Zbliża się trzecia rocznica ogłoszenia motu proprio Summorum Pontificum. Zgodnie z zapowiedzią, nuncjatury apostolskie zbierają już informacje, aby zweryfikować na ile sprawdziły się obawy związane z ogłoszeniem tego przełomowego dokumentu. Tradycyjni katolicy zastanawiają się jednak jak można przyspieszyć i ugruntować rozwój nurtu tradycyjnego w Kościele. Publikujemy tekst na ten temat, który pierwotnie ukazał się w biuletynie Nova et Vetera wydawanym przez Instytut Summorum Pontificum.
Dwa lata po Summorum Pontificum można śmiało powiedzieć, że idea tradycyjnego katolicyzmu rozprzestrzenia się tak szybko jak nigdy w ostatnich kilkudziesięciu latach. Utrzymywanie ciągłości liturgicznej i doktrynalnej z dwoma tysiącami tradycji katolickiej, a co za tym idzie, ponowne odnajdywanie własnej tożsamości staje się coraz bardziej istotne dla duchowieństwa i wiernych. Czy idea tradycyjnego katolicyzmu szerzy się jednak dostatecznie szybko? Na pewno nie tak szybko jakby jej zwolennicy sobie tego życzyli. Czy może zostać zatrzymana? Zapewne już nie, ale niewątpliwie może być skutecznie marginalizowana na tyle, że również i kolejne pokolenie Polaków będzie miało trudności ze znalezieniem Mszy trydenckiej w swojej okolicy.
Jaki kierunek działań może nadać największego impetu rozwojowi tradycyjnego katolicyzmu w Polsce? Stawiam tezę, że obecnie najważniejszym kierunkiem działań powinno być włączanie tradycyjnego katolicyzmu w struktury duszpasterskie Kościoła Katolickiego w Polsce. Przyjrzyjmy się najważniejszym argumentom dla takiej strategii.
1. Obecnie szczytem aktywności w propagowaniu tradycyjnego katolicyzmu jest zachęcenie księdza do nauki Mszy w klasycznym rycie rzymskim. Wielkie jest jednak rozczarowanie, gdy dany ksiądz ma przydzielonych tyle Mszy parafialnych, że jedynie wyjątkowo i nieregularnie odprawia starą Mszę. Wielkie jest także rozczarowanie, gdy Msza trydencka zupełnie znika z okolicy po przeniesieniu celebransa na inną parafię. Wspomaganie księży w nauce celebracji starego rytu jest bardzo konieczną praca u podstaw, lecz coraz wyraźniej widać, że potrzebne jest jednak coś więcej.
2. Włączanie tradycyjnego katolicyzmu w struktury Kościoła jest także linią Stolicy Apostolskiej. Summorum Pontificum w art. 10 zachęca: „Wolno ordynariuszowi, jeśli uzna to za stosowne, erygować parafię personalną dla celebracji według starej formy rytu rzymskiego zgodnie z kan. 518 lub mianować rektora albo kapelana zgodnie z przepisami prawa”. Włączenie komisji pontyfikalnej Ecclesia Dei do struktur Kongregacji Nauki Wiary również można odczytać jako włączenie nurtu tradycyjnego do najważniejszych i podstawowych struktur administracji watykańskiej.
3. Obserwując doświadczenia różnych grup starających się o Mszę trydencką w Polsce i starając się znaleźć ich kluczowe czynniki sukcesu należy zacytować p. Artura Paczynę ze Śląska: „…najważniejsze w całej sprawie to: duszpasterz przychylny tradycji, konsekwencja i determinacja grupy, duszpasterstwo”. Na dłuższą metę (dłuższą niż praca jednego księdza na parafii) te trzy czynniki można utrzymywać, gdy istnieje oficjalnie działająca struktura duszpasterska powołana przez biskupa do prowadzenia duszpasterstwa w starszej formie rytu rzymskiego. Wiemy przecież, że stary ryt to poważne narzędzie do zbawiania dusz oraz pewien unikalny styl prowadzenia całego duszpasterstwa parafialnego. Czy nie lepiej jest, zatem budować duże, prężnie działające i ponadparafialne duszpasterstwa, aniżeli starać się o zorganizowanie pojedynczych Mszy parafialnych, które mogą być marginalizowane jako „koło zainteresowań liturgią dawną dla kilku zapaleńców”?
4. Tradycyjni katolicy i miłośnicy Mszy trydenckiej są często traktowani jako schizmatycy, którzy ignorują urząd pasterski biskupów. Paradoksalnie to jednak ci sami tradycyjni katolicy będą bronić urzędu biskupiego przed osłabieniem go przez idee kolegialności lub demokratyzacji. Warto jest prosić biskupów ordynariuszy o włączenie duszpasterstwa tradycji łacińskiej w oficjalne struktury diecezji również po to, aby przełamać stereotyp nurtu tradycyjnego egzystującego gdzieś na marginesie Kościoła. Czy zawsze biskupi zrozumieją tę prośbę? Przytaczając radę księdza Christophe’a Héry IBP, którą zapamiętałem z jego spotkania z wiernymi Warszawie, należy zaznaczyć, ze biskupi wcale nie musza rozumieć potrzeb tradycyjnych katolików, wystarczy, jeśli je zaakceptują. Nie sądzę, aby to było dużym problemem akurat dla polskich biskupów.
5. Często narzekamy, że implementacja Summorum Pontificum przebiega za wolno. Kościół jako organizacja posiada pewien naturalny konserwatyzm, dzięki któremu bardzo wolno akceptuje nowinki. Mechanizm ten można jednak wykorzystać na korzyść ruchu wiernych tradycji łacińskiej. Nie wiemy czy kolejne pontyfikaty będą równie przychylne rozwojowi nurtu tradycyjnego. Wiemy jednak jak szybko biskup potrafi relokować księdza, który za bardzo, jego zdaniem, angażuje się w duszpasterstwo tradycyjnych katolików. Im solidniej są ugruntowane struktury duszpasterskie tym dłużej przetrwają – nawet czasy, kiedy z Watykanu mogą przestać płynąć sygnały, że należy sprzyjać rozwojowi tradycyjnego nurtu w Kościele. Przy strukturach duszpasterskich dobrze ugruntowanych w prawie kanonicznym konserwatyzm Kościoła będzie działał na korzyść rozwoju tradycji łacińskiej w Kościele. Wszak likwidacja erygowanej wcześniej parafii personalnej dla tradycyjnych katolików to już nie taka prosta decyzja jak relokacja księdza.
O czym dokładnie mówimy pisząc o strukturach duszpasterskich? Podzielmy roboczo struktury duszpasterskie na miękkie i twarde.
Miękkie struktury to struktury gdzie kapłani dostają oficjalnie od biskupa dodatkowe zadania związane z duszpasterstwem tradycyjnych katolików – innymi słowy biskup mianuje kapelana, zgodnie z art.10 Summorum Pontificum. Obecnie trudno jest nawet powiedzieć ilu księży odprawiających w Polsce Mszę trydencką jest oficjalnie mianowanych kapelanem dla wiernych przywiązanych do nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego. Prawdopodobnie zaledwie kilku i są to w większości nominacje sprzed Summorum Pontficum. Inna miękką strukturą duszpasterską jest zatwierdzone przez biskupa stowarzyszenie wiernych. Obecnie jedyne takie stowarzyszenie w Polsce istnieje w Rzeszowie. Duszpasterstwo Tradycji Łacińskiej w Diecezji Rzeszowskiej posiada mianowanego przez biskupa kapłana - moderatora.
Twarde struktury duszpasterskie to takie, które posiadają odrębną osobowość prawną. Są to między innymi: parafie, prowincje zakonów (w tym stowarzyszeń życia apostolskiego) oraz kościoły rektoralne. Przysługuje im prawo nabywania, posiadania, zbywania mienia ruchomego i nieruchomego, nabywania i zbywania innych praw oraz zarządzania majątkiem. Jeśli kiedykolwiek chcielibyśmy korzystać z ulg podatkowych związanych z darowiznami na Kościół, to nie możemy takiej ulgi przekazać konkretnemu księdzu pracującemu w Polsce, ale musimy ja przekazać kościelnej osobie prawnej. Kościelne osoby prawne powoływane są przez biskupów na długie lata a Kodeks Prawa Kanonicznego przewiduje dość skomplikowane procedury ich likwidacji. Takie struktury duszpasterskie posiadają szczególnie dużą niezależność od lokalnych biskupów, gdy podlegają zgromadzeniom na prawie pontyfikalnym (np. IBP czy FSSP). Jeśli duszpasterstwa tradycji łacińskiej w Polsce mają kiedykolwiek w imieniu Kościoła Katolickiego prowadzić szkoły, wydawnictwa czy posiadać własny kościół, to muszą one posiadać kościelną osobowość prawną. Innymi słowy, lokalny ordynariusz musiałby powołać do życia kościół rektoralny, parafię personalną lub zezwolić na erygowanie na terenie swojej diecezji domu tradycyjnego zgromadzenia.
Osoby, które z trudem wywalczyły w swojej diecezji akceptację biskupa dla comiesięcznych Mszy trydenckich zapewne z pewnym niedowierzającym uśmiechem czytają o twardych strukturach duszpasterskich. Jest jednak coraz więcej diecezji w Polsce, gdzie obchodzi się już „nastą” rocznicę regularnego odprawiania Mszy trydenckiej. Nadal jednak nie istnieją tam nawet miękkie struktury duszpasterskie, które są tak łatwo powoływane dla leśników, prawników czy innych mniej zorganizowanych grup. Trzeba sobie uświadomić, że powstanie twardych struktur duszpasterskich to lata ciężkiej pacy lobbingowo – dyplomatycznej, poprzedzonej dbałością o powstanie i rozwój struktur miękkich. Dwa lata po wejściu w życie Summorum Pontificum to dobry czas, aby tę pracę rozpocząć. Jest to praca głównie dla kapłanów oraz dla tych tradycyjnych katolików, którzy są znani i szanowani w kuriach biskupich. Zadanie dla wszystkich to przede wszystkim gorliwa modlitwa w tej intencji.