wtorek, 2 marca 2010

Diecezja lyońska chce u siebie tradycyjnych księży

Ks. Jean-Pierre Batut, biskup pomocniczy Lyonu, został wyznaczony przez kardynała Barbarina na przełożonego domu formacyjno-rekolekcyjnego Sainte-Blandine. Począwszy od września 2010, grupa młodych mężczyzn, przywiązanych do tradycyjnej Mszy św., spędzi tam rok, by rozeznawać swoje powołanie do kapłaństwa. Ks. Batut udzielił wywiadu tygodnikowi Famille chretienne (Rodzina chrześcijańska):

To będzie coś więcej niż tylko rok nauki: chodzi raczej o rok poświęcony formacji duchowej, podobny do zakonnego nowicjatu. Celem jest umocnienie się w powołaniu danym od Boga i zbudowanie solidnych fundamentów duchowych, które pozwolą na to powołanie odpowiedzieć. Formacja opierać się będzie na trzech filarach: życiu z innymi osobami, które zadają sobie te same pytania, oczywiście pod nadzorem przełożonego, 3-miesięcznym czasie odosobnienia według reguły św. Ignacego lub w innej formie i mocnym doświadczeniu pomocy najuboższym.

Co charakterystycznego można powiedzieć o tej formacji?

Po pierwsze jest ona skierowana do określonej grupy osób: chodzi o kandydatów do kapłaństwa, którzy wzrastali w duchowości liturgii trydenckiej, dzięki niej odkryli wiarę, dlatego pragną, by ta liturgia była obecna w ich formacji i przyszłej posłudze kapłańskiej. Ta prośba jest jak najbardziej uzasadniona, ponieważ forma nadzwyczajna niepodzielnego rytu rzymskiego ma swoje miejsce w Kościele, a więc także w kształceniu przyszłych księży. To pociąga za sobą wprowadzenie pewnych elementów do ich formacji: poza wspomnianymi już trzema filarami, formacja musi odpowiadać specyficznym potrzebom tej grupy. Jedną z nich jest nauka śpiewu gregoriańskiego, który zajmuje istotne miejsce w tradycyjnej liturgii, choć niewątpliwie nauka tego śpiewu ma sens również w innych seminariach. Ostatnią cechą charakterystyczną jest fakt, że ta formacja jest skierowana do przyszłych księży diecezjalnych. Od samego początku więź z Kościołem diecezjalnym ma być autentyczna, nie tylko abstrakcyjna.

Czy w tym roku dom formacyjno-rekolekcyjny Sainte-Blandine zostanie przekształcony w seminarium?

Nie ma takich planów. Bardzo ważne jest, aby wszyscy prezbiterzy diecezjalni otrzymali taką samą formację. Można powiedzieć, że sytuacja kleryków z Sainte-Blandine będzie podobna do sytuacji kleryków ze wspólnoty Emanuel, którzy oprócz formacji wspólnotowej, odbierają taką samą formację, jak inni przyszli księża w diecezji.

Czy można połączyć przywiązanie do liturgii trydenckiej z byciem księdzem diecezjalnym?

Nie tylko można, ale wręcz trzeba. Forma nadzwyczajna rytu rzymskiego jest pełnoprawną formą Mszy św., dlatego potrzebni są księża, którzy potrafią ją celebrować. Przymiotnik „nadzwyczajny” nie ma tu znaczenia „ekskluzywny”. Biskup potrzebuje w swojej diecezji zarówno księży, którzy znają się na bioetyce czy potrafią zajmować się młodzieżą, jak i tych, którzy umieją celebrować Mszę św. w formie nadzwyczajnej i mogą być duszpasterzami wiernych przywiązanych do tej formy.

Czy ci księża zastąpią księży z Instytutów Ecclesia Dei? Czy są one nadal potrzebne?

Wszystko, co zostało zatwierdzone przez Kościół, działa zgodnie z prawem. Nie ma więc tu żadnych wątpliwości. Jednak w dzisiejszej sytuacji, młody mężczyzna, który czuje powołanie do kapłaństwa i chciałby w przyszłości odprawiać Mszę św. w obu formach, jest zmuszony wybrać między formacją w seminariach Ecclesia Dei, gdzie zazwyczaj klerycy przygotowywani są tylko do celebracji formy nadzwyczajnej, lub formacją w diecezjalnym seminarium, gdzie uczy się praktycznie wyłącznie celebracji formy zwyczajnej. Dzięki Sainte-Blandine powstaje trzecie rozwiązanie, dające możliwość realizacji powołania do bycia księdzem diecezjalnym i przywracające należne miejsce liturgii. Zdarzało się już, że księża opuszczali wspólnoty Ecclesia Dei i dołączali do wspólnoty księży diecezjalnych, ponieważ odkrywali, już po otrzymaniu święceń, że liturgia nie może być powodem należenia do jakiejś wyjątkowej grupy księży: w rzeczywistości byli to księża, którzy mieli powołanie do posługi w swoich diecezjach, ale zmiany w liturgii poruszały ich do tego stopnia, że nie widzieli możliwości połączenia ich przekonań z byciem księdzem diecezjalnym. Motu proprio Benedykta XVI wiele ułatwiło: teraz wystarczy oddać się do dyspozycji swojego biskupa. Bardzo się z tego cieszę. Zawsze miałem mocne przekonanie, że to właśnie księża diecezjalni będą na nowo ewangelizować nasz kraj. Bycie księdzem diecezjalnym jest dla mnie najpiękniejszym z powołań.

tłum. Katarzyna Szczepańska-Wocial