niedziela, 9 grudnia 2007

Pierwszy polski biskup metropolita uczestniczy w tradycyjnej liturgii

W drugą niedzielę Adwentu, w Mszy św. odprawianej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w Lublinie, uczestniczył Metropolita lubelski JE ks. abp Józef Życiński. Szacowny gość przybył do szczelnie wypełnionego przez wiernych Kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP, błogosławiąc zgromadzonym w czasie procesji do ołtarza.
Ks. Arcybiskup odmówił modlitwy u stopni ołtarza oraz odczytał Introit. Po Ewangelii, wygłoszonej przez kapłana celebrującego Mszę św., J. Ekscelencja zwrócił się do zgromadzonych z kazaniem.
W pierwszych słowach abp Życiński podziękował miejscowemu środowisku, za troskę wkładaną w zachowanie tradycji liturgicznej. Wskazał na konieczność przedsięwzięcia takiej misji, za co wyraził swoją wdzięczność zgromadzonym. Stwierdził także, że w Kościele jest miejsce dla wielu rytów, obrządków i form kultu. Jako przykład przywołał liturgię w rycie ambrozjańskim, sprawowaną po dziś dzień w Mediolanie. Ta różnorodność świadczy bowiem o bogactwie Kościoła.
Nawiązując do słów Ewangelii, przypadającej na II niedzielę Adwentu, abp Życiński przywołał postać św. Jana Chrzciciela, zauważając, że misją świętego było głoszenie Chrystusa, natomiast kwestią w gruncie rzeczy nieistotną z punktu widzenia tej wielkiej misji, był ubiór tego wielkiego męża. Św. Jan Chrzciciel nie chlubił się przed ludźmi, że odziany jest w skórę z wielbłąda i żywi się szarańczą. Naśladując wzór dany nam przez proroka, powinniśmy my także, w pierwszym rzędzie, skupić się na Chrystusie, który ma być głównym celem naszego chrześcijańskiego życia. Nie możemy zaś ulegać pokusie, by najważniejszą dla nas rzeczą stały się formy, poprzez które zbliżamy się do Zbawiciela. Musimy kontemplować Pana Jezusa, a nie kształt liturgii, która jedynie wyraża wiarę w Niego.
Abp Życiński przestrzegł osoby przywiązane do tradycji przed pokusą wyróżniania się od innych, podkreślania różnic, które wprowadzają zamieszanie w Kościele. Ostrzegł także przed idealizowaniem okresu przedsoborowego, oraz kierowaniem się w codziennej działalności sentymentalizmem za czasami minionymi. Zaznaczył, że gdyby nie Sobór, nie mielibyśmy Papieża Polaka, nie mielibyśmy tylu wspaniałych encyklik, nie mielibyśmy także takiego wspaniałego rozkwitu ruchów i inicjatyw katolickich. Osoby chorobliwie spoglądające za siebie Arcybiskup porównał do żony Lota, która przez takie postępowanie zamieniła się w słup soli. "A my mamy być przecież solą ziemi!" - apelował pasterz Kościoła lubelskiego.
Kaznodzieja stwierdził, że chrześcijanie w swojej pracy nad uświęceniem, nie powinni skupiać się na rzeczach drugorzędnych. Jako przykład przywołał zdarzenie z czasów rewolucji październikowej; w dniu gdy władzę w Rosji przejmowali bolszewicy, synod kościoła prawosławnego radził nad kolejnością zajmowaną przez swoich dostojników w czasie procesji. Także my, w dzisiejszych czasach, musimy starać się rozeznać istotne wyzwania współczesności, a nie udawać, że czas stanął w miejscu. „Wicher dziejów jest symbolem działania Ducha świętego” – zaznaczył Arcybiskup, zachęcając wiernych do zaangażowania się w rozwiązywanie problemów, które aktualnie stoją przez Kościołem.
Po wygłoszonym kazaniu abp Życiński udzielił zgromadzonym specjalnego błogosławieństwa odpustowego w języku łacińskim. Niestety, obowiązki nie pozwoliły mu wziąć udziału w całej Mszy św., którą zmuszony był opuścić przed Offertorium. Obecność dostojnego gościa i ciepłe słowa skierowane do zgromadzonych na długo pozostaną w pamięci uczestników liturgii. Miejmy także nadzieję, że ojcowskie przestrogi wypowiedziane przez Arcybiskupa ze szczerą troską, pobudzą wszystkich do głębokiej refleksji i przemyśleń

środa, 7 listopada 2007

Abp Ranjith o rebelii przeciw Ojcu Świętemu

Portal katolicy.net zamieszcza tłumaczenie wywiadu udzielonego przez Sekretarza Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, abpa Malcolma Ranjitha Patabendige, Brunonowi Volpe w serwisie Petrus:

Ekscelencjo, jak odebrane zostało motu proprio Benedykta XVI liberalizujące odprawianie Mszy świętej w rycie trydenckim? Niektórzy w samym środku Kościoła kręcili nosami...

Były zarówno reakcje pozytywne, jak i nie ma sensu zaprzeczać, że również krytyka i opozycja, nawet ze strony teologów, liturgistów, księży, biskupów, a nawet kardynałów. Powiem wprost, że nie rozumiem zastrzeżeń i dlaczego nie powiedzieć rebelii przeciw papieżowi, który jest następcą św. Piotra. W szczególności biskupi przysięgali wierność Ojcu św.: czy nie mogą być konsekwentni i wierni swym zobowiązaniom?

Co zdaniem Ekscelencji powoduje te wystąpienia przeciw motu proprio?

Jak Panu wiadomo, w niektórych diecezjach wydano wytyczne interpretacyjne, które w niezaprzeczalny sposób mają na celu ograniczenie papieskiego motu proprio. Działania, które stoją za nimi, to z jednej strony uprzedzenia natury ideologicznej, a z drugiej strony najcięższy grzech: pycha. Powtórzę: wzywam wszystkich do posłuchania papieża. Jeśli Ojciec św. zdecydował wydać motu proprio, miał ku temu powody, które w pełni podzielam.

Decyzja Benedykta XVI aby uwolnić mszę trydencką wydaje się być sprawiedliwym remedium przeciw wielu nadużyciom liturgicznym, które niestety wydarzyły się po II Soborze Watykańskim wraz z nową mszą.

Nie chcę krytykować nowej mszy. Ale śmieję się gdy słyszę, jak nawet moi znajomi mówią, że w pewnej parafii jest święty ksiądz. Święty z powodu swych kazań czy też sposobu mówienia. A msza święta jest ofiarą, darem, tajemnicą, niezależnie od księdza, który ją odprawia. To bardzo ważne, wręcz podstawowe, by księdza pozostawić na boku, gdyż bohaterem Mszy jest Chrystus. Dlatego nie mogę zrozumieć celebracji eucharystycznych zmienionych w przedstawienia z tańcami, piosenkami i brawami, jak często zdarza się to na nowej mszy.

Kongregacja Ekscelencji wiele razy piętnowała nadużycia liturgiczne.

Tak. Jest wiele martwych dokumentów, które niestety skończyły swój żywot na zakurzonych półkach czy co gorsza w koszach na śmieci.

Inna sprawa: często słyszy się długie kazania.

To również jest nadużycie. Jestem przeciwnikiem tańców i braw w środku Mszy, która przecież nie jest cyrkiem czy stadionem. Jeśli chodzi o homilie, jak określił papież, muszą one odpowiadać wyłącznie aspektowi katechetycznemu, unikając tematów socjologicznych, czy luźnych pogadanek. Na przykład, często księża mówią o polityce, bo nie przygotowali się dobrze do homilii, która przecież wymaga przecież żmudnego ślęczenia. Nadmiernie długa homilia jest synonimem złego przygotowania: dobry czas na kazanie to około 10 minut, nie więcej niż 15. Należy uświadomić sobie, że kulminacyjnym momentem celebracji jest misterium eucharystyczne, które nie oznacza degradowania Liturgii Słowa, lecz wyjaśnia w jaki prawidłowy sposób powinna dziać się liturgia.

Wracając do motu proprio: niektórzy krytykują używanie łaciny podczas mszy.

Ryt trydencki jest częścią tradycji Kościoła. Papież wyjaśnił dokładnie motywy swego działania, jako akt wolności i sprawiedliwości wobec tradycjonalistów. A co do łaciny, chciałbym podkreślić, że łaciny nigdy nie zniesiono, a co więcej, gwarantuje ona powszechność Kościoła. I powtórzę: wzywam księży, biskupów i kardynałów do posłuszeństwa i odłożenia na bok wszelkiego rodzaju pychy i uprzedzeń.

Przełożył: Tomasz Dajczak

sobota, 7 lipca 2007

Benedykt XVI: Motu proprio Summorum Pontificum

Aż do naszych dni Papieże stale troszczyli się o to, aby Kościół zapewnił Bożemu Majestatowi godny kult, „na cześć i chwałę Jego imienia” oraz „na pożytek całego Kościoła Świętego”.

Od niepamiętnych czasów, jak też na przyszłość, należy zachować zasadę, zgodnie z którą „każdy Kościół partykularny winien się zgadzać z Kościołem powszechnym nie tylko w dziedzinie nauki wiary i znaków sakramentalnych, lecz także w odniesieniu do powszechnie przyjętych zwyczajów sięgających apostolskiej i nieprzerwanej tradycji. Zwyczaje te winny być zachowywane nie tylko dla uniknięcia błędów, lecz także w celu przekazywania nienaruszonej wiary, ponieważ norma modlitwy Kościoła odpowiada normie jego wiary” [Wprowadzenie Ogólne do Mszału Rzymskiego, 2002, n. 397].

Wśród Papieży, którzy wykazali się taką należną troską wyróżnia się imię św. Grzegorza Wielkiego, który zabiegał o to, aby nowym narodom Europy przekazana została zarówno wiara katolicka, jak i skarby kultu i kultury, zgromadzone przez rzymian we wcześniejszych stuleciach. Nakazał on, aby została zdefiniowana i zachowana forma świętej Liturgii, dotyczącej tak Ofiary Mszy, jak i Służby Bożej, w sposób, w jaki sprawowano ją w Rzymie. Z najwyższą troską, dzięki wsparciu mnichów i mniszek, którzy działając zgodnie z regułą św. Benedykta, a więc wraz z głoszeniem Ewangelii, ukazywali swym życiem zbawienną maksymę Reguły: „Nic nie może być ważniejsze od Służby Bożej” (rozdz. 43). W ten sposób święta Liturgia, sprawowana zgodnie z rzymskim rytem wzbogaciła nie tylko wiarę i pobożność, ale również kulturę licznych narodów. Wiadomo bowiem, że łacińska liturgia Kościoła w jej rozmaitych formach, w każdym wieku ery chrześcijańskiej pobudziła w życiu duchowym licznych Świętych i umocniła wiele ludów w cnocie uwielbienia Boga oraz zapłodniła ich pobożność.

Wielu Rzymskich Papieży w ciągu wieków wykazało szczególną troskę o to, aby święta Liturgia spełniała w sposób skuteczniejszy to zadanie: wyróżnia się spośród nich św. Pius V, który wspierając się na wielkiej pasterskiej gorliwości, po wezwaniu ze strony Soboru Trydenckiego odnowił cały kult Kościoła, zadbał o wydanie ksiąg liturgicznych, poprawionych i „odnowionych zgodnie z zaleceniem Ojców” i oddał je do użytku Kościołowi łacińskiemu.

Wśród ksiąg liturgicznych Rytu rzymskiego wyróżnia się Mszał Rzymski, który rozwinął się w Rzymie i z upływem wieków powoli nabierał kształtów, które mają wiele podobieństwa z tą formą, która obowiązywała w najnowszych czasach.

„Ten sam cel przyświecał w ciągu następnych wieków Biskupom Rzymu, którzy troszczyli się o odnowę lub dokładnie ustalali kształt obrzędów i ksiąg liturgicznych, a później, od początku naszego stulecia, podejmowali zadanie bardziej generalnej reformy” [Jan Paweł II, List. ap. Vicesimus quintus annus, 4.12.1988, n. 3: AAS 81 (1989), 899]. Tak postąpili nasi Poprzednicy Klemens VIII, Urban VIII, św. Pius X [tamże], Benedykt XV, Pius XII i bł. Jan XXIII.

W czasach nam bliższych Sobór Watykański II wyraził pragnienie, aby należny szacunek dla kultu Bożego został raz jeszcze odnowiony i przystosowany do potrzeb naszych czasów. Powodowany tym pragnieniem nasz Poprzednik Paweł VI w 1970 roku przyjął dla Kościoła łacińskiego księgi liturgiczne, zreformowane i częściowo odnowione. Przetłumaczone na różne języki świata zostały one życzliwie przyjęte przez Biskupów, kapłanów i wiernych. Jan Paweł II dokonał rewizji trzeciej oficjalnej edycji Mszału Rzymskiego. W ten sposób postępowali Rzymscy Papieże, aby „ta, rzec można, liturgiczna budowla... na nowo ukazała się w splendorze swojej godności i harmonii” [Św. Pius X, List. ap. Motu propio, Abhinc duos annos, 23.101913: AAS 5 (1913), 449-450; por. Jan Paweł II, List ap. Vicesimus quintus annus, n. 3: AAS 81 (1989), 899].

Jednakże w niektórych regionach niemała liczba wiernych przywiązała się i nie przestaje się przywiązywać z wielką miłością do poprzednich form liturgicznych, którymi w tak głęboki sposób przesiąkły ich kultura i duch, iż Papież Jan Paweł II, powodowany troską pasterską o tych wiernych w roku 1988 na mocy specjalnego indultu „Quattuor abhinc annos”, wydanego przez Kongregację Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, udzielił możliwości korzystania z Mszału Rzymskiego, wydanego przez bł. Jana XXIII w 1962 roku; w roku 1988 zaś ponownie Jan Paweł II w Liście Apostolskim „Ecclesia Dei”, ogłoszonym w formie Motu proprio, wezwał Biskupów do szerokiego i hojnego korzystania z tej możliwości na rzecz wszystkich wiernych, którzy o to poproszą.

Na skutek usilnych próśb tych wiernych, długo rozważanych już przez naszego Poprzednika Jana Pawła II, i po wysłuchaniu przez nas samych Ojców Kardynałów podczas Konsystorza, który odbył się 22 marca 2006 roku, po głębokim namyśle nad każdym aspektem tej kwestii, po wezwaniu Ducha Świętego i licząc na Bożą pomoc, w niniejszym Liście Apostolskim postanawiamy, co następuje:

Art. 1. Mszał Rzymski, promulgowany przez Pawła VI, jest zwyczajnym wyrazem „lex orandi” („prawa modlitwy”) Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego. Jednakże Mszał Rzymski, promulgowany przez św. Piusa V i ponownie wydany przez bł. Jana XXIII winien być uważany za nadzwyczajny wyraz tego samego „lex orandi” i musi być otaczany należnym szacunkiem ze względu na swój czcigodny i prastary zwyczaj. Oba te wyrazy „lex orandi” Kościoła żadną miara nie doprowadzą do podziału w „lex credendi” („prawie wiary”) Kościoła: są bowiem dwoma praktykami jedynego rytu rzymskiego.

Dlatego dopuszczalne jest sprawowanie Ofiary Mszy według oficjalnego wydania Mszału Rzymskiego, promulgowanego przez bł. Jana XXIII w 1962 roku i nigdy nie zniesionego, jako nadzwyczajnej formy Liturgii Kościoła. Warunki korzystania z tego Mszału, ustalone w dokumentach wcześniejszych niż „Quattuor abhinc annos” i „Ecclesia Dei”, zostają zamienione jak następuje:

Art. 2. W Mszy sprawowanej bez ludu każdy kapłan katolicki obrządku łacińskiego, tak diecezjalny, jak i zakonny, może korzystać z Mszału Rzymskiego, wydanego przez błogosławionego Papieża Jana XXIII w 1962 roku lub z Mszału Rzymskiego, promulgowanego przez Papieża Pawła VI w 1970 roku, a to jakiegokolwiek dnia, wyjąwszy Triduum Święte. Do takiej celebry według jednego lub drugiego Mszału kapłan nie potrzebuje żadnego zezwolenia ani Stolicy Apostolskiej, ani swego Ordynariusza.

Art. 3. Wspólnoty instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń życia apostolskiego na prawie zarówno papieskim, jak i diecezjalnym, które w celebracji klasztornej bądź „wspólnotowej” we własnym oratorium celebrować Mszę św. według wydania Mszału Rzymskiego, promulgowanego w 1962 roku, mogą to uczynić. Jeżeli pojedyncza wspólnota bądź cały instytut czy stowarzyszenie chcą takich celebracji często lub zazwyczaj czy stale, muszą o tym zadecydować wyżsi przełożeni zgodnie z prawem oraz zgodnie z prawami i partykularnymi statutami.

Art. 4. Na celebracje Mszy św., o których mowa wyżej w art. 2, mogą zostać dopuszczeni - z zachowaniem przepisów prawa - którzy poproszą o to z własnej nieprzymuszonej woli.

Art. 5. § 1. W parafiach, w których istnieje stała grupa wiernych, przywiązanych do wcześniejszej tradycji liturgicznej, proboszcz powinien chętnie przystać na ich prośby o celebrację Mszy św. według rytu Mszału Rzymskiego wydanego w 1962 roku. Niech zadba o to, by dobro tych wiernych harmonizowało ze zwykłym duszpasterstwem parafii, pod kierunkiem Biskupa zgodnie z kanonem 392, unikając niezgody i sprzyjając jedności całego Kościoła.

§ 2. Celebracja według Mszału bł. Jana XXIII może mieć miejsce w dni powszednie; także w niedziele i święta można odprawić jedną celebrację tego rodzaju.

§ 3. Wiernym i kapłanom, którzy o to poproszą, proboszcz niech zezwoli na celebrację w tej formie także w sytuacjach szczególnych, jak małżeństwo, pogrzeb czy celebracje okazjonalne, na przykład pielgrzymki.

§ 4. Kapłani, którzy posługują się Mszałem bł. Jana XXIII muszą być zdatni i nie mogą mieć prawnej przeszkody.

§ 5. W kościołach nie parafialnych ani klasztornych do rektora kościoła należy wydanie zezwolenia, o którym wyżej.

Art. 6. W czasie Mszy sprawowanych z ludem według Mszału bł. Jana XXIII, czytania mogą być głoszone w rodzimym języku, wykorzystując edycje uznane przez Stolicę Apostolską.

Art. 7. Jeśli grupa wiernych, o których mowa w art. 5 § 1 nie otrzymała od proboszcza zadowalającej odpowiedzi na swoje prośby, niech o tym powiadomi Biskupa diecezjalnego. Biskup jest gorąco proszony, by zadośćuczynił ich pragnieniu. Jeżeli nie może on załatwić takiej celebracji, powiadomiona być o tym musi Papieska Komisja „Ecclesia Dei”.

Art. 8. Biskup, który pragnie odpowiedzieć na tego rodzaju prośby wiernych świeckich, ale z różnych powodów nie może tego uczynić, może przedstawić tę sprawę komisji „Ecclesia Dei”, prosząc o radę i pomoc.

Art. 9 § 1. Proboszcz, po uważnym rozważeniu, może też wydać zgodę na posłużenie się starszym rytuałem w sprawowaniu sakramentów Chrztu, Małżeństwa, Pokuty i Namaszczenia chorych, jeśli dyktuje to dobro dusz.

§ 2. Ordynariusz otrzymuje możliwość celebracji sakramentu Bierzmowania posługując się poprzednim dawnym Pontificale Romanum, jeśli dyktuje to dobro dusz.

§ 3. Duchownym wyświęconym wolno korzystać z Brewiarza Rzymskiego, promulgowanego przez bł. Jana XXIII w 1962 roku.

Art. 10. Ordynariusz miejsca, jeśli uzna za stosowne, może erygować parafię personalną zgodnie z kanonem 518 dla celebracji według formy rytu rzymskiego, bądź mianować kapelana, przestrzegając przepisów prawa.

Art. 11. Papieska Komisja „Ecclesia Dei”, powołana przez Jana Pawła II w roku 1988, nie przestaje pełnić swego zadania [por. Jan Paweł II, List ap. Motu proprio Ecclesia Dei, 2.07.1988, n. 6, AAS 80 (1988), 1498].

Komisja ta będzie mieć taką formę, zadania i sposób postępowania, jakie zechce przyznać jej Rzymski Papież.

Art. 12. Ta sama Komisja, obok kompetencji, jakie już posiada, sprawować będzie władzę Stolicy Apostolskiej, czuwając nad przestrzeganiem i wprowadzaniem w życie tych rozporządzeń.

Nakazujemy, aby wszystko to, co przez Nas zostało postanowione w tym Liście Apostolskim wydanym w formie Motu proprio, uznane zostało za „postanowione i zarządzone” i było przestrzegane od dnia 14 września bieżącego roku, uroczystość Podniesienia Krzyża Świętego, mimo tego wszystkiego, co mogłoby być temu przeciwne.

Dany w Rzymie, u Świętego Piotra, dnia 7 lipca 2007, w trzecim roku naszego Pontyfikatu.

Benedykt XVI

Benedykt XVI: List do Biskupów z okazji wydania motu proprio Summorum Pontificum

Drodzy Bracia w biskupstwie,

Z wielką ufnością i nadzieją składam w wasze ręce jako Pasterzy tekst nowego listu apostolskiego „motu proprio” na temat używania liturgii rzymskiej sprzed reformy dokonanej w 1970 r. Dokument ten jest owocem długich przemyśleń, rozlicznych konsultacji i modlitwy.

Wiele zamieszania wywołały wiadomości i sądy podejmowane bez wystarczającej informacji. Pojawiają się bardzo zróżnicowane reakcje - od radosnej akceptacji po twardy sprzeciw - na projekt, którego treść w istocie nie była znana. Dokumentowi temu najbardziej bezpośrednio sprzeciwiano się z powodu dwóch obaw, które chciałbym omówić nieco bliżej w tym liście.

W pierwszej kolejności jest to lęk, że zostanie tu naruszony autorytet Soboru Watykańskiego II i że jedna z jego zasadniczych decyzji - reforma liturgiczna - będzie poddana w wątpliwość. Lęk taki jest nieuzasadniony. W tym punkcie trzeba przede wszystkim stwierdzić, iż Mszał, opublikowany przez Pawła VI, a następnie wydany ponownie w dwóch kolejnych edycjach przez Jana Pawła II, oczywiście jest i pozostanie normalną postacią - formą zwyczajną - Liturgii Eucharystycznej. Ostatnia redakcja Mszału Rzymskiego, przed Soborem, którą ogłoszono mocą władzy Papieża Jana XXIII w r. 1962 i której używano w czasie Soboru, będzie mogła być jednak stosowana jako nadzwyczajna forma celebry eucharystycznej. Nie jest właściwe mówienie o tych dwóch redakcjach Mszału Rzymskiego jakby były "dwa Ryty". Chodzi raczej o podwójne używanie jednego i tego samego Rytu.

Co do stosowania Mszału z 1962 r. jako nadzwyczajnej formy Liturgii Mszy, chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że Mszał ten nigdy nie został prawnie zniesiony i tym samym - jako podstawa - zawsze był dozwolony. Z chwilą wprowadzenia nowego Mszału nie wydawało się niezbędne wydawanie norm właściwych do ewentualnego używania poprzedniego Mszału. Zakładano prawdopodobnie, że w grę będą wchodziły nieliczne pojedyncze przypadki, które będzie się rozstrzygać, przypadek po przypadku, na miejscu. Później jednak szybko okazało się, że wiele osób pozostało mocno przywiązanych do używania tego Rytu rzymskiego, który od dzieciństwa był im bardzo bliski.

Działo się tak przede wszystkim w tych krajach, w których ruch liturgiczny dał wielu osobom poważną formację liturgiczną i głębokie, wewnętrzne przywiązanie do poprzedniej formy celebry liturgicznej. Wszyscy wiemy, że w ruchu kierowanym przez Arcybiskupa Lefebvre'a wierność dawnemu Mszałowi stała się zewnętrznym znakiem rozpoznawczym; powody tego pęknięcia, które tu powstało, tkwiły jednak znacznie głębiej. Wiele osób, które otwarcie uznawały zobowiązujący charakter Soboru Watykańskiego II, pragnęły jednak także przywrócenia formy, ich zdaniem, świętej Liturgii; było to przede wszystkim spowodowane tym, że w wielu miejscach nie stosowano się wiernie do przepisów nowego Mszału, ale wręcz rozumiano je jako zgodę, a nawet zobowiązanie do twórczości, która często prowadziła do zniekształcenia Liturgii poza dopuszczalne granice. Mówię o tym z doświadczenia, gdyż ja również żyłem w tym okresie ze wszystkim jego oczekiwaniami i zamieszaniem. I widziałem, jak głęboko zraniły te samowolne wypaczenia Liturgii osoby, całkowicie zakorzenione w wierze Kościoła.

Dlatego Papież Jan Paweł II poczuł się zmuszony do ogłoszenia na mocy motu proprio "Ecclesia Dei" z 2 lipca 1988 roku wytycznych normatywnych co do stosowania Mszału z 1962 r., które jednak nie zawierały szczegółowych przepisów, ale odwołał się on najogólniej do wielkoduszności Biskupów w sprawie "słusznych dążeń" tych wiernych, którzy prosili o korzystanie z tegoż Rytu rzymskiego. W tamtym okresie Papież chciał w ten sposób pomóc przede wszystkim Bractwu św. Piusa X powrócić do pełnej jedności z Następcą św. Piotra, próbując uleczyć ranę, którą była odczuwana coraz boleśniej. Niestety pojednania tego ciągle jeszcze nie osiągnięto; jednakże szereg wspólnot z wdzięcznością skorzystało z możliwości, jakie dawało owo motu proprio. Nadal jednak trudna pozostaje sprawa używania Mszału z 1962 poza tymi grupami, dla których brakuje ścisłych norm prawnych, zwłaszcza dlatego, że często Biskupi w tych przypadkach obawiali się, że podda to w wątpliwość autorytet Soboru.

Zaraz po Soborze Watykańskim II można było przypuszczać, że prośba o korzystanie z Mszału z 1962 r. ograniczałaby się do starszego pokolenia, które dorastało przy nim, z czasem jednak okazało się wyraźnie, że również młode osoby odkrywają tę formę liturgiczną, odczuwają jej atrakcyjność i odnajdują w niej szczególnie właściwą dla siebie formę spotkania z Tajemnicą Najświętszej Eucharystii. W ten sposób pojawiła się potrzeba jaśniejszej regulacji prawnej, której w chwili wydawania motu proprio z 1988 nie przewidywano; normy te pragną także uwolnić Biskupów od obowiązku oceniania ciągle na nowo, jak należy odpowiadać na różne sytuacje.

Po drugie, w dyskusjach na temat oczekiwanego motu proprio wyrażano obawę, że szersza możliwość stosowania Mszału z 1962 r. mogłaby doprowadzić do zamieszania, a nawet do podziałów we wspólnotach parafialnych. Również ten lęk nie wydaje mi się naprawdę uzasadniony. Korzystanie z dawnego Mszału zakłada pewien poziom formacji liturgicznej i dostęp do języka łacińskiego; i jedno, i drugie nie występują nazbyt często. Już z tych przesłanek wynika jasno, że nowy Mszał pozostanie z pewnością zwyczajną formą Rytu Rzymskiego nie tylko z powodu przepisów prawnych, ale także ze względu na rzeczywistą sytuację, w jakiej znajdują się wspólnoty wiernych.

To prawda, że nie brak przesady i czasami pewnych aspektów społecznych łączonych niesłusznie z postępowaniem wiernych przywiązanych do dawnej łacińskiej tradycji liturgicznej. Wasza miłość i roztropność duszpasterska będzie bodźcem i przewodnikiem do doskonalenia. Zresztą obie formy używania Rytu Rzymskiego mogą się wzajemnie wzbogacać: do dawnego Mszału można będzie i powinno się włączyć nowych świętych i niektóre z nowych prefacji.

Komisja "Ecclesia Dei" we współpracy z różnymi instytucjami zajmującymi się "usus antiquior" [dawniejsze używanie, przyp. KAI] zbada możliwości praktyczne. W czasie odprawiania Mszy według Mszału Pawła VI będzie mogła się ujawnić, w silniejszy sposób niż to często było dotychczas, owa sakralność, która przyciąga wielu do dawnego obrządku. Najpewniejsza gwarancja, że Mszał Pawła VI mógłby zjednoczyć wspólnoty parafialne i stać się umiłowanym przez nie, polega na sprawowaniu [Mszy] z wielkim szacunkiem zgodnie z przepisami; uwidacznia to bogactwo duchowe i teologiczną głębię tego Mszału.

I tak oto doszedłem do tego powodu pozytywnego, który kierował mną przy uaktualnieniu przez to Motu Proprio dokumentu z 1988 r. Chodzi o osiągnięcie wewnętrznego pojednania w łonie Kościoła. Spoglądając wstecz na podziały, które w ciągu wieków rozrywały Ciało Chrystusa, ma się nieustannie wrażenie, że w chwilach krytycznych, w których podział się rodził, ludzie odpowiedzialni w Kościele nie uczynili wystarczająco wiele, aby zachować lub osiągnąć pojednanie i jedność; można odnieść wrażenie, że zaniedbania w Kościele są częścią jego winy za to, że podziały te się umacniały. To spojrzenie na przeszłość nakłada na nas dzisiaj obowiązek podjęcia wszelkich wysiłków, aby tym wszystkim, którzy rzeczywiście pragną jedności, umożliwić pozostawanie w tej jedności lub ponowne jej odnalezienie. Przychodzi mi na myśl zdanie z Drugiego Listu do Koryntian, w którym Paweł pisze: "Usta nasze otwarły się do was, o Koryntianie, rozszerzyło się nasze serce. Nie brak miejsca w moim sercu, lecz wasze serca są skurczone. Odpłacając się nam w ten sam sposób, otwórzcie się i wy (...)" (2 Kor 6, 11-13). Paweł mówi to niewątpliwie w innym kontekście, ale jego zaproszenie może i powinno dotyczyć także nas, właśnie w tej sprawie. Otwórzmy wielkodusznie swoje serce i pozwólmy na wejście do niego tego wszystkiego, na co sama wiara robi miejsce.

Nie ma żadnej sprzeczności miedzy jednym a drugim wydaniem Mszału Rzymskiego. W dziejach Liturgii występują rozwój i postęp, ale nie ma żadnego zerwania. To, co dla poprzednich pokoleń było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie i nie może być nagle całkowicie zakazane lub, tym bardziej, uznane za szkodliwe. Wszystkim wyjdzie na dobre zachowanie bogactw, które wzrastały w wierze i modlitwie Kościoła i przyznanie im należytego miejsca. Oczywiście, aby żyć w pełnej wspólnocie również księża ze wspólnot przywiązanych do dawnego obrządku nie mogą - jako zasady - wykluczać odprawiania Mszy według nowych ksiąg. Kłóciłoby się bowiem z uznaniem wartości i świętości nowego rytu całkowite odrzucenie jego samego.

Na zakończenie, Drodzy Współbracia, leży mi na sercu podkreślenie, że te nowe normy nie pomniejszają w żadnym stopniu waszej władzy i odpowiedzialności ani w sprawach liturgii, ani w zakresie duszpasterstwa wobec waszych wiernych. Każdy bowiem Biskup jest moderatorem liturgii we własnej diecezji (por. Konstytucja o liturgii "Sacrosanctum Concilium", n. 22: "Sacrae Liturgiae moderatio ab Ecclesiae autoritate unice pendet quae quidem est apud Apostolicam Sedem et, ad normam iuris, apud Episcopum").

Nic zatem nie odbiera władzy Biskupowi, którego rolą pozostanie mimo wszystko czuwanie, aby wszystko rozwijało się w pokoju i harmonii. Gdyby pojawiły się jakiekolwiek problemy, których proboszcz nie mógłby rozwiązać, Ordynariusz miejsca będzie mógł zawsze interweniować, jednakże w pełnej zgodzie z tym, co stanowią nowe normy motu proprio. Pamiętajmy zawsze o słowach Apostoła Pawła skierowanych do kapłanów z Efezu: "Uważajcie na samych siebie i na całą trzodę, nad którą Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią" (Dz 20,28).

Powierzam potężnemu wstawiennictwu Maryi, Matki Kościoła, te nowe normy i z serca udzielam swego Błogosławieństwa Apostolskiego Wam, Drodzy Współbracia, proboszczom z waszych diecezji i wszystkim księżom, waszym współpracownikom, jak również wszystkim waszym wiernym.

Dano u św. Piotra, 7 lipca 2007

Papież Benedykt XVI