piątek, 31 lipca 2009

Przegląd wydarzeń w lipcu

W dniach od 1 do 7 lipca w kompleksie klasztornym w Krzeszowie na Dolnym Śląsku odbyły się Warsztaty liturgiczne "Ars serviendi".

W niedzielę 5 lipca ks. Wojciech Grygiel odprawił o godz. 17:00 Mszę św. w kościele parafialnym w Raciborowicach (powiat krakowski).

W dniach 10-17 lipca odbył się w Pcimiu obóz letni z Mszą św. trydencką dla młodzieży, zorganizowany przez Ruch Apostolstwa Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej i Bractwo Kapłańskie Św. Piotra.

W sobotę 18 lipca o godz. 17:00 w Tarnowie w salce Duszpasterstwa Akademickiego "Tratwa" przy ul. Dwernickiego 1, odbył się kolejny wykład ks. prof. Bolesława Margańskiego na temat tradycyjnej liturgii.

czwartek, 30 lipca 2009

Nowa Fundacja – Instytut Summorum Pontificum

Cieszy fakt, że w środowisku tradycjonalistycznym wciąż przybywa organizacji, które inicjują działania w sposób planowy i mogą stanowić instytucjonalne wsparcie dla rozwoju, umacniania i upowszechniania zarówno klasycznej formy rytu rzymskiego, jak i bezpośrednio z tą formą związanej, ortodoksyjnej doktryny katolickiej.
Niedawno pośród takich organizacji znalazła się Fundacja „Pokolenie Benedykta XVI. Instytut Summorum Pontificum”. Powstała z inicjatywy księży Instytutu Dobrego Pasterza i grupy ludzi świeckich od lat związanych lub nawet tworzących środowiska tradycji w Lublinie, na Śląsku, w Warszawie. Na jej czele stoi Arkadiusz Robaczewski, niegdyś z Lublina, obecnie z Warszawy a przewodniczącym Rady Fundacji jest X. Grzegorz Śniadoch IBP.
Fundacja pragnie pomóc odkrywać wielki skarb Kościoła jakim jest liturgia trydencka; skarb ten przez ostatnie lata pozostawał w ukryciu i dostęp do niego bywał nader utrudniony. Bóg w Swej Opatrzności powołał jednak Swego Namiestnika, Benedykta XVI, który zna wagę liturgii w jej klasycznym kształcie i rozumie, jak bardzo jest ona potrzebna dla żywotności Kościoła – w każdym czasie, również, a może zwłaszcza dziś. W swym dokumencie „Summorum Pontificum” Papież czyni dostęp do tej liturgii prawem każdego katolika. O tym Fundacja chce przypominać i pomagać w realizacji tego prawa.
Fundacja ma też dbać o zaplecze materialne dla działań duszpasterstw, skupionych wokół nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego, a także wspierać kleryków z Polski, przygotowujących się do kapłaństwa w seminariach tradycyjnych. Potrzeby w tej mierze są ogromne: chodzi o pomoc w zdobywaniu i wykonywaniu szat liturgicznych i potrzebnych paramentów, o odpowiednie wyposażenie ołtarzy, przygotowanie odpowiednich publikacji.
Fundacja zamierza wydawać swój własny biuletyn, prowadzić działalność wydawniczą i edukacyjną. Liczy na wsparcie wiernych, którym bliskie jest nauczanie Ojca Świętego Benedykta XVI odnośnie nie tylko liturgii, ale ściśle z nią związanej przyszłości chrześcijaństwa.
Szczegóły na stronie internetowej: http://summorumpontificum.pl/

tekst nadesłany przez czytelnika

środa, 29 lipca 2009

Komisja Ecclesia Dei odpowiada na pytania

Wierni z Brazylii otrzymali odpowiedź z Komisji Ecclesia Dei, która w piśmie datowanym na 18 lipca br. ustosunkowała się do zadanych pytań. Pismo podpisał nowy sekretarz Komisji ks. Guido Pozzo. Pismo opublikowano na stronie WDTPRS.


Brazylijczycy zadali Komisji pytania, na które otrzymali następujące odpowiedzi:

1. Czy po wejściu w życie Motu Proprio Summorum Pontificum potrzebne jest uzyskanie zgody biskupa diecezjalnego przez kapłana, pragnącego celebrować Mszę św. w rycie gregoriańskim?

Odpowiedź: Papieski Dokument nie przewiduje specjalnej zgody biskupa diecezjalnego, tak więc każdy kapłan może celebrować Mszę świętą w formie nadzwyczajnej (art. 2).

2. Czy wierni muszą znać język łaciński, aby uczestniczyć w Mszy św. w rycie gregoriańskim. Czy wystarczy, że dysponują dwujęzycznym tłumaczeniem Mszału?

Odpowiedź: Wierni nie są zobowiązani do posiadania dokładnej znajomości języka łacińskiego, wystarczy, aby mieli dostęp do dwujęzycznych tekstów Mszału.

3. Czy mała grupa wiernych (np. 8 osób), choć stabilna, jest wystarczająca do ubiegania się o uczestnictwo w Mszy św. w nadzwyczajnej formie?

Odpowiedź: Liczba wiernych w stabilnej grupie zależy zasadniczo od warunków lokalnych, które pokazują, czy kapłan będzie mógł lub chciał zająć się tak małą grupą, ze względu na swoje obowiązki duszpasterskie.

4. Czy biskup diecezjalny musi podjąć działania, aby spełnić życzenia uczestnictwa w Mszy św. w rycie gregoriańskim, zgłoszone przez stabilną grupę?

Odpowiedź: Biskup diecezjalny powinien postępować zgodnie z wytycznymi określonymi w papieskim dokumencie (art. 5 ust 1; i CIC c. 392), odmienną kwestią pozostaje weryfikacja praktycznej realizacji przepisów motu proprio.

5. Czy wierni, którzy nie są częścią stabilnej grupy, mogą uczestniczyć w Mszy św. w rycie gregoriańskim?

Odpowiedź: Oczywiście, że wierni, którzy nie są częścią stabilnej grupy mogą uczestniczyć w Mszy św. w nadzwyczajnej formie.

6. Czy Sakrament Małżeństwa może być udzielany w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego?

Odpowiedź: Małżeństwa mogą być zawierane w nadzwyczajnej formie, w zależności od zgody proboszcza parafii (art. 9, ust. 1).

7. Czy publikując motu proprio Summorum Pontificum Papież Benedykt XVI chce, aby Msza św. w rycie gregoriańskim była powszechnie dostępna w diecezjach?

Odpowiedź: Aby zastosowanie papieskiego dokumentu w diecezjach było możliwe, konieczne jest zastosowanie się do wskazówek obecnych w tym dokumencie.

8. Czy Ojciec Święty życzyłby sobie, aby nauczanie łaciny w seminariach stało się z powrotem częścią obowiązkowego programu, tak aby w przyszłości kapłani mogli odprawiać w tym języku Mszę św.?

Odpowiedź: Do nauczania łaciny w seminariach odnoszą się wciąż ważne zapisy obecnego Kodeksu Prawa Kanonicznego, c. 249: "W programie kształcenia kapłańskiego należy przewidzieć, by alumni nie tylko nauczyli się dokładnie języka ojczystego, lecz także by dobrze znali język łaciński oraz posiadali wystarczającą znajomość języków obcych, których umiejętność wyda się konieczna lub pożyteczna do ich formacji albo do wykonywania pasterskiej posługi."

wtorek, 28 lipca 2009

Ks. Bux: Święta Liturgia zmieniła moje życie

Publikujemy tłumaczenie wywiadu z ks. Nicolą Buxem, autorem książki „Reforma Benedykta XVI – liturgia między innowacją a tradycją”. Wywiad został opublikowany w kwietniu br. przez Agencję Fides.

Księże profesorze, czy może ksiądz w kilku słowach określić, co należy rozumieć poprzez termin „liturgia”?
Święta Liturgia jest nowiną, która zmieniła moje życie i ma także coś do powiedzenia każdemu. Piękno to podstawowa droga do Prawdy. Piękno jest bowiem blaskiem Prawdy. Stwórzmy sylogizm: ponieważ święta, Boża liturgia (która zawiera w sobie sztukę i muzykę sakralną) jest pięknem, dlatego też bez Prawdy nie może istnieć. Przypomina o tym Jezus w Ewangelii św. Jana: „Prawdziwi czciciele czcić będą Ojca w duchu i prawdzie”. Jednakże, by znaleźć Prawdę, trzeba poznać to, co stworzone.
W celu zrozumienia liturgii należy patrzeć w tym samym kierunku w którym ona spogląda i który ona nam wskazuje nie przymuszając do niczego – jak Jezus, który nie zmusza nas, lecz prowadzi. Wtedy będziemy pewni i szczęśliwi. Iść tą drogą oznacza nawracać się. Gdy będziemy podążali za świętą liturgią, w pewnym momencie ryty i symbole znikną odkrywając swe znaczenie. Tajemnica przeniknie wtedy wszystko. Niebo będzie na ziemi - przedsmak raju.

Jakie miejsce zajmuje w liturgii tradycja?
Odpowiedź wydaje mi się prosta. Tradycja jest dla liturgii tym, czym korzenie są dla rośliny. To wędrowanie tej samej prawdy poprzez odmienne formy wyrazu. Człowiek, a zatem i Kościół na przestrzeni wieków stawiał sobie pytanie, w jaki sposób sprawować kult i próbował odzwierciedlić w nim ów przebłysk nieskończonego piękna Stwórcy. Zagłębiając się w Boże tajemnice, nie można przeżywać piękna inaczej niż jako Prawdę, nie można przeżywać formy inaczej niż w sposób dynamiczny. I ponieważ forma wyraża piękno na tyle, na ile ma udział w prawdzie, dlatego też bez prawdy nie ma w niej kultu Boga. Obiektywność piękna jest bezpośrednio związana z prawdą. Prawda stała się ciałem. By zatem poznać prawdę trzeba znać to, co stworzone. Tu na ziemi przeczuwa się jakby niewyraźnie jej blask i to już wystarcza, by wywrzeć na nas ogromne wrażenie. Proszę zauważyć, że gdyby Liturgia była zbudowana jedynie z rytów, gestów oraz tego tylko, co cielesne – jak powiedział Benedykt XVI podczas Drogi Krzyżowej w 2005 roku – byłaby tylko oszustwem, kabałą, „pustym tańcem wokół złotego cielca, którym jesteśmy my sami”.

W swej książce pisze ksiądz o sztuce i muzyce, które są związane z miejscem kultu. Dlaczego?
Istnieje głęboki związek między wiarą a sztuką. Artyści często przeczuwają to, co jest niemożliwe do wyrażenia, a co pochodzi z nieskończonego piękna ducha twórczego. Malują, rzeźbią oraz przekładają na język muzyki to, co jest nikłym przebłyskiem owego blasku, który przez kilka chwil zajaśniał przed oczami ducha. Człowiek wierzący nie dziwi się temu doświadczeniu. Na krótką chwilę może on zostać zanurzony w ową głębinę światła, która główne źródło ma w Bogu. Nie czuje przykrości z tego powodu, przeciwnie, raduje się. Oto dlaczego prawdziwi artyści są gotowi uznać własne ograniczenia i odnaleźć się w słowach św. Pawła, według którego „Bóg nie przebywa w świątyniach wzniesionych ręką człowieka”. Oznacza to, że w duszy człowieka wierzącego piękno łączy się z prawdą. W ten sposób droga wskazana przez sztukę pozwala, aby dusze zostały porwane z postrzeganego zmysłami świata do wieczności. Ktokolwiek słucha antyfony gregoriańskiej nie może nie ulec pięknu jej kryształowo czystej struktury. W niej wyrażają się poprzez konstrukcję muzyczną stopnie, które pokonuje dusza zmierzająca do Boga na drodze ascezy. Będąc tego świadomi, poznajemy najbardziej intymną głębię myślącego bytu. Sztuka w liturgii odzwierciedla objawienie Boga w Jezusie. On Sam w Swojej codziennej ofierze na ołtarzu ukazuje człowieka człowiekowi.

Co ksiądz rozumie poprzez reformę liturgii?
Liturgia jest procesem dynamicznym i pełnym życia i nie może zostać re-formowana. Prawdziwa reforma jest zjawiskiem ciągłym. Oto dlaczego liturgia nigdy nie pozostaje nieruchoma. Zadanie przekazywania czegoś z pokolenia na pokolenie – czyż nie należy właśnie do tradycji? Sobór Watykański II zarządził odnowę ksiąg liturgicznych lecz nie zakazał używania poprzednich. To byłoby obce duchowi Kościoła. Samo uznawanie tradycji jest często pojmowane w błędny sposób. Tradycja jest w istocie przechodzeniem prawdy poprzez odmienne formy wyrazu.

Co cechuje, w zasadniczy sposób, liturgię?
Prawda i Tajemnica, które nieustannie ją odnawiają. Człowiek sprawuje swą posługę za pomocą ludzkich narzędzi w posłuszeństwie Tajemnicy. Benedykt XVI dał kiedyś taki przykład: czasami restaurator obrazu, mimo najlepszego postanowienia odnowienia go, ingerując w dzieło, zaburza jego ład. Liturgia powinna pozwalać człowiekowi, by dbał o jej wspaniałość. Tu rodzą się wiara i poczucie Tajemnicy będące żyzną glebą żarliwej modlitwy, której najwznioślejszą oznaką jest wzrok celebransa spoczywający na krzyżu. Lud Boży będzie odruchowo patrzył tam, gdzie spogląda kapłan. Spojrzenie to stanie się wspólne wszystkim i złączy wiernych z całym wszechświatem, który upadnie na kolana przed Bogiem stającym się chlebem Życia Wiecznego.

Jaka jest zatem rola kapłana w liturgii?
Mówi o tym sam kapłan: „Dziękujemy Ci Panie, że nas dopuściłeś przed Twoją obecność, by wypełnić posługę kapłańską”. Niegdyś kapłan musiał zmówić przed Mszą Świętą kilka modlitw, obmywał ręce i znów zmawiał modlitwy, które poprzedzały założenie każdej części kapłańskich szat. Wszystko to nie zostało zniesione lecz zaniechane. Kapłan jest wezwany, aby wyrażać relację z Bogiem – relację swoją i wspólnoty. Jest mostem i jako taki musi pozostać pokorny, a przede wszystkim świadomy, że celebrując Eucharystię bierze udział w Tajemnicy, „która była od początku”. Według mnie ewidentnym objawem de-formacji Liturgii jest odmienna - względem starego rytu - pozycja kapłana w drugiej części Mszy Świętej, inaczej niż we wszystkich rytach wschodnich, które od starożytności pozycji tej nie zmieniły. Pierwszeństwo podczas uczestnictwa w liturgii musi być dane Bogu. Należy do Niego. On sam mówi: „Nie wyście wybrali mnie, ale Ja wybrałem was”. Liturgia powinna uznawać, że pierwsze miejsce zajmuje Chrystus; Słowo, które stało się ciałem. Św. Teresa z Avila mówiła, że nie zaczniemy się modlić, jeżeli nie dostrzeżemy Jego Obecności.

Sobór kładzie nacisk na współudział wiernych. Jak mamy go rozumieć?
Maria Callas mówiła, że w sytuacji w której nie będzie szacunku dla sakralności sztuki, nie będzie mogła ona wykonać utworu lirycznego. Szacunek dla sacrum powinniśmy rozumieć jako pobożność. Niech wyjaśnię: „pobożność” jest słowem, które zostało skazane na zapomnienie i pomylone z dewocją, gdy tymczasem oznacza oddanie się istoty ludzkiej Bogu, osiągające swój szczyt w ofierze z samego siebie, z własnego życia. Święty Paweł opisuje je jako „danie własnego ciała na ofiarę żywą”. Ciało oznacza osobę. Dla Żydów ofiara polegała na podrzynaniu gardła zwierzętom ofiarnym. Teraz jednak Apostoł mówi, że ofiara jest całkowitym oddaniem siebie samego Bogu; oddaniem obejmującym umysł i serce, słowo i życie. Dlatego też nazywa ją – w oryginale greckim – logikè latria, czyli kultem rozumnym, zawierającym w sobie fundamentalną cechę bytu, to jest rozum. Taka jest pobożność prawdziwa, do której powinien zdążać, szeroko dziś dyskutowany, współudział wiernych. Przede wszystkim jednak ksiądz powinien celebrować liturgię z pobożnością, patrząc i myśląc o Tym, który został przebity, aby dać nam życie. Mam nadzieję, że napisałem tę książkę poruszony prawdziwą pobożnością i że wskaże ona wielu ludziom, by czynić podobnie.

Czy zatem forma jest ważna w liturgii?
Jeżeli – jak mówi św. Augustyn - piękno jest blaskiem Prawdy, liturgia nie może być niczym innym jak tylko celebracją Prawdy, czyli przeżywaniem Tajemnicy jaką jest obecność Boga w rzeczywistości fizycznej. Toteż podczas celebracji Mszy Świętej wszystko powinno owo Piękno odbijać. Wszystko powinno zwracać się ku Najwyższemu Krzyżowi Zbawiciela, ponieważ Odkupienie zaczyna się właśnie na krzyżu. Tam Bóg Ojciec pochyla się nad Swoim Synem, którego - jak mówi św. Paweł – „uczynił dla nas grzechem”. Oto dlaczego ważne jest centralne miejsce krzyża na ołtarzu i wzrok na niego skierowany podczas modlitwy.

Dlaczego papież pisze Motu Proprio?
Tym aktem Ojciec Święty zezwolił synom Kościoła na swobodne posługiwanie się starym rytem, nazywanym słusznie przez Martina Mosebacha, rytem gregoriańskim. Zresztą Sobór Watykański II nigdy tego nie zabronił. Rzecz znamienna, że zmarły niedawno prawosławny patriarcha Moskwy, nazajutrz po opublikowaniu Motu Proprio, wyraził swoje uznanie mówiąc, że przywrócenie pierwotnej formy tradycji zbliża chrześcijan do siebie. Wyraża to wielką hojność, z jaką działa Benedykt XVI w prawdziwym i jedynym duchu rzeczywistego ekumenizmu. Paradoksem jest to, iż ten szczodry akt jest interpretowany jako nadużycie. Należałoby zadać sobie pytanie: czy liberałowie są dziś nietolerancyjni i zacofani? Zrehabilitowanie starego rytu przyczynia się do dodania siły także rytowi nowemu, który usechłby pozostawiony sam sobie. Aby to zrozumieć, wystarczy przeczytać przemówienie Benedykta XVI, skierowane do pracowników Kurii Rzymskiej, dotyczące zgodności Soboru z tradycją (22 grudnia 2005).

Czy toczy się „walka” o liturgię?
Jeżeli miała miejsce „walka” o liturgię – która jeszcze dziś jest przedmiotem sporów – to jednak pod wpływem czasu zaszły istotne zmiany. Znajdujemy się w sytuacji, w której może zostać przywrócona należyta równowaga i należy dążyć do tego, by dwie formy liturgii zostały ze sobą pogodzone. Wspomnijmy słowa Benedykta XVI, jakie wypowiedział w przemowie do Biskupów francuskich 18 września 2008: „W kulcie liturgicznym życie kapłańskie i biskupie, a także nauczanie katechetyczne znajduje swój najwyższy wyraz. W Motu Proprio Summorum Pontificum dokładnie określiłem warunki przeprowadzenia zmian, w wyniku których możliwe będzie posługiwanie się zarówno mszałem bł. Jana XXIII jak i mszałem Pawła VI. Niektóre owoce tych nowych dyspozycji już się ukazały i mam nadzieję, że tak niezbędne przywrócenie pokoju wiernym jest, dzięki łasce Bożej, na drodze do zrealizowania się.”
______________________________________________________________________

Źródło: Dossier a cura di Danilo Quinto - Agenzia Fides 7/4/2009; Direttore Luca de Mata

Tłumaczenie: Łukasz Lech

poniedziałek, 27 lipca 2009

Wywiad z ks. Gabrielem Amorthem: Nowy i stary Rytuał

Poniżej fragment wywiadu z ks. Gabrielem Amorthem, światowej sławy egzorcystą, pochodzący z książki "Świadectwo egzorcysty" (Wydawnictwo SALWATOR 2008), zamieszczony na stronie opoka.org.pl.

Stary Rytuał dla egzorcystów wszedł w życie w 1614 r., nowy Rytuał został opublikowany w 1999 r. Zmiany są niebagatelne.

Czy przydarzyły się księdzu przypadki osób, które początkowo zdawały się nie potrzebować egzorcyzmów, a następnie stwierdził ksiądz, że jednak były one ofiarami opętania albo w każdym razie ofiarami nadzwyczajnego działania złego ducha, z powodu którego była konieczna interwencja księdza?

Tak, zdarzyło się to u pewnych osób, które zdawały się nie mieć potrzeby egzorcyzmu. Wykonując egzorcyzm, zobaczyłem, że był on jednak konieczny. Z pewnością, według Rytuału zatwierdzonego w 1999 r., te osoby byłyby skazane na to, by nie doświadczyć ulgi w swoich cierpieniach. Egzorcyści są zobowiązani działać, gdy istnieje pewność co do obecności złego ducha, którą posiada się jedynie podczas obrzędu i nie zawsze na podstawie pierwszego egzorcyzmu.

Z tego powodu, na podstawie nowego Rytuału Rzymskiego, nie można byłoby ich egzorcyzmować?

Według nowego Rytuału, nigdy nie trzeba egzorcyzmować, ponieważ uważa się, iż wykonywanie egzorcyzmów jest zakazane w przypadkach czarów, a one występują w ponad dziewięćdziesięciu procentach. Następnie, praktykowanie egzorcyzmów jest zabronione, jeśli nie ma pewności, że osoba jest ofiarą opętania. Tej pewności nabiera się tylko za pośrednictwem egzorcyzmów. Bardzo trudno jest ją osiągnąć przed egzorcyzmami. Dlatego też istnieją teraz dwa zgodne zakazy, które dobrze się uzupełniają i oznaczają jedno: nigdy nie wykonywać egzorcyzmów. Zwracam uwagę, że w tłumaczeniu włoskim te ograniczenia zostały bardzo złagodzone. Jednak przyjąwszy możliwość posługiwania się starym Rytuałem, za pozwoleniem biskupa używam starego Rytuału.

Miejmy nadzieję, że stary Rytuał pozostanie.

Owszem, ponieważ istnieje pewna sprzeczność. Obowiązują prawomocnie dwa Rytuały, oficjalnie zatwierdzone, które są w jawnej sprzeczności. Wystarczyło, zamiast wprowadzać całkowicie nowy Rytuał, zrewidować niektóre fragmenty starego Rytuału, ponieważ tego wymagał. Według mnie, po Soborze Watykańskim II pojawiły się pewne nadużycia w praktycznym jego stosowaniu, jednak chciano uczynić wszystko nowe, jak gdyby w przeszłości Kościół zawsze się mylił. Jak mówiłem, wystarczyło zrewidować niektóre rzeczy, tymczasem wyrzuciło się najcenniejszy materiał.

Jeśli według nowego Rytuału zakazuje się egzorcyzmować w przypadku czarów, to co ma czynić ten, kto ich doświadcza? Jakim narzędziem Kościół zamierza obecnie się posługiwać, aby pomóc ludziom dotkniętym czarami? Czy są inne metody, pomijając świętość, która może uchronić przed czarem? A jeśli nie, może uważa się, że ci ludzie muszą być pozostawieni we władzy złego ducha i jego diabelskich zastępów?

Osoby są pozostawione bez obrony, ale mogą zwracać się do kapłana, który zachowuje normy starego Rytuału dla egzorcystów. Jednakże powtarzam, w tłumaczeniu włoskim te ograniczenia zostały złagodzone, dlatego można przystępować do egzorcyzmów.

Ilu egzorcystów we Włoszech korzysta ze starego Rytuału?

Nie potrafię tego powiedzieć.

Czy ksiądz myśli, że jest ich wielu?

Uważam, że tak, szczególnie najstarszych wiekiem, przyzwyczajonych do starego Rytuału.

niedziela, 26 lipca 2009

Msza św. w Owińskach

Począwszy od dnia 9 sierpnia A.D. 2009 o godz 12.30 w dawnym opactwie cysterskim w Kościele Parafialnym p.w. św. Jana Chrzciciela w Owińskach k. Poznania odprawiana będzie regularna, coniedzielna Msza Święta w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego.




Źródło i więcej informacji: http://www.tridentina.com/

sobota, 25 lipca 2009

Czy łacina przetrwa? — (cz. II/V) — Duch walki

Pragnę zwrócić uwagę na chwile w historii języka łacińskiego, gdzie wszystko wskazywało na to że język wymrze, a ten w pewien sposób się ostał. Owe chwile kryzysu (zwane discrimina) to walka z innym językiem lub językami.

Pierwszą z nich była długotrwała i nierówna relacja łaciny z Etruskami, znanymi z towarzyszącej im tajemniczości. Zagadka istnienia owego ludu to 3 tysiące lat historii, choć istnieją dowody na to, że już w pierwszych wiekach ostatniego tysiąclecia p.n.e. Etruskowie byli dobrze zadomowieni w północno-zachodniej Italii oraz że byli zamożniejsi i bardziej wpływowi niż pozostałe ludy Italii i cieszyli się uprzywilejowaną pozycją w stosunkach z greckimi kolonistami Italii.

Nie wiadomo, czy Rzym kiedykolwiek znajdował się w rękach Etrusków jako kolonia ligi etruskiej, aczkolwiek wiadomo, że to właśnie Etruskowie podarowali rzymskim magistratom sławne fasces (rózgi liktorskie) – wiązki rózeg z zatkniętym na nich toporem.



Wedle nazwy i tradycji trzej ostatni władcy Rzymu przed założeniem republiki w 510 r. p.n.e. byli Etruskami a praktyki etruskie — jak choćby wróżenie z wnętrzności zwierząt — pozostały sercem rzymskich wierzeń aż po nastanie Chrześcijaństwa. Co najciekawsze Rzymianie nie wzorowali swojego alfabetu na Grekach lecz na Etruskach.

Tak czy owak, za panowania Etrusków, łacina pozostała nadal w użyciu. Etruskowie nigdy nie połączyli swoich bogatych lig miast handlowych w jedno państwo ani też nie wyszli ze swoim językiem poza Etrurię. prawdopodobnie wystarczyła im sieć centrów handlowych (emporiów).

Od V w. p.n.e. miasta etruskie zaczęły podupadać, zostały pokonane jako liga przez kolonialne miasta greckie południowej Italii, a wiek później, przez podboje Rzymian. Młody Rzym nauczył się wiele od Etrusków o życiu miejskim, lecz gdy zaczął dominować nad etruskimi miastami, ludowi nie dano szansy na niepodległość.

I choć Rzym osiągnął dominację w poł. III w. p.n.e., przejście z używania języka etruskiego do łaciny nastąpiło dopiero ok. trzysta lat później (jak wskazują grobowce).



Kolejny moment, w którym przyszłość łaciny została postawiona pod znakiem zapytania nastąpił osiem wieków po wchłonięciu Etrurii. Wojska rzymskie napotkały mało skuteczny opór w tym czasie i w prowincjach podbitych przez Rzymski miecz (poza wschodnią częścią basenu Morza Śródziemnego) łacina rozprzestrzeniła się szybko głównie dzięki wpływowi wojska, ludzi interesu i osadników.

Tymczasem język ponownie został postawiony pod murem w V w. n.e. gdy legiony rzymskie utraciły zdolność obrony granic imperium a germańska i gotycka arystokracja ustanowiła swe nowe królestwa na terenie Brytanii, Francji, Hiszpanii, Italii i Afryce Północnej.

Co ciekawe do zaniku używania języka łacińskiego w mowie doszło jedynie w Brytanii, zaś w pozostałych częściach byłego zachodniego imperium łacina przetrwała, by w końcu — po upływie kilku wieków w większości przypadków — populacja posługująca się językiem germańskim porzuciła swoje dialekty na rzecz włączenia się w świat 'łacinników’.

I choć wszechobecne wojska germańskie były komenderowane w rodzimych językach a ich przywódcy stali się nową posiadającą klasą ziemską, oficjalnym językiem ogółu społeczeństwa — w handlu, poborze podatków i interesach — pozostała łacina.

Główną przyczyną utraty germańskiej gemeinschaft (wspólnoty) a co za tym idzie języka był z pewnością upadek ariańskich kościołów germańskich. Chrześcijaństwo wraz ze swymi obrządkami i tekstami recytowanymi po łacinie pokazało moc przetrwania plemiennych zawieruch i imperialnych kataklizmów V wieku. Regularne uczestnictwo w nabożeństwach (a przede wszystkim język) utrzymywało przy życiu wieczne prawdy żywota w sercach i na ustach wyznawców.

Tymczasem kryzys ów rychło wywołał drugi. Wraz z upadkiem Imperium Rzymskiego życie przybrało wymiar bardziej miejscowy i toczyło się na mniejszą skalę. Nauka po łacinie – jedyna dostępna wówczas możliwość nauki – straciła swą powszechność, co spowodowało powstanie różnych gwar i wymknięcie się ich spod kontroli.

Język stał się rodziną języków a nie jednym językiem, dając początek narodowym językom Europy Zachodniej, określanych łącznie mianem języków romańskich. Tak właśnie wyglądał efekt lingwistyczny szeregu inwazji, które obaliły imperium.

Co niezwykłe, łacina sama w sobie pozostała językiem rządzącym się własnymi prawami i nie została zastąpiona językami narodowymi nawet wtedy, gdy w XII w. i później wykształciły one swoje własne normy w piśmie. Stało się tak dlatego, że nauczanie po łacinie ponownie odżyło i język otrzymał nowe życie — życie nauki.

Z powyższych trzech różnym kryzysów języka wyłania się zatem pewnego rodzaju zasada przewidywania. Otóż język przetrwa nawet w trwałej styczności z językiem sąsiednim posiadającym wyższy status lub używanym w mowie przez klasę panującą lub będącym bliższym i lepszym obrazem obecnego języka narodowego, jeżeli będzie w stanie zachować spójność w regionie lub danej społeczności.

Dla grupy użytkowników języka siłą jest jedność, a jej brak powoduje stopniowy zanik języka czego najlepszym dowodem jest los, jaki spotkał j. etruski. Tak samo sprawa ma się z łaciną, umacnianą w różnych czasach przez pierwotną jedność geograficzną, przywiązanie do niezmiennej liturgii oraz związek z nauką.

piątek, 24 lipca 2009

Plan rzymskiej Konferencji z okazji II rocznicy wejścia w życie Summorum Pontificum

Zgodnie z zapowiedzią, która ukazała się kilka miesięcy temu, włoskie stowarzyszenie Giovani e Tradizione podało szczegółowy plan organizowanej w Rzymie Konferencji, której ideą przewodnią jest podsumowanie drugiego roku obowiązywania motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI.
Konferencja odbędzie się w dniach 17-18 października 2009 w Rzymie w Casa Bonus Pastor przy Via Aurelia.
Dzień wcześniej, 16 października (piątek), poprzedzi ją Konferencja przygotowana przez stowarzyszenie "Amicizia sacerdotale Summorum Pontificum" poświęcona rokowi kapłańskiemu, ogłoszonemu przez Benedykta XVI. Z tej okazji, o godz. 16;30, referat pt. "Chrystus, wzorem kapłana" wygłosi bp Athanasius Schneider z Karagandy. Wieczorem zaplanowano uroczystą adorację Najśw. Sakramentu i Nieszpory.
Właściwa Konferencja rozpocznie się natomiast 17 października, w sobotę, o godz. 8 Mszą św. pontyfikalną w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego odprawioną przez bpa Schneidera, do której oprawę przygotują Franciszkanie Niepokalanej. O godz. 9:30 nastąpi oficjalne otwarcie Konferencji, którego dokona o. Vincenzo M. Nuara OP, założyciel i przewodniczący stowarzyszenia Giovani e Tradizione oraz Amicizia Sacerdotale Summorum Pontificum. O godz. 10 bp Schneider wygłosi przemówienie nt. "Świętości i piękności liturgii sprawowanej przez Ojca Świętego". O godz. 11 głos zabierze prof. Roberto De Mattei, który będzie mówił na temat katolickości i rzymskości Kościoła. O 11:30 o. Michael John Zielinski OSB wiceprzewodniczący Papieskiej Komisji do Spraw Architektury i Sztuki Sakralnej, wygłosi referat na temat "Sztuki sakralnej w służbie liturgii katolickiej". Po modlitwie Anioł Pański, o godz. 12:15, ks. Valentino Miserachs Grau, przewodniczący Papieskiego Instytutu Muzyku Sakralnej, poruszy temat "Muzyka sakralna w służbie liturgii katolickiej". Po popołudniowej przerwie i różańcu, o godz. 16, o. Stefano M. Manelli - założyciel i przełożony generalny zgromadzenia Franciszkanów Niepokalanej, będzie rozważał zagadnienie "Znaczenia motu proprio Summorum Pontificum dla rozwoju życia religijnego". O godz. 17 ks. prof. Brunero Gherardini, emerytowany profesor eklezjologii i emerytowany dziekan Wydziału Teologii na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim, wypowie się na temat "Motu proprio Summorum Pontificum i hermeneutyka ciągłości". Na godz. 19 przewidziane jest odśpiewania pieśni Te Deum i Adoracja Najśw. Sakramentu, którą poprowadzi ks. prał. Camille Perl, emerytowany wiceprzewodniczący Papieskiej Komisji Ecclesia Dei.
W niedzielę 18 października 2009 r. o godz. 10, w Bazylice św. Piotra na Watykanie, w kaplicy Adoracji Eucharystycznej, uroczystą Mszę św. pontyfikalną odprawi abp Raymond Leo Burke - Prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej. Oprawę przygotują członkowie zgromadzenia Franciszkanów Niepokalanej.
Osoby zainteresowane udziałem w Konferencji mogą zapoznać się ze szczegółami organizacyjnymi na stronie internetowej organizatorów.

wtorek, 21 lipca 2009

Czy łacina przetrwa? — (cz. I/V) — Nie tylko dla lingwistów

Przedstawiamy pierwszą z pięciu części kolejnego seryjnego artykułu, tym razem dotyczącego j. łacińskiego, który pierwotnie pojawił się w czasopiśmie „The Linguist” wydawanym przez the Chartered Institute of Linguists w Londynie, a następnie został zamieszczony na łamach majowego wydania Mass of Ages.

Łacina została spisana na straty przez wielu i to zarówno jako język świecki jak i liturgiczny. Paradoksalnie nastąpił jednak pewien zwrot i język powrócił do łask w szkolnictwie w ramach zajęć wyrównawczych, mających na celu naprawę tragicznego stanu języka codziennego (narodowego) „wszczepianego” w szkolnictwie powszechnym.

W podobny sposób Jego Świątobliwość Papież Benedykt XVI propaguje łacinę w liturgii, aby wyprostować banał [przywrócić sacrum - przyp. red.] liturgii w językach narodowych. Lingwista Nicholas Ostler przedstawia zarys historii wzlotów i upadków języka łacińskiego.


Język łaciński sięga korzeniami czasów starożytnych (2.5 tys. lat) i stanowi fundament wielu języków europejskich. Przeszedł wiele kryzysów i uczy nas, jak należy odczytywać kolejne etapy istnienia języka na przestrzeni wieków.

Jego historia pokazuje, w jaki sposób język może przetrwać różne zawieruchy, tak jak się to w dużej mierze udało łacinie wbrew wszelkim przeciwnościom przez dobre ponad tysiąc lat od upadku Imperium Rzymskiego — a także jak może się on zatracić u szczytu chwały, gdy zdaje się mieć cały świat u swych stóp — jego los po epoce Odrodzenia, właśnie wtedy gdy Europa zalewa świat swoimi księgami i imperialnym osadnictwem.

Wszyscy doświadczamy wszechobecności nadnaturalnego wpływu języka angielskiego we współczesnym świecie. Inne najpopularniejsze języki: chiński, arabski a zwłaszcza hiszpański również zdają się stawać językami „masowej” komunikacji wraz ze wzrostem zamożności i liczebności ich rodzimych użytkowników. Tylko czy jesteśmy w stanie prawdziwie przewidzieć co czeka dany język?

Krótka refleksja nad losem najważniejszego niegdyś języka Europy przez ponad 2 tysiące lat to chyba najlepszy sposób na zastanowienie się nad przyszłością innych języków w dłuższej perspektywie.

Historię języka łacińskiego można by podzielić na pięć głównych epok, ok. 500 lat każda. W czasie pierwszej z nich, o której najmniej wiemy z dokumentów, sięgającej od założenia miasta Rzymu (753 p.n.e.) do pierwszej wojny punickiej (264-241 p.n.e., język który był niegdyś wiejską gwarą przyćmioną świetnością wysoko rozwiniętego sąsiada — języka etruskiego — stał się językiem zdecydowanie dominującego państwa w Italii.

Gotowość bojowa Rzymian i determinacja w zasiedlaniu podbitych terenów doprowadziła do ich zapanowania nad bogatszymi, bardziej rozwiniętymi i o wiele liczniejszymi narodami. Łacina rozprzestrzeniła się wraz z rozproszeniem rolników.
Na przestrzeni kolejnych 500 lat do roku 250 n.e. łacina rozpowszechniła się wokół zachodniej części basenu Morza Śródziemnego, aczkolwiek pomimo politycznej dominacji Rzymu ledwie zaczepiła się w jednym czy dwóch miastach na Wschodzie: Greka tutaj nigdy nie ustąpiła ani na krok.

Także wygrane wojny nadal były główną przyczyną ekspansji języka. I choć Rzymscy wojownicy, którzy osiedlili się pochodzili z różnych zakątków imperium, to dzięki swojej służbie wojskowej władali łaciną. Dodatkowo opinia niezwyciężoności Rzymu w zetknięciu z cywilizacją grecką dawała gwarancję braku kulturowego przeciwnika.

Po III w n.e. najważniejsze etapy życia języka obejmowały jego przyjęcie przez Kościół, upadek przyczółków imperium na Zachodzie oraz inwazję germańską na te prowincje.

Ogólnoeuropejskie więzi i komunikacja uległy zerwaniu, a języki narodowe zaczęły kształtować swą odrębność. Do roku 750 n.e. język romański ukształtował się już na dobre. Pod koniec tego okresu było niemalże pewne, że łacina popadnie w zapomnienie i że przetrwa jedynie w kościelnej liturgii i samotnych twierdzach chrześcijańskich ośrodków nauki: w klasztorach.

Tymczasem w latach 750 — 1250 n.e. łacina powróciła do łask i był to czas rozkwitu i prób powrotu do chwały przeszłości. W czasach Charlemagne’a po Akwinatę łacina przeżywa kolejny renesans i staje się klasyką. Dokonano wówczas rekonstrukcji i rozszerzenia nauki języka w szkołach katedralnych i następnie na uniwersytetach, a znajomość klasyki ponownie zagościła szeroko w Europie. Język mówiony stał się domeną wykształconej elity.

Nadszedł wreszcie ostatni okres dla łaciny jako języka powszechnej komunikacji, kolejne 500 lat do roku 1750. Rozpoczyna się teraz etap odwrotu od współczesnej łaciny, choć nadal używanej, na korzyść starszej normy literackiej.

Wraz ze stopniowym zanikiem monopolu duchowieństwa w systemie kształcenia oraz jednoczesnym wynalezieniem maszyny drukarskiej i nowymi odkryciami geograficznymi łacina przetrwała jedynie w literaturze, zaś inne użycie języka uległo wymarciu.

Ostatnie przyczółki języka pozostały jeszcze w jezuickich koloniach Nowego Świata, aż w końcu język stał się martwy.

poniedziałek, 20 lipca 2009

Zaproszenie na Pielgrzymkę

ZAPRASZAMY NA
XV PIELGRZYMKĘ TRADYCJI ŁACIŃSKIEJ
Warszawa –Jasna Góra
6 – 14 sierpnia 2009 r.

JUBILEUSZ TRADYCJI ŁACIŃSKIEJ
W roku 2009 już po raz XV - jubileuszowy - 6 sierpnia, w uroczystość Przemienienia Pańskiego, wyruszy z Warszawy na pątniczy szlak ku Jasnej Górze, tradycyjna grupa pielgrzymkowa, o charakterze pokutnym, w której realizujemy program formacyjny, oparty na tradycyjnej duchowości i pobożności katolickiej.

RYS HISTORYCZNY
W roku 1995, w środowisku akademickim Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Archidiecezji Warszawskiej, dzięki staraniom i pracy kilku osób, które podjęły trud organizacyjny, powstała tradycyjna grupa "BIAŁO - CZARNA" WAPM, która od roku 1997 pod barwami "BIAŁO - CZARNO - CZERWONYMI" pielgrzymuje na Jasną Górę w ramach Akademickich "Siedemnastek" Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej. Przez wiele lat za organizację odpowiadali członkowie stowarzyszenia katolików świeckich, skupieni wokół Ligi św. Michała Archanioła. W ostatnich latach grupa organizowana jest przez Warszawskie Środowisko Wiernych Tradycji Łacińskiej, we współpracy z kapłanami z Bractwa Kapłańskiego św. Piotra oraz Instytutu Dobrego Pasterza. Dlatego – w imieniu organizatorów - z wielką radością zapraszamy wszystkich do wspólnego pielgrzymowania w tradycyjnej grupie "BIAŁO - CZARNO - CZERWONEJ", zarówno tych, którzy po raz pierwszy wybiorą się na pielgrzymkę, jak i tych, którzy po raz kolejny wyruszają z nami na pątniczy szlak.

DUCHOWOŚĆ PIELGRZYMKI
Na pielgrzymim szlaku pragniemy czerpać z duchowości Kościoła rzymsko-katolickiego, opierając się na jego wielowiekowej tradycji liturgicznej i ascetycznej. Dlatego w modlitwie pielęgnujemy Brewiarz, odmawiając Jutrznię, Nieszpory i Kompletę a także tradycyjne nabożeństwa: Różaniec, Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP, Drogę Krzyżową, Litanie itd. oraz śpiewamy uświęcone wielowiekową tradycją katolickie pieśni liturgiczne, eucharystyczne, maryjne.
Naszą więź z Kościołem katolickim pragniemy wyrazić także poprzez modlitwę w języku łacińskim, który od kilkunastu wieków jest oficjalnym językiem Kościoła, a którego znajomość w Polsce, niestety, szybko zanika. Grupa nasza stawia sobie za cel kultywowanie tradycyjnych form pobożności, w szczególności zaś pielęgnowanie dostojnego śpiewu gregoriańskiego, który, jak podkreślają Ojcowie Soboru Watykańskiego II, ma pierwszeństwo przed innymi rodzajami śpiewu. Tak chcemy realizować zasadę: "Lex orandi - lex credendi" (jak się modlimy, tak też wierzymy).

ELEMENTY CHARAKTERYSTYCZNE: MODLITWA, MSZA ŚWIĘTA, SZTANDARY, WSPÓLNY STÓŁ
Elementami charakterystycznymi naszej grupy są m. in. tradycyjna modlitwa, tradycyjna liturgia rzymska, staropolski tradycyjny śpiew, bez towarzyszenia gitary, chorał gregoriański a także powierzenie każdego dnia pielgrzymkowego świętemu patronowi, ponadto dodatkowe konferencje oraz tzw. wspólny stół. Można nas poznać również po niesionych przez pielgrzymów charakterystycznych proporcach, licznych flagach i sztandarach. Ważnym bowiem elementem naszej pielgrzymki jest jej zewnętrzna symbolika. Nasze flagi odwołują się do tradycyjnej symboliki chrześcijańskiej. Powiewają biało-czarne flagi z czerwonym, ośmioramiennym krzyżem. Niesiemy flagę z fragmentem szaty maryjnej z Ikony Czarnej Madonny z Jasnej Góry. Wierność Stolicy Apostolskiej i Ojcu Świętemu manifestujemy flagą z herbem papieskim. Łopoce sztandar Królestwa Polskiego. Są też proporce zawierające jasne przesłanie: „Deus, Patria, Familia” oraz „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Może właśnie dlatego nieoficjalnie nasza grupa nazywana jest „flagową” a pielgrzymi „krzyżowcami”.

MODLITWA
Nasze pielgrzymowanie jest głoszeniem chwały Bożej przez pokutę i umartwienie. Taki właśnie charakter chcemy nadać naszym modlitwom. Stąd też, sięgamy do bogatego skarbca tradycji Kościoła, by wydobyć z niego skarby modlitwy refleksyjnej i medytacyjnej, skupiamy się na psalmach, śpiewamy tradycyjne pieśni, piękne nie tylko ze względu na swą melodię, ale bogate w pouczającą treść. Idziemy do naszej Pani Jasnogórskiej modląc się na różańcu, chwaląc Jej Niepokalane Poczęcie w Godzinkach, ku Jej czci śpiewając Litanię, razem z Nią towarzysząc Synowi w piątkowej Drodze Krzyżowej, Jej ofiarowując się w Apelu Jasnogórskim.

MSZA ŚWIĘTA
Zwracamy też szczególną uwagę na kult Najświętszej Eucharystii. Tradycją katolicką jest częste, codzienne nawiedzanie Najświętszego Sakramentu. W czasie pielgrzymki mamy okazję codziennie widzieć i przyjmować Chrystusa pod postacią chleba i wina, uczestnicząc we Mszy Świętej w tradycyjnym rycie rzymskim, którą niedawno Ojciec Święty Benedykt XVI „przywrócił” Kościołowi.
Z wdzięcznością za możliwość korzystania z tego niewyczerpanego źródła łask i dla uczczenia realnej obecności, i w podzięce za nią, ofiarowujemy po każdej Mszy św. dziękczynienie.

KONFERENCJE
Konferencje poświęcone są zagadnieniom doktrynalnym, przybliżające integralne nauczanie Kościoła, a przygotowane w oparciu o tegoroczny temat pielgrzymki, a głoszone przez Księdza Przewodnika. Ponadto planujemy konferencje poruszające aktualne problemy, zagrożenia Kościoła i Ojczyzny. Konferencje te głosić będą zarówno pielgrzymujący w grupie uczestnicy życia publicznego, naukowcy, znawcy przedmiotu, jak i zaproszeni goście.

PATRON DNIA
Kolejne dni będą poświęcone różnym świętym. W krótkim rozważaniu, prezentującym patrona dnia, przybliżymy sobie jego życie, cnoty, dorobek i zasługi. W ciągu dnia, w sposób szczególny modlimy się do niego, prosimy o jego orędownictwo. Wyrazem naszej wiary w świętych obcowanie będzie codzienny śpiew Litanii do Wszystkich świętych. Również w ten sposób pragniemy zamanifestować naszą łączność, pielgrzymujących na ziemi (Ecclesia peregrinans), jako Kościoła wojującego (Ecclesia militans), ze świętymi w niebie, stanowiącymi Kościół triumfujący (Ecclesia triumphans), jak i z duszami w czyśćcu cierpiącymi, wypraszając też potrzebną pomoc dla Kościoła cierpiącego (Ecclesia patiens). Nade wszystko zaś prosimy o pomoc naszych Aniołów Stróżów i polecamy nasz pątniczy trud wsparciu św. Michała Archanioła, obrońcy czystości.

POSIŁKI
W naszej grupie śniadania i kolacje przygotowujemy i spożywamy wspólnie. Ten nasz "wspólny stół" będzie przygotowywało codziennie kilka osób (według podziału na zastępy), z prowiantu zakupionego przez szefa kuchni grupy "BIAŁO - CZARNO - CZERWONEJ". Na trasie na bieżąco kupowane są m. in. świeże warzywa, owoce, wędliny, chleb i masło. Warto tylko wspomnieć, że kulinarnym przebojem stała się już słynna jajecznica szefa kuchni. Ten „wspólny stół” jest zarówno elementem charakterystycznym dla grupy jak i swoiście integrującym. Czas posiłków, a zwłaszcza wieczornych kolacji, to wyśmienita okazja do dyskusji na aktualne tematy i odpoczynku po cały dniu marszu.

PODSUMOWANIE
Można się zastanowić czy, nie jest to program zbyt ambitny dla młodzieży. Nie zaprzeczymy, że wymagamy dużo: podporządkowania się surowym przepisom, pewnej ascezy, odrobiny samozaparcia, wysiłku intelektualnego. Zapewne, gdzie indziej można znaleźć mniej wygórowane wymagania, luźniejszą atmosferę. Ale czy o to właśnie chodzi? Czy to prowadzi do wychowania religijnego, owocującego świętością? Czy jest więc korzystaniem ze wszystkich dostępnych w Kościele środków uświęcających? Na pielgrzymce szczególnie służymy Bogu i Kościołowi modlitwą oraz umartwieniem, kształcimy się dzięki podjętemu wysiłkowi poznania prawd wiary i nauki Kościoła. Od tego, czy dziś podejmiemy ten trud, może zależeć kondycja wiary następnego po nas pokolenia, któremu będziemy ją przekazywać. Ufamy, że uda nam się wspólnie podjąć ten trud. Wierzymy, że młodzi są ambitni i ofiarni. Ofiarni, bo potrafią złożyć z siebie ofiarę Panu Bogu, oddać Mu wszystko swoje bez reszty, by zyskać Jego samego. Wierzymy też, że proponowane środki potrafią porwać serca i umysły młodych, bo taka modlitwa, taki styl życia ratowały wiarę naszych ojców. Do takiego sięgnięcia do bogatej, tradycji wzywał nas przecież nieustannie sam Ojciec Święty, szczególnie podczas swych pielgrzymek do Ojczyzny. "Winniśmy wyznawać Boga przez gorliwe uczestniczenie w życiu Kościoła; przez troskę o słabych i cierpiących, a także poprzez podejmowanie odpowiedzialności za sprawy publiczne, w duchu troski o przyszłość narodu budowaną na prawdzie Ewangelii. Taka postawa wymaga dojrzałej wiary, osobistego zaangażowania. Winna wyrażać się w konkretnych czynach. Za taką postawę trzeba nieraz płacić heroizmem i ogromnym poświęceniem. Czyż i w naszych czasach, w naszym życiu nie doświadczyliśmy różnego rodzaju upokorzeń, starając się dochować wierności Chrystusowi i w ten sposób zachować chrześcijańską godność? Każdy chrześcijanin jest powołany, by zawsze i wszędzie tam, gdzie go Opatrzność postawi, przyznawać się do Chrystusa przed ludźmi (por. Mt 10, 32)." (Jan Paweł II, Gniezno 3 czerwca AD 1997).
Powierzamy nasze pielgrzymowanie Matce Najświętszej, Pani i Królowej narodu polskiego i za wstawiennictwem naszych Świętych Patronów, pragniemy ofiarować nasz pielgrzymi trud za święty Kościół katolicki. Szczególnie chcemy modlić się za Jego Świątobliwość Benedykta XVI, wszystkich księży biskupów i całe duchowieństwo, prosić o liczne powołania kapłańskie i zakonne, szczególnie w roku kapłańskim, a także modlić się za Ojczyznę naszą i wszystkich sprawujących władzę.
Niech Matka Najświętsza wyjedna nam łaskę godnego pielgrzymowania, abyśmy zawsze byli gotowi służyć Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie.

W imieniu Organizatorów
Ks. dr Wojciech Grygiel, FSSP


Więcej informacji na naszej stronie internetowej:
www.bialo-czarno-czerwona.pl
lub pod numerem naszej infolinii:
tel. 0 603 292 173

Zapisy:
Zapisy odbywają się przy kościele św. Anny w sali A w Warszawie, ul. Krakowskie Przedmieście, w dniach od 1 do 4 sierpnia w godzinach od 10:00 do 19:00 oraz w dniu 5 sierpnia w godzinach od 10 do 20.
Ze względów organizacyjnych bardzo uprzejmie prosimy pielgrzymów z Warszawy o zapisywanie się wcześniej, tj. do dnia 4 sierpnia. Ostatniego dnia (5 sierpnia) przyjeżdża wielu pielgrzymów z poza Warszawy, którzy wówczas pragną się zapisać, czas oczekiwania i zapisów się wydłuża.

Opłaty:
70 zł. – wpisowe
30 zł. – transport bagażu
60 zł. – wspólny stół

piątek, 17 lipca 2009

Msza św. pontyfikalna kard. Pella

12 lipca br. w kościele ŚŚ. Piotra i Pawła w irlandzkim mieście Cork uroczystą Mszę św. pontyfikalną w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego sprawował kard. George Pell, arcybiskup Sydney (Australia). Msza św. została odprawiona podczas Międzynarodowej Konferencji Liturgicznej, zorganizowanej pod hasłem "Benedykt XVI o pięknie, czyli rzecz o tradycyjnej estetyce chrześcijańskiej". Zdjęcia pochodzą ze strony http://wdtprs.com/.






środa, 15 lipca 2009

Dwaj nowi księża IDP - dla Kościoła, dla Ewangelii!

Przedstawiamy kilka zdjęć z ostatnich świeceń kapłańskich w Instytucie Dobrego Pasterza dwóch absolwentów Seminarium Św. Wincentego a Paulo: Hugues'a Beaugrand et Matthieu Raffray. Święcenia odbyły się w pięknej bazylice Sainte Anne d'Auray w Bretonii. Święceń udzielił J.E. Abp. Ennio Appignanesi w obecności J.E. Abp. Joseph'a Madec emerytowanego ordynariusza Toulon.

P.S.
wiosenny numer biuletynu seminaryjnego IDP








































































































































































































































Święcenia kapłańskie w tradycyjnych zgromadzeniach

W lipcu tradycyjne zgromadzenia działające w Kościele obchodziły uroczystości święceń kapłańskich. O jednym z tych wydarzeń informowaliśmy, gdy abp Ennio Appignanesi (emerytowany metropolita archidiecezji Potenza-Muro Lucano-Marsico Nuovo we Włoszech) udzielił święceń kapłańskich dwóm diakonom z Instytutu Dobrego Pasterza.

Następne święcenia miały miejsce w Instytucie Chrystusa Króla. W kościele przy seminarium w Gricigliano w pobliżu Florencji bp Basil Meeking emerytowany hierarcha z Nowej Zelandii udzielił niższych święceń znacznej grupie kleryków.

Natomiast święceń kapłańskich dla trzech diakonów Instytutu Chrystusa Króla udzielił abp Raymond Burke - Prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej.
Więcej zdjęć na stronie ICR.

wtorek, 14 lipca 2009

Prymicje w IDP w Rzymie

Portal Orbis Catholicus zamieszcza dzisiaj fotografie z uroczystej Mszy św. prymicyjnej z asystą odprawionej przez francuskiego księdza neoprezbitera należącego do Instytutu Dobrego Pasterza. Celebra miała miejsce w ostatnią niedzielę w parafii Santissima Trinita Dei Pellegrini w Rzymie, prowadzonej przez Bractwo Kapłańskie Św. Piotra. Jak wynika ze zdjęć, funkcję subdiakona podczas Mszy św. pełnił nasz rodak Sergiusz Orzeszko IBP (pierwszy z prawej).

poniedziałek, 13 lipca 2009

O. Folsom OSB o wartości nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego

Informowaliśmy niedawno o włoskim klasztorze benedyktynów z Nursji, którzy zapragnęli posługiwać się na co dzień równorzędnie formą zwyczajną i nadzwyczajną rytu rzymskiego. Dzisiaj publikujemy wywiad z przeorem klasztoru o. Cassianem Folsomem OSB, który wyjaśnia motywy decyzji podjętej przez mnichów. Źródło: WDTPRS.


Czy decyzja ta jest zgodna z postanowieniami Soboru Watykańskiego II?

Warto uważnie przeczytać dokument soborowy dotyczący liturgii. Konstytucja o Liturgii Świętej (SC 22) mówi, że: „Prawo kierowania sprawami liturgii należy wyłącznie do władzy Kościoła. Przysługuje ono Stolicy Apostolskiej oraz, zgodnie z prawem, biskupowi.” Motu Proprio papieża Benedykta w prosty sposób podtrzymuje tę zasadę oraz przewiduje użycie starego obrządku obok nowego. Ojciec Święty podkreśla także, że interpretacja dokumentów soborowych ma przebiegać w myśl zasady hermeneutyki ciągłości. Zasada ta jest także wyrażona w dokumencie dotyczącym liturgii, który mówi, że: „…z zastrzeżeniem jednak, że nowe formy będą niejako organicznie wyrastać z form już istniejących.” (SC 23). Kwestię, którą faktycznie tu poruszamy to prawowity pluralizm, za którym opowiada się także Sobór: „W sprawach, które nie dotyczą wiary lub dobra powszechnego, Kościół nie chce narzucać sztywnych, jednolitych form nawet w liturgii” (SC 37). Zatem odprawianie [starej – przyp. red.] Mszy św. ze wszech miar respektuje postanowienia Soboru Watykańskiego II. W poszukiwaniu jedności przyjmujemy obie formy i wyciągamy rękę do pozostałych grup. Taka jest istota soborowego podejścia.

Tylko czy nie jest to „cofanie wskazówek zegara”?

Wprost przeciwnie, postrzegam monastyczny „utriusque usus” jako wielce przyszłościowy, zwłaszcza w świetle prawdziwego ekumenizmu. Mam tu na myśli dwie rzeczy. Pierwsza z nich polega na tym, że etos nadzwyczajnej formy bardzo przypomina etos wielu obrządków wschodnich, stąd sprawowanie Eucharystii wg dwóch [form – przyp. red.] pozwala nam na bycie pomostem pomiędzy Wschodem a Zachodem. Druga sprawa zaś, moim zdaniem, to potrzeba dużej dozy „wewnętrznego ekumenizmu” w Kościele, aby móc prowadzić dialog z katolikami przywiązanymi do starszych form liturgicznych bez uprzedzeń natury ideologicznej.

W jaki sposób uzasadnia Ojciec tę decyzję jako liturgista?

Jako liturgista mam możliwość analizowania i doświadczania bogactwa tradycji liturgicznych Kościoła. Entuzjazm „łacinników” dla obrządku bizantyńskiego jest jak najbardziej „poprawny politycznie”. Dlaczegóż więc mamy nie żywić entuzjazmu dla nadzwyczajnej formy obrządku łacińskiego i nie być przy tym „poprawnymi politycznie”? Historia liturgii jasno ukazuje mnogość uzusów w ramach jednego obrządku łacińskiego. Dzięki wieloletnim studiom nad liturgią zacząłem rozumieć ważność jedności w różnorodności. W rzeczy samej przywołałem ten argument w obecności ówczesnego kardynała Ratzingera na konferencji poświęconej liturgii w Fontgombault we Francji w 1997 roku. Jako liturgista pragnę też dodać, że nie ma doskonałego obrządku; każda tradycja liturgiczna ma mocne i słabe strony. Jedyną liturgią doskonałą jest niebiańska. Nadto, zarówno formę nadzwyczajną jak i zwyczajną można odprawiać dobrze lub „byle jak”. Gwoli uczciwości powiem, że musimy czerpać z tego co najlepsze w obu formach.

W jaki sposób obie formy obrządku mogą wpływać na siebie nawzajem?

Forma zwyczajna podkreśla uczestnictwo wiernych, użycie języka narodowego, ciągły rozwój liturgii poprzez dodanie nowych świętych do kalendarza, itp.: są to bardzo ważne elementy. Z drugiej zaś strony ryzykując pewne uproszczenie, rzekłbym że forma zwyczajna kładzie niejako nacisk na racjonalny sposób rozumowania, użycie prozy. Można by rzec, że forma nadzwyczajna dostarcza także intelektowi duchowej strawy, lecz opiera się silnie na gestach, symbolice, intuicji, ciszy, akcji liturgicznej bez użycia słów, mowie poetyckiej. Człowiek kieruje się zarówno racjonalizmem jak i intuicją. Potrzebuje zarówno prozy jak i poezji. Jeżeli na podobieństwo dwóch różnych kultur dwa uzusy mogą cierpliwie współegzystować w czasie, wkrótce się „zaprzyjaźnią”.

Jakie korzyści duszpasterskie przynosi ten nowy apostolat?

Klasztor w San Benedetto w Nursji ma wyjątkową pozycję. O życie duszpasterskie miasteczka dbają bardzo księża diecezjalni. Z drugiej strony Bazylika nie jest parafią lecz sanktuarium, którego troska duszpasterska skupia się na pielgrzymach przybywających w to miejsce ze wszystkich zakątków świata. Jesteśmy częścią wspólnoty międzynarodowej zaspokajającą potrzeby społeczności międzynarodowej. Pielgrzymi przybywają tu, by móc uczestniczyć w liturgii benedyktyńskiej, charakteryzującej się stylem, który nazwałbym monastycznym bądź kontemplacyjnym. To nasz wyjątkowy wkład [w liturgię – przyp. red]. Forma nadzwyczajna sprzyja stylowi kontemplacyjnemu, wręcz mistycznemu, który tak bardzo przyciąga młodych ludzi. Odprawiamy Mszę św. w formie zwyczajnej w tym samym stylu, dlatego taki wielu ludzi przybywa tutaj często z daleka na niedzielną Mszę św.

Czyż nie lepiej jednak zachowywać się jak inni?

Korzystając z określenia wykutego przez świat komercji, „wzrost” i „rozwój” zależą od znalezienia swoistej „niszy”. Tego rodzaju wyjątkowy apostolat sprawowania Eucharystii czyni klasztor w Nursji wyjątkowym. Jestem pewien, że przyczyni się do wzrostu wspólnoty, w czasach gdy młodzi ludzie nie wyrażają zainteresowania powołaniem, oznaczającym życie „jak każdy inny człowiek”.

Tłumaczenie: Anna Kaźmierczak

niedziela, 12 lipca 2009

Refleksja po nowym motu proprio

Ostatnie półrocze obfitowało w Kościele w szereg istotnych wydarzeń dla nurtu powszechnie zwanego tradycjonalistycznym. Wydarzenia te można z dzisiejszego punktu widzenia rozpatrywać jako uporządkowany proces, który oglądany z perspektywy czasowej nasuwa pewne wnioski.
Pierwszym wydarzeniem tego procesu było zdjęcie ekskomunik z biskupów Bractwa Św. Piusa X. Decyzja Papieża została wydana w momencie, w którym polityka utradycyjaniania współczesnego Kościoła posuwała się skutecznie i konsekwentnie naprzód. Papież, co prawda podejmował kroki roztropnie i powoli, co mierziło niektórych tradycyjnych radykałów, jednak nie wywoływało też otwartych głosów sprzeciwu progresistów. Stan ten z jednej strony uśpił czujność jego doradców, z drugiej zaś strony być może stanowił pokusę zrobienia jakiegoś większego kroku naprzód. W takich okolicznościach ku zaskoczeniu wielu ukazała się decyzja zniesienia ekskomunik, która sprawę Tradycji wyniosła na pierwsze strony wszelkich brukowych pism, miotających opinią publiczną na całym świecie, jednocześnie kalając ją w rynsztoku najróżniejszych skojarzeń i domysłów.
Z dzisiejszego punktu widzenia decyzja ta przyniosła znacznie więcej szkód niż pożytku. Nie ukazała nikomu wartości otwarcia się Kościoła na Tradycję, nie rozpoczęła w jego łonie żadnego dialogu, czy refleksji na temat posoborowych zmian, nie skruszyła nawet swoich adresatów, a wręcz dodała im jeszcze większej pewności siebie. W całym świecie i całym posoborowym Kościele wyzwoliła zaś potężną reakcję obronną. W świetle tysięcy medialnych reflektorów, które świat skierował w stronę Rzymu, zaczęto wnikliwiej przyglądać się papieskiej, pełzającej kontrrewolucji. Świat jeszcze raz okazał się zbyt mocny, aby można było wystąpić przeciwko niemu z otwartą przyłbicą. Konieczne było więc złożenie jakiegoś okupu, poświęcenie czegoś, co rzeczywiście udało się do tej pory osiągnąć. Aby ukryć zbyt daleko idące optymistyczne nadzieje związane chociażby z ukazaniem się i funkcjonowaniem Summorum Pontificum, pocieszajmy się, że uczyniono to dla zmyłki albo aby nie stracić czegoś bardziej istotnego. Taka właśnie interpretacja towarzyszyła drugiemu wydarzeniu, które pozornie nie pozostawało w oficjalnym związku ze zmianą kursu przez Rzym. Odwołanie z funkcji Sekretarza Kongregacji Kultu Bożego abpa Ranjitha tłumaczono sobie bowiem koniecznością ratowania trudnej sytuacji w Azji, czy końcem misji w Rzymie człowieka, otwarcie mówiącego to, co myślał Papież, demaskującego rebelię i wskazującego na wschodzące słońce starej liturgii, ku której wszyscy bez wyjątku powinni się zwrócić.
To osłabienie struktur kurialnych w Rzymie, poprzez odwołanie człowieka wyraziście opowiadającego się za „tym co nigdy nie zostało zakazane i uznane za szkodliwe” rzeczywiście można było zrzucić na splot przeróżnych wydarzeń. Niestety czas pokazał, że nie była to jedyna, tego typu dymisja. Po uciszeniu bardzo wyrazistego Sekretarza Kongregacji odpowiedzialnej za liturgię, pracę stracili równocześnie dotychczasowy Przewodniczący Komisji Ecclesia Dei kard. Hoyos i jego zastępca ks. prał. Perl. Sama zaś Komisja przestała pełnić rolę niezależnego organu, podległego tylko Papieżowi i odważnie wypowiadającego się w kwestii implementacji w Kościele Summorum Pontificum na różnych obszarach i w przeróżnych aspektach. Została zaś sprowadzona do jednej z sekcji Kongregacji Nauki Wiary, na czele z zupełnie oschle nastawionym do liturgii kard. Levadą. Komisja, jaką znaliśmy do tej pory, przestała istnieć. Nie ma już organu, który ustami swojego zaangażowanego przewodniczącego mówi jak interpretować Summorum Pontificum, który przywołuje do porządku biskupów, który wychodzi z inicjatywą i daje wytyczne do posługiwania się starszym Mszałem. Nie da się ukryć, że do tej pory była to najbardziej widoczna funkcja Komisji Ecclesia Dei. Co prawda nowe motu proprio Ecclesiae Unitatem w rzeczywistości przypomina, po co została ona w ogóle powołana w 1988 r., przypomina, że chodzi o dialog z lefebrystami i doprowadzenie ich do pełnej jedności Kościołem. Jednakże powstaje pytanie, co z tymi, którzy już od dawna pozostają w jedności Kościołem, albo w ogóle nie mieli z lefebrystami żadnej styczności? Kto teraz podjąć się ma ich opieki?
W ciągu paru miesięcy ze swoich funkcji zostało odwołanych trzech ważnych opiekunów środowisk tradycyjnych, działających w całym Kościele w przeświadczeniu, że wykonują wolę Papieża, zmierzającą do odnowienia liturgii Kościoła poprzez propagowanie jej tradycyjnych form. Wydaje się, że Papież uciszył tych, którzy najgłośniej wypowiadali się w jego imieniu. Czyżby przekroczyli granicę udzielonych im upoważnień? Nie da się ukryć, że sytuacja wspólnot tradycyjnych i wiernych przywiązanych do tradycyjnej liturgii znacznie się skomplikowała. Nadzieja pozostaje w kard. Canizaresie, który w swoim krótkim okresie urzędowania, zdążył sprawić kilka niespodzianek. Być może stanie się tak, że usus antiquior w końcu uzyska formalnie pełnoprawne stanowisko w Kościele i techniczne kwestie związane z jego funkcjonowaniem będą rozpatrywane przez Kongregację Kultu Bożego, zaś Komisja Ecclesia Dei zajmie się tylko i wyłącznie dialogiem z Bractwem Św. Piusa X.

czwartek, 9 lipca 2009

Papież dziękuje kard. Hoyosowi


W dniu wczorajszym, 8 lipca, jednocześnie z publikacją motu proprio Ecclesiae unitatem, Benedykt XVI skierował osobisty list do kard. Hoyosa, w którym wyraził wdzięczność za jego miłość i oddanie, okazywane podczas zajmowania urzędów powierzonych mu przez Kościół. Papież sięgnął pamięcią do czasów, gdy Kardynał pełnił posługę w Episkopacie Kolumbii, a następnie został powołany do pracy w Stolicy Apostolskiej przez Jana Pawła II. Ojciec Święty docenił ogromną staranność i zaangażowanie kard. Hoyosa, gdy w latach 1996-2006 piastował funkcję prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa, jak również protodiakona Kolegium Kardynałów. Benedykt XVI zwrócił na zakończenie szczególną uwagę na zasługi kardynała, jako Przewodniczącego Pontyfikalnej Komisji Ecclesia Dei, wyraził też głęboką wdzięczność za jego pracę na tym stanowisku. Jednocześnie Papież ma nadzieję, że w dalszym ciągu będzie mógł liczyć na współpracę z kard. Hoyosem w ramach Kolegium Kardynalskiego.

źródło: http://www.ecclesiadei-commissio.org

środa, 8 lipca 2009

Motu proprio Ecclesiae Unitatem

W dniu dzisiejszym Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił nowy dokument motu proprio Ecclesiae Unitatem, w którym wciela Komisję Pontyfikalną Ecclesia Dei w struktury Kongregacji Nauki Wiary. Na czele Komisji stać ma odtąd prefekt tejże Kongregacji, którym jest obecnie kard. William Levada. Kard. Hoyos, zgodnie z zapowiedzią przeszedł na emeryturę. podobnie jak jego zastępca prałat Camille Perl, co jednak w jego przypadku było zaskoczeniem. Papież powołał nowego sekretarza Komisji, którym został ks. Guido Pozzo (na zdjęciu), kapłan wyświęcony w 1977 r., pochodzący z północnych Włoch. Komisja ma zachować swoją strukturę i sekretariat.

Benedykt XVI wyraża w nowym motu proprio swoją troskę o jedność Kościoła. Nowy dokument papieski zawiera zaproszenie skierowane do Biskupów Bractwa Św. Piusa X, do rozpoczęcia dialogu, który doprowadzi ich do pełnej wspólnoty z Kościołem.

Krzeszów: Msza święta w Bazylice Wniebowzięcia N.M.P. - 7 lipca 2009

Za portalem sanctus.pl: We wtorek 7 lipca 2009, na zakończenie warsztatów liturgicznych, w krzeszowskiej Bazylice pw. Wniebowzięcia N.M.P. odprawiona została uroczysta Msza święta w 2. rocznicę opublikowania motu proprio Summorum Pontificum.

Kopia Cudownej Ikony Matki Bożej Łaskawej, której oryginał uczestnicy warsztatów mogli nawiedzić w kaplicy klasztornej ss. Benedyktynek

Mszał przygotowany na święto Śś. Cyryla i Metodego

Celebrans: ks. Jarosław Powąska, jako diakon: ks. Grzegorz Śniadoch IBP, jako subdiakon: ks. Zbigniew Chromy

Msza święta przy ołtarzu głównym Bazyliki krzeszowskiej

Uczestnicy warsztatów i goście






Lekcję odśpiewał ks. Zbigniew Chromy

Ewangelię odśpiewał ks. Grzegorz Śniadoch IBP


Kazanie nawiązujące do rocznicy ogłoszenia Summorum Pontificum wygłosił ks. Jarosław Powąska

Ofiarowanie



Konsekracja


Ecce Agnus Dei



Na koniec odśpiewana została antyfona "Salve Regina"

Wspólna fotografia z siostrą zakrystianką, która była zachwycona pięknem celebracji przy głównym ołtarzu, przypominającym wczesne czasy jej posługi w Krzeszowie

Po otrzymaniu dyplomów uczestnictwa w Warsztatach, uczestnicy rozjechali się do domów.

DEO GRATIAS

foto: P.Nastawski