sobota, 20 czerwca 2009

Tradycyjna Msza konwentualna w rycie dominikańskim

Poniżej zamieszczamy fragment opracowania „O Liturgji Dominikańskiej”, napisanego przez o. Józefa Marię Bocheńskiego OP, opisujący uroczystą Mszę św. konwentualną w tradycyjnym rycie dominikańskim. Opracowanie zostało wydane w roku 1931 we Lwowie. Zachowano pisownię oryginału. Tekst pochodzi ze strony http://www.dominikanie.com/olitop.htm

"W chwili gdy kończy się Tercja (względnie w mniejsze święta i ferje Pryma), dwóch kanto­rów wychodzi z odkrytą głową na środek chóru, zakonnicy przeciwnie zakrywają głowy kapturem i rozlega się Introit, zwany w rycie dominikań­skim Officium. Gdy kantorzy zaczynają Gloria Patri...", celebrans wychodzi z asystą do oł­tarza z kapturem na głowie. Tu odkrywszy głowę Ministri i celebrans schylają się na spo­wiedź powszechną, a po bokach akolici tworzą ze swoich zapalonych kandelabrów ramy.

Bezzwłocznie po Confiteor (t. zw. "Ministrantury" właściwie niema, bo zamiast ps. 42 odmawiamy tylko wiersz Confitemini Domino quoniam bonus), akolici odnoszą świece i cała asysta ustawia się w jednej linji za celebransem, poczem długim sznurem zachodzi razem z nim na stronę epistoły, aby, stojąc rzędem po jego prawej ręce, odmówić z nim Introit i Kyrie. Przy tem zachodzeniu ce­lebrans, który robi tylko parę kroków jest ośrod­kiem półkola, opisanego przez linję, złożoną z djakona, subdjakona i obu akolitów. Ta ceremonja nadaje charakterystyczne piękno Mszy św. dominikańskiej, która dzięki niej jest znacznie bardziej majestatyczna niż rzymska a pod pewnemi względami przewyższa nawet pontyfikalną. Nazywamy ją sznurem. "Sznur" podkreśla łącz­ność celebransa z asystą, która ustawia się koło niego by móc razem lub naprzemian z nim od­mówić Ordinarium Missae (Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus i Agnus).

Po Kyrie celebrans i asysta wracają na dawne miejsce w środku ołtarza, aby po zaintonowaniu Gloria in excelsis pójść tym samym łukiem znowu na stronę epistoły i odmówić wspólnie ten hymn, śpiewany tymczasem naprzemian przez chór. Jak w innych częściach Officium, tak i tu liturgja dominikańska pociąga nietylko głos, ale i całe ciało do służby Bożej: na słowa Gratias agimus tibi..., Jesu Christe... i Suscipe deprecationem nostram obie strony chóru pochylają się w głębo­kim ukłonie.

W czasie śpiewu Gloria, gdy odmawianie przy ołtarzu skończone, subdjakon odłącza się od asysty i poprzedzany przez akolitę zdąża do zakrystji, aby przynieść kielich, który stoi przy­gotowany nie na kredencji, ale poza obrębem presbiterjum. Akolita nakrywa mu ramiona welo­nem, sam bierze ampułki i wracają do ołtarza. Tutaj, po postawieniu kielicha i ampułek, skła­dają ceremonjalnie welon i przygotowują się do śpiewania epistoły z pulpitu w środku chóru.

Tymczasem ostatnie echa in gloria Dei Patris. Amen przebrzmiały w chórze i bracia stoją z od­krytą głową twarzą do ołtarza, czekając na Dominus vobiscum celebransa. Gdy odpowiedź całej wspólnoty zwróciła mu jego życzenie, na wezwa­nie Oremus cały chór odwraca się ad invicem i zgina się w pas, aby w tej kornej postawie wysłuchać modlitwy zanoszonej do Boga w imie­niu wszystkich. Nic tak, jak ten głęboki skłon na orację, nie podkreśla ścisłej łączności celebransa z całą wspólnotą i społecznego charakteru Mszy św. Skłon trwa przez cały czas pierwszej kolekty; powtarzamy go przy ostatniej konkluzji, a pozatem na święte imiona Jezus, Marja i Dominika wykonujemy średni ukłon (rękoma dotykając kolan).

Po oracjach subdjakon, któremu towarzyszy akolita, zaczyna śpiew lekcji, a djakon z drugim akolitą odprowadzają celebransa do sedes gdzie będzie on odprawiał dalszy ciąg Mszy św. aż do śpiewanej Ewangelii, tak samo jak biskup w rycie rzymskim. Nakrywszy mu kolana welo­nem, wraca djakon z akolitą do ołtarza. Tu myje sobie ręce, rozkłada korporał i podawszy mszał akolicie, wraca do celebransa, siada koło niego i przewraca karty we mszale trzymanym przed celebransem przez akolitę. Celebrans czyta z nie­go lekcję, graduał (czyli jak się w rycie domini­kańskim mówi Responsorium), Alleluia, wreszcie, już stojąco, ewangelję.

Gdy ukończył czytanie, subdjakon, który w mię­dzyczasie wrócił od pulpitu, wstaje i z dwoma akolitami idzie do ołtarza. Tu, tak jak poprzednio djakon, myje sobie ręce i rozbiera kielich; akolita nakrywa mu ramiona welonem, bierze ampułki i idą do celebransa, który siedząc, z pomocą djakona przygotowuje kielich, przyniesiony przez subdjakona. Ten obrzęd jest, o ile nam wiadomo, wyłączną własnością rytu dominikańskiego; w rycie rzymskim, przygotowanie kielicha odbywa się bezpośrednio przed ofiarowaniem i zawsze przy ołtarzu, nawet we Mszy pontyfikalnej. U nas przygotowuje się kielich przedtem, ale w rozma­itych chwilach: we Mszy cichej na samym po­czątku, przed Confiteor we Mszy śpiewanej bez wyższej asysty między Alleluia a Ewangelją ce­lebransa, przy ołtarzu; wreszcie we Mszy uro­czystej (Missa major w przeciwieństwie do Missa cantata), jakeśmy powiedzieli, po Ewangelji ce­lebransa, na sedes.

Chór tymczasem wykonuje Responsorium, następnie Alleluia. Ta ostatnia część Mszy świętej - prawdziwy krzyk radości cieszącej się Bogiem - nabiera u nas szczególnego charakteru przez sposób wykonania. Podczas lekcji wszyscy siedzieli i również siedząco wykonywali poważne tony graduału, ale kiedy kantorzy podają pierwsze Alleluia, cały chór zrywa się odrazu, powtarza je, przeciągając ostatnią zgłoskę w bardzo melodyjnych zazwyczaj i pięknych tonach t. zw. Jubilus, poczem zaraz opada znowu i siedząco wysłuchuje zawiłej melodji wiersza, a na ponowne Alleluia drugi raz się wyprostowuje. Ten ruch chóru, podnoszącego się na dźwięk Alleluia i siadającego, gdy tylko ustanie, wspaniale podkreśla radość, która z jego tonów przebija.

Do Alleluia dołączamy we wielkie święta sekwencję, śpiewaną stojąco, naprzemian z kantorami. Zakon kaznodziejski zachował parę sekwencyj, które zaginęły częściowo w rycie rzymskim; są to przeważnie arcydzieła muzyki gregorjańskiej, n. p. niezrównana sekwencja trzeciej Mszy Bożego Narodzenia Laetabundus.

W czasie wykonywania tych śpiewów przygo­towanie kielicha skończone. Zjawia się turyferarz, którego podczas Introitu u nas nie było, otrzymuje od ciągle jeszcze siedzącego celebransa błogosła­wieństwo i wychodzi z akolitami po krzyż - bo we większe uroczystości śpiewa się u nas ewan­gelię przed procesjonalnie przyniesionym krzyżem. Asysta ustawia się do śpiewu również we formie krzyża naokoło pulpitu. Chór stoi z odkrytą głową twarzą ku ołtarzowi.

Dalszy ciąg Mszy świętej dominikańskiej jest bardziej zbliżony do rzymskiej. Na Credo i Offertorium cała asysta) zwiększona o turyferarza, znowu "idzie na sznur", tym razem na stronę ewangelji. Lavabo podają celebransowi nie ako­lici, ale djakon i subdjakon. W czasie prefacji na słowa Gratias agamus Domini Deo nostro asysta ustawia się ad invicem, a chór wykonuje głęboki ukłon - poczem turyferarz okadza wszy­stkich obecnych. Zaraz po prefacji śpiewamy cały Sanctus z Benedictus nie dzieląc go na dwie części, a to dlatego, że od podniesienia do Pater noster wszyscy w chórze leżą w prostracji, oparł­szy zakryte głowy na ławkach lub na ziemi.

Bezpośrednio po Komunji celebransa przystę­pują do Stołu Pańskiego wszyscy zakonnicy, któ­rzy nie mają święceń kapłańskich. Hostje, prze­znaczone do tej Komunji konsekruje się w czasie Mszy konwentualnej, bo w chórze nie przechowuje się Najświętszego Sakramentu. Dzięki temu łączność Komunji św. ze Mszą jest jeszcze silniej uwypuklona. Ryt mamy przytem także własny. Przystępujący do Komunji św. wykonują prostratio perfecta, zwaną u nas wenją (od veniam petere) t. j. kładą się twarzą na ziemię na posadz­kę i w tej pozycji odmawiają chórem Confiteor poczem z głębokiemi ukłonami przystępują do stopni ołtarza. Zaraz po powrocie do stal kanto­rzy intonują antyfonę Communio, a celebrans recytuje ją w towarzystwie całej asysty, ustawio­nej "sznurem" po stronie epistoły. W czasie ostat­nich oracyj subdjakon odnosi kielich do zakrystji.

Poza tem mamy jeszcze szereg ceremonij nieznanych w rycie rzymskim, a które przyczyniają się do uświetnienia najważniejszej chwili dnia do­minikańskiego, Mszy konwentualnej - aby jednak nie przekroczyć ram, jakeśmy sobie zakreślili, musimy je tu pominąć. Wspomnimy o jednym tylko szczególe: celebrans trzyma po podniesieniu ręce szeroko rozłożone, naśladując krzyż swojem ciałem. Całość, jeśli jest należycie wykonana, wywiera na każdym, kto ją widział niezatarte wrażenie."

Przypominamy, że we wtorek 23 czerwca o godzinie 22.00 będzie można uczestniczyć w tradycyjnej liturgii dominikańskiej w kościele akademickim św. Macieja we Wrocławiu.