sobota, 1 listopada 2008

Liturgia pomiędzy tradycją a innowacją (cz. 1)

Publikujemy pierwszą część tekstu, którego autorem jest ks. Nicola Bux. Jego treść zamieszczona została na stronach Komisji Pontyfikalnej Ecclesia Dei. Przypominamy, że pod zbliżonym tytułem ukazała się niedawno książka tego samego autora.

LITURGIA POMIĘDZY TRADYCJĄ A INNOWACJĄ
MOTU PROPRIO BENEDYKTA XVI
(cz. 1)

x. Nicola Bux

Motu proprio Summorum Pontificum jest szczególnym aktem prawnym, jak wynika z treści samego dokumentu oraz z listu do biskupów, który w załączeniu do nowych dyspozycji napisał Jego Świątobliwość Benedykt XVI. Używając teologicznego sformułowania, motu proprio stanowi istotne sprawowanie munus regendi (łac. urzędu kierowania), to jest władzy właściwej hierarchii katolickiej z papieżem jako głową Kościoła. Dlatego też przedmiot „doktrynalny” papieskiego dokumentu może być streszczony w trzech punktach:

• sprzyjanie pojednaniu w obrębie Kościoła;
• oferowanie wszystkim możliwości uczestnictwa w “nadzwyczajnej formie”, uważanej za cenny skarb, którego nie można zignorować;
• gwarantowanie prawa ludu Bożego – kapłanów, świeckich i grup, które o to proszą – do używania “nadzwyczajnej formy”;

Komisja Pontyfikalna Ecclesia Dei, zobowiązana do czuwania i pomagania w jego wdrażaniu w dialogu z biskupami, kapłanami i świeckimi wiernymi, odpowiada na niezliczone listy, zawierające uwagi oraz przedstawiające trudności. Jednakże wydaje się być konieczną rzeczą – z powodu informacji, jakie pojawiają się w mediach – dostarczenie kolejnych wyjaśnień odnoszących się do niektórych punktów oraz udzielenie odpowiedzi na wiele kwestii. W tym celu zostanie opublikowana specjalna instrukcja.

Przedtem jednak należy przede wszystkim poznać interpretację, jaką sam Ojciec Święty zawarł w liście załączonym do motu proprio.

1. Linie doktrynalne i dyscyplinarne motu proprio.

Aby uniknąć obawy, jakoby – powracając do Mszału Rzymskiego według wydania z 1962 r. – podważało się autorytet Soboru Watykańskiego II, na podstawie którego Paweł VI wydał nowy mszał, list Benedykta XVI zapewnia, że chodzi o dwa mszały zmierzające, jak to wiele razy bywało w historii, do rozwoju jednego rytu. Faktycznie, kto zna historię ksiąg liturgicznych wie, że w toku ich ponownego wydawania, bywały one poszerzane i wzbogacane o formuły mszalne, błogosławieństwa, itd. Te dwa mszały nie należą zatem do dwóch rytów.
To jest odpowiedź dla tych z prawa i z lewa, tradycjonalistów i postępowców, którzy twierdzili, jakoby stary ryt umarł wraz z reformą liturgiczną oraz, że powstał nowy ryt zrywający całkowicie dotychczasową ciągłość. Interesująca jest ta coincidentia oppositorum (łac. zbieg przeciwstawień). Aby zrozumieć racje przeciwne tym twierdzeniom odsyłam na przykład do pism Klausa Gambera czy Annibale’a Bugniniego.
Kiedy w roku 1970 został opublikowany Novus Ordo Missae myślano, że mszał z 1962 r. będzie używany jedynie przez nielicznych, a problem rozwiąże się samoistnie. Tak się jednak nie stało: mszał z 1962 r. nie pozostał wyłącznie w rękach grup tradycjonalistycznych, nostalgików czy osób w podeszłym wieku, „okazało się wyraźnie, że również młode osoby odkrywają tę formę liturgiczną, odczuwają jej atrakcyjność i odnajdują w niej szczególnie właściwą dla siebie formę spotkania z Tajemnicą Najświętszej Eucharystii”. Z tego względu zrodziła się potrzeba prawnej regulacji tego stanu poprzez motu proprio, aby pomóc również biskupom, by w sposób katolicki spełniali zadania moderatorów liturgii w kościele partykularnym.
Aby rozwiać obawy przed nieporządkiem i rozłamami we wspólnocie parafialnej, papież zapewnia, że lęki te są bezpodstawne, gdyż użycie starego mszału zakłada pewną formację liturgiczną i znajomość języka łacińskiego: rzeczy, z którymi wierni nie często się stykają. Dlatego też nowy mszał obowiązuje w zwyczajnym użyciu, zaś stary – w nadzwyczajnym. Nadużycia mogą się zdarzać zarówno ze strony wiernych związanych ze starym rytem jak i tych, którzy kochają nowinki, co ma miejsce w przypadku „kreatywnych” księży; sposobem uniknięcia nadużyć jest używanie – doradzane przez papieża ale nie narzucane – obydwu form, albowiem przewiduje on, że formy te będą się wzajemnie ubogacać i przenikać, szczególnie nowy ryt odzyska sakralność i szacunek „dla rubryk” zawartych w mszale. Wszystko to może wyzyskać z niego „widoczne bogactwo duchowe i teologiczną głębię”. Działo się tak już w historii liturgii wschodniej i zachodniej, na przykład pomiędzy antiocheńską i bizantyjską, czy między rzymską a aleksandryjską.
Po wykazaniu bezpodstawności obaw, list papieża do biskupów ukazuje pozytywny powód ukazania się motu proprio, powiedziałbym, że jego prawdziwy cel „doktrynalny”: „Pojednanie wewnątrz Kościoła”, „podjęcie wszelkich wysiłków, aby tym wszystkim, którzy rzeczywiście pragną jedności, umożliwić pozostawanie w tej jedności lub ponowne jej odnalezienie”. Czy Chrystus nie powiedział: „Aby byli jedno, by świat zobaczył i uwierzył”? Kto mógłby mieć co do tego jakiekolwiek obiekcje? Niestety, są tacy, którzy nie podzielają zdania w liście papieża: „Nie ma żadnej sprzeczności miedzy jednym a drugim wydaniem Mszału Rzymskiego. W dziejach Liturgii występują rozwój i postęp, ale nie ma żadnego zerwania. To, co dla poprzednich pokoleń było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie i nie może być nagle całkowicie zakazane lub, tym bardziej, uznane za szkodliwe. Wszystkim wyjdzie na dobre zachowanie bogactw, które wzrastały w wierze i modlitwie Kościoła i przyznanie im należytego miejsca”. To upomnienie skierowane jest do jednych i drugich, aby odnaleźli równowagę.
Jeśli wreszcie chodzi o autorytet biskupa, niczego się mu nie odejmuje: musi czuwać i moderować – w tym przypadku termin moderator jak nigdy dotychczas nabiera sensu – “w pełnej zgodzie z tym, co stanowią nowe normy motu proprio”. Powiedziałbym, że taka moderacja polega na sprzyjaniu ubogacania się jednych i drugich, jak to już wcześniej wspomniałem; rzeczywiście, pod koniec listu napisane jest, że ci, którzy celebrują według starego mszału, powinni celebrować również według nowego; nie jest to obowiązek ale sugestia, ponieważ obowiązuje szacunek dla obydwu form. W konsekwencji, kto celebruje według starego rytu, musi unikać delegitymizacji nowego i na odwrót. Zatem, nie do zaakceptowania jest odmowa sprawowania Mszy św. w nowym rycie z pobudek doktrynalnych, gdyż nie byłby to znak komunii – np. odmowa koncelebry z biskupem, który zamierzałby użyć nowego mszału.
Kościół to nie monarchia dziedziczna, zatem zasadą jest, że żaden papież nie jest związany decyzjami swego poprzednika, zwłaszcza gdy zmieniają się okoliczności. Ojciec Święty poprosił więc biskupów o raport, aby ocenić sytuację po upływie 3 lat. Otwiera się zatem przestrzeń zarówno dla wiernych jak i osób konsekrowanych przywiązanych do Tradycji, przede wszystkim dla tych, którzy pozostali w łączności z Rzymem, aby poprzez swoje działania udowodnić chęć prawdziwego dążenia do zgody i pojednania. Paradoksem byłoby, gdyby Msza św., której kulminacyjnym momentem jest Eucharystia, Sakrament jedności i pokoju par excellence, stałaby się znakiem podziału, niezgody, a zatem przyczyną opozycji. Dodam jeszcze, że dla zwolenników abpa Lefebvre’a jak i dla obrońców nadużyć w odnowionej liturgii, chodzi o ważną okazję do wykazania z wielką pokorą i prostotą woli porzucenia – w przypadku tych pierwszych – postaw separacyjnych i powrót do pełnej łączności z Rzymem bez żadnej chęci rewanżu, gdyż to nie jest postawa chrześcijańska, a u drugich porzucenia aktów manipulacji w liturgii, która nie jest ich własnością, a więc sprawowania jej w duchu katolickim, ponieważ należy ona do całego Kościoła. Byłby to znak, że motu proprio odniosło ważny skutek, zarówno jak tego pragnęli ci pierwsi, aby uwolnienie starego rytu było zaczątkiem pełnego pojednania, czy jak twierdzą drudzy, że nowa liturgia zawiera i rozwija starą liturgię z sakramentarzami i ordines romani.
Oprócz form rytualnych nie można zapomnieć, jak przy okazji napomina w swoim liście Ojciec Święty, że istotą liturgii jest szacunek i uwielbienie Boga, tego Boga, który jest obecny w Kościele. Nie można zredukować natury liturgii do analizy form: istotnym pytaniem jest to, czy liturgia, zarówno stara jak i nowa, prawdziwie pomaga w sprawowaniu należnego Bogu kultu w formach bardziej odpowiednich i właściwych, w duchu i prawdzie.

Tłumaczenie: Agnieszka Zuba