Po opublikowaniu przez renomowanego włoskiego dziennikarza i watykanistę, A. Tornielliego na swoim blogu informacji o wynikach głosowania w sprawie reformy liturgii na plenarnym zgromadzeniu Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Radio Watykańskie przytoczyło wypowiedź wicedyrektora watykańskiego Biura Prasowego, o. Ciro Benedettiniego, który "uspokoił" słuchaczy, że "w chwili obecnej nie ma instytucjonalnych propozycji dotyczących modyfikacji ksiąg liturgicznych będących aktualnie w użytku". Ponieważ komunikat ten zmierzał do zdyskredytowania informacji, na które powołał się Andrea Tornielli, autor ten zdecydował się na zamieszczenie wyjaśnienia w odpowiedzi na słowa o. Benedettiniego. Poniżej zamieszczamy jego pełne tłumaczenie z wersji anglojęzycznej.
Drodzy przyjaciele, powracam do sprawy postu, który w dn. 22 sierpnia poświęciłem pytaniom postawionym na sesji plenarnej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w sprawie przywrócenia większego poczucia sacrum w liturgii. Jak zapewne wiecie i zauważono, po południu w poniedziałek 24 sierpnia wicedyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej, ks. Ciro Benedittini (którego darzę ogromnym szacunkiem) wygłosił oświadczenie na falach Radia Watykańskiego w sprawie mojego artykułu. Są to bardzo wyważone słowa: „W chwili obecnej nie ma instytucjonalnych propozycji dotyczących modyfikacji ksiąg liturgicznych będących aktualnie w użytku”.
Owo domniemane dementi odbiło się szerokim echem po wielu blogach: wielu nie kryło zadowolenia z przyłapania sygnatariusza na gorącym uczynku. Nadto we wczorajszym wywiadzie dla L’Osservatore Romano Sekretarz Stanu kard. Tarcisio Bertone odniósł się do urojonych rekonstrukcji dokumentów „cofania się” w związku z Soborem, słów, które agencja Zenit przedstawiła jako związane z moim artykułem. Chciałbym Państwu powiedzieć, że dementi ks. Benedittiniego zostało wywołane nie tyle moim artykułem ile podchwyceniem sprawy przez blogi (po sprawie z bp. Williamsonem treść blogów i portali jest obecnie monitorowana na bieżąco przez Stolicą Apostolską), które przedstawiły „reformę reformy” i zmiany Mszy św. w bardziej tradycyjnym kierunku jako rychłe (lub jako „cofanie się” — jak się wyraził kard. Bertone).
Po pierwsze w swoim artykule nigdy nie wspomniałem o rychłych reformach lub istnieniu gotowych dokumentów, a na koniec jasno podkreśliłem, że jest to początek pracy – pracy, która nie lubi narzucania rzeczy z góry, lecz pragnie włączenia episkopatów. Mówiłem o głosowaniu, które miało miejsce na sesji plenarnej Kongregacji, o tym, że kard. Canizares zabrał jej wyniki dla Ojca Świętego, o tym, że zaczęły się studia nie nad „instytucjonalnymi propozycjami dotyczącymi modyfikacji ksiąg liturgicznych będących aktualnie w użytku”, lecz nad bardziej precyzyjnymi i rygorystycznymi zaleceniami dotyczącymi sprawowania liturgii wg obecnych ksiąg, a w niektórych przypadkach, tych świeżo wydanych. Mówię to po to, by nie wierzyć tym, którzy piszą dziś, że nic się nie dzieje, że Ojciec Święty i Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów niczego nie rozważają, że „reforma reformy” i nieodłączne przywrócenie większego poczucia sacrum w liturgii jest częścią wiadomości fałszywie podanych przez sygnatariuszy.
Ponieważ jestem watykanistą, popełniłem wiele błędów – i popełnię wiele w przyszłości: lecz artykuł ów, proszę wierzyć, jest od nich wolny. Nadto sam fakt, że „w chwili obecnej” nie ma „wniosków o reformę ze szczebla instytucjonalnego” nie zaprzecza temu, że już dziś są wnioski o rewizję, które nie dosięgły jeszcze „szczebla instytucjonalnego”. Wystarczy przeczytać to, co napisał kard. Ratzinger w swoim czasie, i co napisał Papież Benedykt XVI w swoim liście towarzyszącym motu proprio Summorum Pontificum, aby zdać sobie sprawę, z tego, jak bliski mu jest ten temat.
Tłumaczenie: Anna Kaźmierczak
Drodzy przyjaciele, powracam do sprawy postu, który w dn. 22 sierpnia poświęciłem pytaniom postawionym na sesji plenarnej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w sprawie przywrócenia większego poczucia sacrum w liturgii. Jak zapewne wiecie i zauważono, po południu w poniedziałek 24 sierpnia wicedyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej, ks. Ciro Benedittini (którego darzę ogromnym szacunkiem) wygłosił oświadczenie na falach Radia Watykańskiego w sprawie mojego artykułu. Są to bardzo wyważone słowa: „W chwili obecnej nie ma instytucjonalnych propozycji dotyczących modyfikacji ksiąg liturgicznych będących aktualnie w użytku”.
Owo domniemane dementi odbiło się szerokim echem po wielu blogach: wielu nie kryło zadowolenia z przyłapania sygnatariusza na gorącym uczynku. Nadto we wczorajszym wywiadzie dla L’Osservatore Romano Sekretarz Stanu kard. Tarcisio Bertone odniósł się do urojonych rekonstrukcji dokumentów „cofania się” w związku z Soborem, słów, które agencja Zenit przedstawiła jako związane z moim artykułem. Chciałbym Państwu powiedzieć, że dementi ks. Benedittiniego zostało wywołane nie tyle moim artykułem ile podchwyceniem sprawy przez blogi (po sprawie z bp. Williamsonem treść blogów i portali jest obecnie monitorowana na bieżąco przez Stolicą Apostolską), które przedstawiły „reformę reformy” i zmiany Mszy św. w bardziej tradycyjnym kierunku jako rychłe (lub jako „cofanie się” — jak się wyraził kard. Bertone).
Po pierwsze w swoim artykule nigdy nie wspomniałem o rychłych reformach lub istnieniu gotowych dokumentów, a na koniec jasno podkreśliłem, że jest to początek pracy – pracy, która nie lubi narzucania rzeczy z góry, lecz pragnie włączenia episkopatów. Mówiłem o głosowaniu, które miało miejsce na sesji plenarnej Kongregacji, o tym, że kard. Canizares zabrał jej wyniki dla Ojca Świętego, o tym, że zaczęły się studia nie nad „instytucjonalnymi propozycjami dotyczącymi modyfikacji ksiąg liturgicznych będących aktualnie w użytku”, lecz nad bardziej precyzyjnymi i rygorystycznymi zaleceniami dotyczącymi sprawowania liturgii wg obecnych ksiąg, a w niektórych przypadkach, tych świeżo wydanych. Mówię to po to, by nie wierzyć tym, którzy piszą dziś, że nic się nie dzieje, że Ojciec Święty i Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów niczego nie rozważają, że „reforma reformy” i nieodłączne przywrócenie większego poczucia sacrum w liturgii jest częścią wiadomości fałszywie podanych przez sygnatariuszy.
Ponieważ jestem watykanistą, popełniłem wiele błędów – i popełnię wiele w przyszłości: lecz artykuł ów, proszę wierzyć, jest od nich wolny. Nadto sam fakt, że „w chwili obecnej” nie ma „wniosków o reformę ze szczebla instytucjonalnego” nie zaprzecza temu, że już dziś są wnioski o rewizję, które nie dosięgły jeszcze „szczebla instytucjonalnego”. Wystarczy przeczytać to, co napisał kard. Ratzinger w swoim czasie, i co napisał Papież Benedykt XVI w swoim liście towarzyszącym motu proprio Summorum Pontificum, aby zdać sobie sprawę, z tego, jak bliski mu jest ten temat.
Tłumaczenie: Anna Kaźmierczak