wtorek, 27 lipca 2010

III Ogólnopolski Kurs Śpiewu Gregoriańskiego – relacja uczestnika

Już po raz trzeci z rzędu Poznań stał się stolicą Ogólnopolskiego Kursu Śpiewu Gregoriańskiego, który odbywał się w dniach od 5 do 10 lipca br. Do Wielkopolski zjechało kilkadziesiąt osób z całego kraju, aby pod okiem profesjonalnych wykładowców doskonalić znajomość notacji chorałowych i wykonawstwo tego pierwszego, właściwego i najważniejszego w historii naszej religii i jej liturgii śpiewu Kościoła.
Spiritus movens inicjatywy to ks. dr Mariusz Białkowski, założyciel oraz prezes Polskiej Sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Studiów Śpiewu Gregoriańskiego (AISCGre), który wspólnie z przyjaciółmi ze studiów muzykologicznych w Rzymie (o. dr Iwo Siekierka OFM – Wrocław, ks. dr hab. Ján Velbacký – Koszyce, Raimundo Pereira Martinez – Watykan) podjął się zadania przybliżenia uczestnikom Kursu niełatwej sztuki chorałowej.
Podobnie, jak w poprzednich edycjach, miejscem spotkania były gościnne obiekty Arcybiskupiego Seminarium Duchownego oraz Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, przy ul. Wieżowej 2/4 z ich bardzo dobrymi warunkami lokalowymi i żywieniowymi. Program dnia był niemal identyczny jak w roku poprzednim i w głównej mierze składał się z czterech godzin śpiewu i trzech godzin wykładów. Uczestnicy codziennie gromadzili się na przedpołudniowym śpiewie godziny kanonicznej – Tercji oraz popołudniowej celebracji łacińskiej Mszy świętej, sprawowanej według najnowszej wersji Mszału Pawła VI (2002 r.), która, dzięki bogatemu zbiorowi melodii, umożliwia śpiew nieomal wszystkich części mszy, łącznie z wezwaniem kapłana do uznania swojej grzeszności (dialogowany akt pokutny na początku liturgii), formułą „przedprefacyjną”: Orate, fratres, ut meum ac vestrum sacrificium…, modlitwami konsekracyjnymi nad chlebem i winem, a nawet ukazaniem Świętych Postaci: Ecce Agnus Dei, ecce qui tollit peccata mundi… .

Refleksja nad językiem łacińskim w Nowym Porządku Mszy
Pierwsze odczucia mieszane. Ilość śpiewu, choć na nutę gregoriańską, trochę mnie przytłaczała, brakowało ciszy, chwil na pobożne westchnienia ku Bogu i tego, co istotne – poczucia, że uczestniczy się w Misterium. Do tego wszystkiego proste śpiewy psalmodyczne, które na mszę z ludem dedykuje Graduale Simplex, powtarzane po wielokroć w tej samej formie – nieco nużyły, co powodowało, że z niemałym trudem zgłębiałem treści tekstów, próbując nad nimi medytować. Sytuacja uległa zmianie na ostatniej mszy, wieńczącej Kurs, podczas której, po wielogodzinnych próbach, udało nam się z powodzeniem wykonać ambitniejsze śpiewy z Graduale Triplex. Słodycz wzniosłych tekstów biblijnych, tak podobna do tych z Mszału bł. Jana XXIII, wlewała się do wnętrza, dając długo oczekiwane ukojenie i duchową satysfakcję.
Msza sprawowana po łacinie należy do dość ambitnych form liturgicznych, ale powinna być osiągalna dla przeciętnej scholi parafialnej prowadzonej przez przeciętnie biegłego w notacji neumatycznej organisty, dyrygenta czy kantora. Zapoznanie się z ogólnymi zasadami czytania nut watykańskich wystarczy, aby poradzić sobie z przygotowaniem łatwiejszych śpiewów chorałowych na mszę niedzielną sprawowaną w naszych świątyniach także po polsku. Można na przykład zacząć od nauki prostych śpiewanych części stałych (Kyrie, Gloria, Sanctus, Agnus Dei), później dołożyć Credo itd. Oczywiście ideałem byłoby, aby w każdej parafii znalazł się ksiądz, który zechciałby podciągnąć się w łacinie i śpiewie modlitw liturgicznych. Odpowiedzi do nich mógłby uczyć wiernych sam kapłan, bądź kantor (organista), posługując się slajdami z tekstami poszczególnych „kwestii” należących do ludu. Wykonawczą całość mogłaby wreszcie, zgodnie z duchem Vaticanum II, aranżować schola, która porzuciwszy gitary i keyboardy, poczyniłaby niebagatelny skok kulturowy, muzyczny i liturgiczny dla własnego dobra, dobra ludu i dobra Kościoła, któremu służy. Pewnie upłynie jeszcze sporo wody zanim świadomość osób odpowiedzialnych za kształt liturgii nabierze blasku adekwatnego do świętości i majestatu Boga, któremu mamy dedykować nasze pieśni i chwalby, nie mniej jednak inicjatywa ks. dr. Mariusza Białkowskiego wydaje się ze wszech miar godna polecenia, bez względu na to, podczas której liturgii (potrydenckiej czy powatykańskiej) absolwenci Kursu i wszyscy rozumiejący wagę chorału będą go w swoich parafiach wykonywać. Swoją drogą trochę szkoda, że Organizatorzy nie pokusili się na choćby jedną celebrację mszy według dawnego rytu, od tylu stuleci nierozerwalnie związaną ze śpiewem gregoriańskim, tym bardziej, że w połowie Kursu przypadła kolejna rocznica ogłoszenia brzemiennego Summorum Pontificum Benedykta XVI, zapraszającego do szczodrego korzystania z wielowiekowego skarbca liturgii Kościoła Rzymskiego, a tradycja mszy trydenckich w Poznaniu liczy już bodaj dekadę, więc z pewnością ze znalezieniem celebransa nie byłoby problemu, ba, może nawet sam Ksiądz Biskup Grzegorz Balcerek odpowiedziałby pozytywnie na ponowne zaproszenie?

Résumé
Czego można życzyć kolejnym odsłonom Ogólnopolskiego Kursu Śpiewu Gregoriańskiego? Aby spróbowano jeszcze bardziej połączyć ducha z ciałem, tj. aby za kunsztem wykonawstwa chorału harmonijnie podążały potrzeby kształtowania (formowania) w uczestnikach własnych wnętrz. Może warto pomyśleć nad formułą kurso – rekolekcji, które obejmowałyby m.in. analizę – medytację śpiewanych tekstów z ich „przyłożeniem” do życia? Wypadałoby śmielej pochylać się nad wewnętrznym wymiarem chorału tak, aby wyśpiewujące go czyste i prawe serce uczyło się zwracać do Twórcy i Dawcy wszelkich talentów i dźwięków, a słuchacze Boskiej muzyki upajali się nimi, jak przed wiekami św. Augustyn, gdy wspominał: „Ileż razy płakałem słuchając hymnów Twoich i kantyków, wstrząśnięty błogim śpiewem Twego Kościoła. Głosy te wlewały się do moich uszu, a gdy Twoja prawda ściekała kroplami do serca, parowało z niego gorące uczucie pobożnego oddania. Z oczu płynęły łzy i dobrze mi było z nimi” (Wyznania IX,6).
Szczęśliwie Organizatorzy III Ogólnopolskiego Kursu Śpiewu Gregoriańskiego świadomie, czy nie – wpisują się w odnowę współczesnej liturgii, bez względu na to, czy ich działania odbierzemy jako „reformę reformy” czy współtworzenie Nowego Ruchu Liturgicznego.

Adam Matyszewski, Płock