wtorek, 19 sierpnia 2008

Rzymska liturgia - wspaniały klejnot sztuki

Poniżej zamieszczamy fragment dzieła ks. Mikołaja Gihr'a, wydanego w Polsce w 1933 r., pt. "Ofiara Mszy Świętej, wykład dogmatyczny, liturgiczny i ascetyczny dla duchowieństwa i świeckich".

Mszał nasz powstał przede wszystkim z sakramentarza Grzegorza Wielkiego (590-604). Za tego papieża kanon otrzymał ostatni dodatek. Lecz i pozostałe najważniejsze części rzymskiej liturgii mszalnej – Introit, Kyrie, Gloria, Kolekty, Lekcja, Graduał, Ewangelia, Sekrety, Prefacja, Pater noster, Komunia, Postkomunia – sięgają co najmniej V względnie IV wieku. Mniej więcej w końcu średniowiecza Mszały były znacznie zniekształcone przez wprowadzenie samowolnych zmian oraz nieodpowiednich dodatków; to wymagało nieodzownie reformy. Dokonano jej za papieży Piusa V (1566-1572), Klemensa VIII (1592-1605) i Urbana VIII (1623-1644), którzy starannie poprawili Mszał. Obrządek gregoriański został odnowiony w swej pierwotnej czystości, prostocie i godności, o ile to było rzeczą możliwą, a przez to została osiągnięta jednocześnie tak pożądana jednostajność nabożeństwa.
W ten sposób Kościół z niebiańską mądrością i artyzmem nadał z biegiem czasu drogiemu kamieniowi swej ofiary jak najwspanialszą oprawę, otaczając ją kosztowną ozdobą świętych modlitw, śpiewów, czytań i ceremonii ku chwale Bożej i zbudowaniu wiernych. Ukrył on sprawowanie swych czcigodnych tajemnic ofiarnych pod mistyczną osłoną, by napełnić serca i umysły wiernych religijną bojaźnią i czcią głęboką oraz pobudzić ich do poważnych i pobożnych kontemplacji i rozmyślań. Piękno, zalety i doskonałość rzymskiej liturgii mszalnej budzą uznanie i podziw powszechny.
„Liturgia Mszy św. stała się już w biegu pierwszych wieków prawdziwym dziełem sztuki, które musi w każdym z nas wywołać podziw niekłamany, o ile je całkowicie zrozumiemy i z miłością ocenimy. Właściwą czynność ofiarną otacza najprzód wieniec modlitw, z których znaczna liczba sięga najgłębszej starożytności chrześcijańskiej. Ich niewymuszona prostota dopasowuje się jak najlepiej do słów biblijnych, przez które dokonuje się sama tajemnica. Dokoła tego stałego jądra, czyli tak zw. kanonu, który otrzymał później tylko nieliczne dodatki i tak pozostał niezmiennym, kształtuje się drugi wieniec modlitw i czytań, który jest ruchomy odpowiednio do różnych uroczystości i czasów świątecznych, posiada tym niemniej artystyczną jedność myśli, nastroju i formy dla każdego pojedynczego święta. W ten sposób modlitwy mszalne podają co dzień niezmiennie te same podniosłe myśli, słowa i prośby, dokoła których jakoby koło niewzruszonych biegunów, obraca się całe objawienie oraz całe życie nadprzyrodzone pojedynczych ludzi; co dzień przynoszą one jednak coś nowego, co w ciągu roku kościelnego żywo uprzytomnia historię odkupienia i jego dalsze działanie wśród ludzi. Żadne dzieło poezji nie wyraziło w sposób bardziej porywający wzniosłych tajemnic wcielenia, zmartwychwstania, zesłania Ducha Świętego, jak to czynią modlitwy mszalne Bożego Narodzenia, Wielkanocy i Zielonych Świątek.” (Pr. Baumgartner S.J.. Geschichte der Weltliteratur IV, 3-4, 237.) „Chociaż kierownictwo ducha Bożego w Kościele jest bardzo widoczne we wszystkich, nawet w drugorzędnych sprawach, jednak nigdzie wpływ wyższy nie zaznaczył się w sposób bardziej wyraźny, jak w katolickiej liturgii mszalnej, która jakkolwiek jest dziełem monumentalnym, przedstawia tym niemniej w swym obecnym wykończeniu przepiękną, doskonale zamkniętą w sobie całość, wspaniały klejnot sztuki, budzący podziw w każdym myślącym człowieku. Nawet najzaciętsi przeciwnicy Kościoła na swój sposób uznają słuszność powyższego twierdzenia, a nieuprzedzeni krytycy-esteci orzekają, że nawet z ich punktu widzenia należy uważać Mszę św. za jedno z największych dzieł sztuki, jakie powstały na ziemi. Tak więc pełną głębokiego znaczenia czynność ofiarną tacza cykl najwspanialszych ceremonii: naszym zaś obowiązkiem jest coraz więcej i więcej wnikać w ich myśli i zrozumieniem, a to, co tą drogą zdobędziemy, wykładać ludowi, stosując się do jego pojętności” (Oswald).
Rzymska liturgia mszalna została wykończona przed wielu wiekami jako prześliczna budowla artystyczna o harmonijnym, organicznym układzie. Najświętsze, czcinajgodniejsze, pełne siły oraz namaszczenia modlitwy i pieśni powiązane w genialnym układzie ze sobą i z jaknajbardziej odpowiednimi a pełnymi głębokiego znaczenia czynnościami i ceremoniami, łączą się w niej w jedną piękną całość, która Boskiemu misterium ofiarnemu służy za szatę ochronną i za dostojną ozdobę. Język – na swój sposób i odpowiednio do swego celu – jest czymś wprost niedościgłym: jest biblijnym starożytny, prosty, poważny, jędrny, pełen ducha wiary, pokory i nabożeństwa, przepojony wonią pobożności i świętości.

Mikołaj Gihr, Ofiara Mszy Świętej, wykład dogmatyczny, liturgiczny i ascetyczny dla duchowieństwa i świeckich, Poznań – Warszawa – Wilno – Lublin 1933, s. 322-323.

piątek, 1 sierpnia 2008

Wywiad z abpem Ranjithem z "La Republicca"

„Dlaczego Papież przywraca sacrum”

Wywiad z JE Malcolmem Ranjithem, sekretarzem Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów

Marco Politi


„La Repubblica”, 31.07.2008

Sygnał był jednoznaczny. Najpierw Boże Ciało w Rzymie, potem widziało się to podczas transmisji telewizyjnej w Sydney. Benedykt XVI wymaga, aby przed nim Komunia św. była przyjmowana na klęcząco. To jedna z wielu przywróconych rzeczy tego pontyfikatu: łacina, msza trydencka, celebracja plecami do wiernych.
Papież Ratzinger ma plan, a lankijski arcybiskup Malcolm Ranjith, którego papież chciał mieć przy sobie w Watykanie jako sekretarza Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, efektywnie go nakreśla. Uwaga skupiona na liturgii, wyjaśnia, ma na celu „otwarcie się na transcendencję”. Na prośbę papieża, Ranjith zapowiada, że Kongregacja Kultu Bożego przygotowuje „Kompendium Eucharystyczne”, które ma pomóc kapłanom w „dobrym przygotowaniu się do celebracji i adoracji eucharystycznej”.

Komunia na klęcząco zmierza w tym kierunku?
„W liturgii czuje się konieczność odnalezienia poczucia sacrum, przede wszystkim w celebracji eucharystycznej. Ponieważ wierzymy, że to co dzieje się na ołtarzu, przekracza to, co możemy sobie po ludzku wyobrazić. Zatem wiara Kościoła w Rzeczywistą Obecność Chrystusa w Postaciach Eucharystycznych wyrażana jest poprzez adekwatne gesty i zachowania różniące się od tych dnia powszedniego.”

Zaznaczając brak ciągłości?
„Nie jesteśmy przed liderem politycznym czy osobistością współczesnego społeczeństwa, a przed Bogiem. Kiedy przedwieczny Bóg staje się obecny na ołtarzu, musimy przyjąć bardziej odpowiednią postawę adoracji. W mojej kulturze w Sri Lance, powinniśmy upaść twarzą na ziemię, jak to robią modlący się buddyści i muzułmanie.”

Hostia do ręki pomniejsza poczucie transcendencji Eucharystii?
„W pewnym sensie tak. Naraża komunikującego na postrzeganie jej jako normalnego chleba. Ojciec Święty często mówi o konieczności chronienia poczucia transcendencji w liturgii w każdej jej formie ekspresji. Gest wzięcia konsekrowanej Hostii i włożenia jej samemu do ust, a nie przyjmowania jej, redukuje głębokie znaczenie Komunii św.”

Chce się zapobiec banalizacji mszy?
„W niektórych miejscach zatracono poczucie wieczności, sacrum i niebiańskości. Była tendencja do stawiania człowieka, a nie Pana w centrum celebracji. II Sobór Watykański jednakże wyraźnie mówi o liturgii jako o „actio Dei, actio Christi”. W niektórych kręgach liturgicznych zaś, czy to wskutek ideologii, czy pewnego intelektualizmu, rozprzestrzeniła się idea liturgii dopasowywanej do różnych sytuacji, w której ma się dać pole działania kreatywności, aby była akceptowana przez wszystkich. Poza tym są być może tacy, którzy wprowadzili innowacje nie zważając nawet na „sensus fidei” i religijne uczucia wiernych.”

Czasami nawet biskupi chwytają za mikrofon i idą do audytorium z pytaniami i odpowiedziami.
„Współczesnym niebezpieczeństwem jest, że kapłan może myśleć, iż to on jest w centrum akcji. I tak ryt może wyglądać jak teatr czy performance prezentera telewizyjnego. Celebrans widzi ludzi, którzy patrzą na niego jako punkt odniesienia i zachodzi ryzyko, że - aby odnieść możliwie jak najwięcej sukcesu - wymyśli gesty i środki wyrazu zachowując się jak główny bohater.”

Jaka byłaby właściwa postawa?
„Kiedy kapłan wie, że to nie on, a Chrystus jest w centrum. Szanując w pokornej służbie Panu i Kościołowi liturgię i jej reguły, jako coś otrzymanego, a nie wymyślonego, oznacza danie więcej przestrzeni Panu, aby poprzez kapłana, który jest narzędziem, mógł pobudzić sumienia wiernych.”

Czy odstępstwem są także kazania wygłaszane przez świeckich?
„Tak. Ponieważ kazanie, jak mówi Ojciec Święty, to sposób w jaki Objawienie i wielka Tradycja Kościoła są objaśniane, aby Słowo Boże inspirowało życie wiernych w ich codziennych wyborach i czyniło celebrację liturgiczną bogatą w duchowe owoce. I ta tradycja liturgiczna Kościoła rezerwuje kazanie dla celebransa, biskupów, kapłanów i diakonów. Ale nie dla świeckich.”

Absolutnie nie?
„Nie żeby oni nie byli zdolni do kilku słów refleksji, ale dlatego że w liturgii szanuje się role. Istnieje, jak głosił Sobór, różnica „w istocie i nie tylko w stopniu” między powszechnym kapłaństwem wszystkich ochrzczonych, a kapłaństwem samych kapłanów.”

Już kardynał Ratzinger narzekał na utratę poczucia sacrum w rytach.
„Reforma soborowa była często interpretowana albo widziana nie po myśli Vaticanum II. Ojciec Święty definiuje tę tendencję jako „antyduch Soboru”.

Jaki jest bilans w rok po pełnym wprowadzeniu mszy trydenckiej?
„Msza trydencka ma w swej istocie bardzo głębokie wartości, które odzwierciedlają całą Tradycję Kościoła. Jest więcej poszanowania sacrum poprzez gesty, uklęknięcia, ciszę. Więcej jest przestrzeni zarezerwowanej dla refleksji nad działaniem Pana oraz dla osobistej pobożności celebransa, który składa ofiarę nie tylko za wiernych, ale i za własne grzechy i dla własnego zbawienia. Niektóre ważne elementy starego rytu będą mogły sprzyjać również refleksji nad sprawowaniem nowego rytu. Jesteśmy w trakcie drogi.”

Czy pewnego dnia JE ujrzy ryt, który bierze ze starego i nowego rytu to co lepsze?
„Być może, ja aczkolwiek może go nie zobaczę. Myślę, że w następnych dziesięcioleciach będzie się dokonywać całościowej oceny, zarówno nowego jak i starego rytu, chroniąc to co wieczne i ponadnaturalne, mające miejsce na ołtarzu i redukując każdy protagonizm, aby ułatwiać efektywny kontakt między wiernym a Panem poprzez niedominującą osobę kapłana.”

Ze zmieniającymi się pozycjami celebransa? Z kapłanem zwróconym w stronę apsydy?
„Można by pomyśleć o ofiarowaniu, kiedy Panu składane są ofiary i od tamtego momentu aż do końca modlitwy eucharystycznej, która stanowi kulminacyjny moment „trans-substantiatio” i „communio”.”

Ksiądz odwracający się plecami dezorientuje wiernych.
„Błędem jest tak myśleć. Wręcz przeciwnie, razem z ludem zwraca się ku Panu. Ojciec Święty wyjaśnił w swojej książce „Duch liturgii, że kiedy się siedzi wokół, patrząc na siebie, tworzy się zamknięty krąg. Ale gdy kapłan i wierni razem patrzą na wschód, na Pana, który przybywa, to jest to sposób otwarcia na to co wieczne.”

Czy w tej wizji zawiera się także przywrócenie łaciny?
„Nie podoba mi się słowo „przywrócenie”. Realizujemy II Sobór Watykański, którzy głosi jednoznacznie, aby użycie języka łacińskiego – z wyjątkiem szczególnego prawa – było zachowane w łacińskich rytach. Zatem, nawet jeśli wprowadzono języki narodowe, łacina nie jest całkowicie porzucona. Użycie języka sakralnego to element tradycji na całym świecie. W hinduizmie językiem modlitewnym jest sanskryt, który wyszedł już z użycia. W buddyzmie używa się pali, języka, który studiują dziś jedynie mnisi buddyjscy. W islamie używa się koranicznego arabskiego. Użycie sakralnego języka pomaga nam odczuć transcendencję.”

Łacina jako sakralny język Kościoła?
„Oczywiście. Sam Ojciec Święty mówi o niej w adhortacji apostolskiej „Sacramentum Caritatis” w paragrafie 62: >>Aby lepiej wyrazić jedność oraz uniwersalność Kościoła, chciałbym polecić to, co zostało zasugerowane przez Synod Biskupów, zgodnie ze wskazaniami Soboru Watykańskiego II: z wyjątkiem czytań, homilii oraz modlitwy wiernych, dobrze będzie, jeśli takie celebracje będą odprawiane w języku łacińskim.<<” Oczywiście podczas międzynarodowych spotkań."

Co chce osiągnąć Benedykt XVI umacniając liturgię?

„Papież chce zaoferować możliwość dostępu do cudowności życia w Chrystusie, życia, które choć trwa tutaj na ziemi, już nam daje odczuć wolność i wieczność dzieci Bożych. I takim doświadczeniem żyje się poprzez autentyczne odrodzenie w wierze, które jest przedsmakiem rzeczywistości nieba w liturgii, w której się wierzy, którą się celebruje i którą się żyje. Kościół jest i musi stać się ważnym narzędziem i drogą do tego wyzwalającego doświadczenia. A jego liturgia tą, która uczyni go zdolnym do zachęcania swoich wiernych do takiego doświadczenia.”

tłumaczyła: Agnieszka Zuba