sobota, 23 maja 2009

Czym nie jest Msza święta?

W poniedziałek 18 maja br. gościem Poznańskiego Klubu Frondy był ks. Marcin Węcławski - proboszcz parafii Maryi Królowej w Poznaniu. Temat spotkania brzmiał: "Czym nie jest Msza święta?". Po krótkim wykładzie ks. Węcławski zmierzył się z licznymi pytaniami postawionymi przez uczestników spotkania: Jaka jest historia Mszy świętej? Co znaczy zachować się podczas niej „godnie”? Jak wprowadzać dzieci w tajemnice Eucharystii?...
Na stronie Fronda.pl możemy obejrzeć galerię zdjęć oraz przeczytać relację ze spotkania autorstwa Aleksandry Wacławczyk.


Bezrefleksyjne podejście do Ofiary Mszy świętej powoduje u wielu osób zupełne zarzucenie prób zrozumienia tego, co się dokonuje na ołtarzu – mówił ks. Węcławski na spotkaniu w sali Karmelitańskiej przy kościele Bożego Ciała w Poznaniu. Stąd się na przykład wzięło popularne zaklęcie „hokus-pokus”. Przeciętnemu katolikowi konsekracja Chleba Eucharystycznego przypominała praktyki niemal magiczne - trudno się dziwić przekręcaniu niezrozumiałej formuły „hoc est enim Corpus meum” (To jest bowiem Ciało Moje) na swojskie „hokus-pokus”.

Ks. Marcin Węcławski, proboszcz parafii Maryi Królowej na Wildzie, znany jest w Poznaniu przede wszystkim z propagowania wczesnej Komunii świętej i częstej celebracji Mszy trydenckich. Okazuje się jednak, że jest też – choć w swej skromności temu zaprzecza – ekspertem od liturgiki. Podczas dyskusji zorganizowanej przez Poznański Klub Frondy im. Pawła Grabowskiego słuchało go prawie sto osób ciekawych tego, czym jest a czym nie jest Msza święta. Ksiądz Węcławski rozpoczął od przypomnienia, dlaczego Eucharystia ewoluowała do formy, jaką dzisiaj znamy. Już to krótkie wprowadzenie wywołało wśród słuchaczy tak wielkie poruszenie, że zarzucili prelegenta licznymi pytaniami. Dyskusja stała się tak burzliwa, że nawet prowadzącym – Marii Szymczak i Tomaszowi Uzar - trudno było dojść głosu.

Nie mogło się rzecz jasna obyć bez kwestii soborowej reformy liturgii. Zdaniem ks. Marcina Węcławskiego, problem z wprowadzonymi przez Kościół zmianami polega na znacznym rozdźwięku pomiędzy oficjalnymi zaleceniami a praktyką duszpasterską. Uważa on, że zbyt często przypadki uznane w dokumentach jedynie za dopuszczalne odstępstwa od reguły, zostały podniesione do rangi obowiązującej normy. Przykładem może być odprawianie Mszy Świętej w językach narodowych, przekazywanie sobie w jej trakcie znaku pokoju czy też postawa celebransa versus populum, czyli - jak dowcipnie skomentował proboszcz z Wildy - „frontem do klienta”.

Chociaż ks. Węcławski jest świadomy licznych liturgicznych nadużyć, przestrzega jednak przed sprowadzaniem krytyki nowego porządku Mszy świętej do absurdu. - Kościół katolicki jest Kościołem prawa – wyjaśnił, zaraz jednak dodał, że zbyt dosłowne traktowanie litery tego prawa może przysłonić piękno liturgii. Żeby dokładniej wyjaśnić, co ma na myśli, przytoczył przykład księdza, który, odłożywszy kilka minut po północy brewiarz, odetchnął z ulgą, bo uniknął grzechu ciężkiego rozpoczynając modlitwę tuż przed wybiciem dwunastej.

Gość spotkania zaznaczył, że również przed reformą sprawowanie Mszy świętej nie zawsze przebiegało idealnie a brak odpowiedniego przygotowania wiernych powodowało rozmaite odstępstwa: głośne odprawianie w trakcie Eucharystii nabożeństwa majowego albo różańca.

Według księdza Węcławskiego podstawą zrozumienia Eucharystii jest Misterium – tajemnica. Mimo wszystkich uwag trzeba więc pamiętać, że Msza święta – tak jak cała doktryna Kościoła - jest właśnie tajemnicą, której nikt z wierzących nie jest w stanie w pełni pojąć. Dlatego kluczem do owocnego życia eucharystycznego jest rozkochanie w Misterium Mszy świętej. - W czwartek 21 mają 2009 roku, minie 28 lat od momentu, kiedy przyjąłem święcenia kapłańskie – wyznał ks. Węcławski. - Od tamtej pory zdarzyły się tylko 3 dni, w których nie mogłem sprawować Mszy świętej – mówił. Wszystkich obecnych na spotkaniu kapłan namawiał do codziennego przyjmowania Najświętszego Sakramentu.