy Instytut Chrystusa Króla?
Ks. L. Królikowski: Niestety, nie mogę na to pytanie odpowiedzieć tak, jakby tego wymagała prawidłowa metodologia, gdyż nigdy nie byłem ani w Wigratzbad, ani w Gricigliano. Sądzę, że formacja w seminariach odpowiada duchowi każdego instytutu. W Gricigliano dużą wagę przywiązuje się do spraw estetycznych, do piękna liturgii, natomiast mniejszą - tak mi się przynajmniej wydaje - do kwestii doktrynalnych. W naszym seminarium staramy się łączyć solidne wykształcenie na bazie filozofii św. Tomasza z Akwinu z przygotowaniem wzniosłej i pięknej liturgii, a jednocześnie podejmować kontrowersyjne tematy dotyczące kryzysu w Kościele i nowej mszy. Trudniej jest mi wskazać jakiekolwiek zasadnicze różnice w porównaniu z seminarium w Wigratzbad. Może tym, co charakteryzuje nasze seminarium jest fakt, że wszyscy wykładający w nim księża kontynuują naukę, przygotowując bądź to doktoraty, bądź to prace magisterskie w innych dziedzinach wiedzy niż te, w których już mają tytuły naukowe.
NRL: Podróżuje Ksiądz wiele po świecie, bywa także w Polsce. Czy sytuacja tradycyjnej liturgii w Polsce różni się czymś od sytuacji w innych krajach? Chodzi mi zarówno o dostępność liturgii dla tych, którzy pragną w niej uczestniczyć, jak i klimat towarzyszący publicznej dyskusji na jej temat.
Ks. L. Królikowski: Polska jest krajem katolickim. Dlatego sytuacja w Polsce różni się znacznie od sytuacji w takiej, na przykład, Francji, natomiast jest podobna do Włoch czy Hiszpanii. Główną różnicą w porównaniu z Francją jest brak ideologizacji dyskusji wokół mszy tradycyjnej. Francuzi ze swym rewolucyjnym charakterem wykorzystują każdą okazję do wzniesienia barykad i poszukiwania choćby urojonego wroga. W Polsce jednak nie ma jeszcze tylu wiernych zainteresowanych liturgią tradycyjną. Należy się jednak cieszyć, że kwestie liturgiczne przestały być tematem tabu, i że wierni przywiązani do form tradycyjnych są coraz rzadziej uważani za wiernych gorszej kategorii.
NRL: A jakie ma Ksiądz spostrzeżenia, jeśli chodzi o zaangażowanie wiernych w rozwój tradycyjnej liturgii w Polsce, w porównaniu z wiernymi z innych krajów?
Ks. L. Królikowski: Zaangażowanie wiernych jest, moim zdaniem, proporcjonalne do ich liczby. Cieszy, że są wierni chętni poświęcić czas i energię dla Kościoła. W Polsce wierni są bardziej aktywni niż we Włoszech, które zawsze były bardziej klerykalne, natomiast mniej aktywni niż we Francji, co jednak może wynika z faktu, że Francja od dawna ma silnego ducha kontestacji.
NRL: Jakie plany i wyzwania stoją w najbliższej przyszłości przed Instytutem Dobrego Pasterza oraz jego Seminarium?
Ks. L. Królikowski: Nic nadzwyczajnego. Kontynuować swą misję. Otwierać nowe parafie. Wychowywać nowych księży i znajdować dla nich pole pracy duszpasterskiej. Prowadzić prace teologiczne i filozoficzne na temat interpretacji Soboru Watykańskiego II. A co do seminarium, jak najszybciej znaleźć nowy budynek, gdyż obecny pęka w szwach. W takich warunkach lokalowych nie bylibyśmy w stanie przyjąć nowych kandydatów na przyszły rok. Najważniejszym wyzwaniem jest więc to praktyczne: znaleźć budynek z minimum 60 pokojami, by móc dalej formować przyszłych kapłanów.
NRL: Bóg zapłać za rozmowę.
NRL: Instytut Dobrego Pasterza jest bardzo młodym zgromadzeniem. Niemal od samego początku prowadzi swoje własne Seminarium Duchowne. Na stronie internetowej Seminarium możemy przeczytać, że oferuje ono wszystkim seminarzystom formację teologiczną, która jest „tradycyjna, kompletna i spójna”. Czym różni się taka formacja od formacji oferowanej przez seminaria diecezjalne lub prowadzone przez inne zgromadzenia?
Ks. L. Królikowski: Nie da się mówić o różnicach aż tak ogólnie, gdyż każde seminarium diecezjalne jest inne. Inne są seminaria w Polsce, inne we Francji, jeszcze inne w Rzymie. Ponadto, seminaria prowadzone przez zgromadzenia mają swe własne właściwości. My staramy się dać formację, która harmonijnie rozwija całego człowieka z wszystkimi jego władzami. To właśnie tego chciał Kościół, najpierw poprzez formację monastyczną, a później - w okresie potrydenckim - w seminariach duchownych. Sprowadza się ona skrótowo do benedyktyńskiego "ora et labora". Wspólna modlitwa, zwłaszcza liturgiczna, jest podstawą życia seminaryjnego. Do tego dochodzi praca intelektualna, a także praca fizyczna, której w seminarium nie brakuje, oraz intensywny czynny wypoczynek. Jeśli chodzi o formację teologiczną w sensie ścisłym, to jej fundamentem jest filozofia i teologia scholastyczna, zwłaszcza w ujęciu św. Tomasza z Akwinu i jego uczniów. Nie idzie tu koniecznie o trzymanie się nieistotnych szczegółów, które przecież zgodnie zresztą z samym św. Tomaszem mogą ulec zmianie, ale o wierność rygorowi intelektualnemu, wierność podstawowym zasadom scholastyki i rozwiązywanie nowych problemów w ich duchu. W każdym razie, nie ma u nas miejsca na budowanie teologii na idealizmie, fenomenologii, egzystencjalizmie (jak to się zdarza obecnie w wielu seminariach), czy kartezjanizmie (co było niestety faktem na początku XIX w.).
NRL: W krajach europejskich postępuje proces laicyzacji. W państwach takich jak Francja z każdym rokiem ubywa powołań kapłańskich. A jednak seminaria zgromadzeń tradycyjnych na całym świecie cieszą się coraz większą popularnością i doświadczają ciągłego napływu kandydatów do kapłaństwa. Jak wytłumaczyć ten swoisty paradoks?
Ks. L. Królikowski: Każdy chce wiedzieć kim jest. Także ksiądz. W zgromadzeniach tradycyjnych ksiądz wie, że jest księdzem, i wie, kim jest kapłan. Natomiast w niektórych krajach, zwłaszcza w Niemczech i we Francji, niektórzy zaczęli forsować pomysł Kościoła bez kapłana, bądź też redukować rolę kapłana do pracownika socjalnego, psychologa, czy wręcz syndykalisty. W takiej sytuacji trudno o powołania. Oczywiście, trzeba też wziąć pod uwagę znaczne zmniejszenie roli Kościoła w społeczeństwach Zachodu, jak również to, co nazywa się materializmem praktycznym. Bycie kapłanem nie wydaje się atrakcyjne. Powierzchowność życia w nowoczesnych społeczeństwach też nie pomaga szukaniu głębszych ideałów. A jeśli już ktoś takich szuka, to zgromadzenia tradycyjne, czy choćby takie o klarownej tożsamości(jak np. Wspólnota Św. Marcina we Francji), wydadzą mu się bliższe poszukiwanemu ideałowi.
NRL: Czy mimo wszystko młodzi ludzie wychowani w liberalnej kulturze Zachodu nie mają trudności w zdobywaniu ściśle tradycyjnej formacji kapłańskiej?
Ks. L. Królikowski: Kościół zawsze potrzebuje kapłanów. Dlatego Pan Bóg w każdym czasie i w każdych okolicznościach powołuje do swej służby i daje potrzebne ku temu łaski. Cieszy nas, że u nas kandydaci na kapłanów pochodzą z bardzo różnych środowisk i grup społecznych, a nie tylko z prowadzonych szkół, jak to się nigdzie zdarza. W przygotowaniu i obudzeniu powołania dużą rolę odgrywa rodzina. A nawet na Zachodzie są rodziny bardzo religijne, którym obce jest to, co Pan nazywa "liberalną kulturą Zachodu". Nie ulega wszakże wątpliwości, że owa "kultura" wpływa na wszystkich i powoduje pewne trudności dla wychowania kapłana. Trudno jest w dzisiejszym świecie przygotowywać się do kapłaństwa, być kapłanem, wychowywać przyszłych kapłanów. Ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Gorszym znakiem byłoby, gdyby było łatwo.
Kapłan jest dla wiernych. Dlatego powinien znać ich życie, wiedzieć, jakie są ich codzienne problemy. Dlatego znajomość dzisiejszego świata nie jest tylko minusem.
NRL: W Seminarium Instytutu kształci się kilku Polaków. Jak radzą sobie na tle przedstawicieli innych narodowości?
Ks. L. Królikowski: W seminarium obecnie kształci się czterech Polaków, którzy radzą sobie bardzo dzielnie. Dla tych którzy wcześniej nie mówili zbyt dobrze po francusku, problemem był na początku język, ale dość szybko zrobili znaczne postępy. Nasze seminarium jest naprawdę międzynarodowe. Są tu Francuzi, Brazylijczycy, Polacy oraz Włosi. Nie ma więc mentalności dominującej, do której trzeba by się było z trudem przystosowywać. Żab czy ślimaków w seminarium też nie jemy. Natomiast szokiem dla Polaków jest stan katolicyzmu we Francji: puste kościoły, brak ludowych tradycji religijnych. W porównaniu z Polską, Francja jest religijną pustynią.
NRL: Pytałem się o to, czym wyróżnia się Seminarium Instytutu od seminariów pozostałych zgromadzeń? Teraz pragnę zapytać, czy wyróżnia się Seminarium Instytutu od seminariów innych zgromadzeń tradycyjnych, takich jak np. Bractwo Kapłańskie Św. Piotra, czy Instytut Chrystusa Króla?
Ks. L. Królikowski: Niestety, nie mogę na to pytanie odpowiedzieć tak, jakby tego wymagała prawidłowa metodologia, gdyż nigdy nie byłem ani w Wigratzbad, ani w Gricigliano. Sądzę, że formacja w seminariach odpowiada duchowi każdego instytutu. W Gricigliano dużą wagę przywiązuje się do spraw estetycznych, do piękna liturgii, natomiast mniejszą - tak mi się przynajmniej wydaje - do kwestii doktrynalnych. W naszym seminarium staramy się łączyć solidne wykształcenie na bazie filozofii św. Tomasza z Akwinu z przygotowaniem wzniosłej i pięknej liturgii, a jednocześnie podejmować kontrowersyjne tematy dotyczące kryzysu w Kościele i nowej mszy. Trudniej jest mi wskazać jakiekolwiek zasadnicze różnice w porównaniu z seminarium w Wigratzbad. Może tym, co charakteryzuje nasze seminarium jest fakt, że wszyscy wykładający w nim księża kontynuują naukę, przygotowując bądź to doktoraty, bądź to prace magisterskie w innych dziedzinach wiedzy niż te, w których już mają tytuły naukowe.
NRL: Podróżuje Ksiądz wiele po świecie, bywa także w Polsce. Czy sytuacja tradycyjnej liturgii w Polsce różni się czymś od sytuacji w innych krajach? Chodzi mi zarówno o dostępność liturgii dla tych, którzy pragną w niej uczestniczyć, jak i klimat towarzyszący publicznej dyskusji na jej temat.
Ks. L. Królikowski: Polska jest krajem katolickim. Dlatego sytuacja w Polsce różni się znacznie od sytuacji w takiej, na przykład, Francji, natomiast jest podobna do Włoch czy Hiszpanii. Główną różnicą w porównaniu z Francją jest brak ideologizacji dyskusji wokół mszy tradycyjnej. Francuzi ze swym rewolucyjnym charakterem wykorzystują każdą okazję do wzniesienia barykad i poszukiwania choćby urojonego wroga. W Polsce jednak nie ma jeszcze tylu wiernych zainteresowanych liturgią tradycyjną. Należy się jednak cieszyć, że kwestie liturgiczne przestały być tematem tabu, i że wierni przywiązani do form tradycyjnych są coraz rzadziej uważani za wiernych gorszej kategorii.
NRL: A jakie ma Ksiądz spostrzeżenia, jeśli chodzi o zaangażowanie wiernych w rozwój tradycyjnej liturgii w Polsce, w porównaniu z wiernymi z innych krajów?
Ks. L. Królikowski: Zaangażowanie wiernych jest, moim zdaniem, proporcjonalne do ich liczby. Cieszy, że są wierni chętni poświęcić czas i energię dla Kościoła. W Polsce wierni są bardziej aktywni niż we Włoszech, które zawsze były bardziej klerykalne, natomiast mniej aktywni niż we Francji, co jednak może wynika z faktu, że Francja od dawna ma silnego ducha kontestacji.
NRL: Jakie plany i wyzwania stoją w najbliższej przyszłości przed Instytutem Dobrego Pasterza oraz jego Seminarium?
Ks. L. Królikowski: Nic nadzwyczajnego. Kontynuować swą misję. Otwierać nowe parafie. Wychowywać nowych księży i znajdować dla nich pole pracy duszpasterskiej. Prowadzić prace teologiczne i filozoficzne na temat interpretacji Soboru Watykańskiego II. A co do seminarium, jak najszybciej znaleźć nowy budynek, gdyż obecny pęka w szwach. W takich warunkach lokalowych nie bylibyśmy w stanie przyjąć nowych kandydatów na przyszły rok. Najważniejszym wyzwaniem jest więc to praktyczne: znaleźć budynek z minimum 60 pokojami, by móc dalej formować przyszłych kapłanów.
NRL: Bóg zapłać za rozmowę.