
"W tym zdumiewającym dokumencie papieża [motu proprio Summorum Pontificum] chodzi o coś zupełnie innego: chodzi o odnowienie chrześcijańskiego misterium kultu, które zostało w międzyczasie utracone. Chodzi o liturgię Kościoła w ogólności, a nie o pewną formę identyfikowaną z jakąś epoką. Chodzi o to, co decyduje o być albo nie być liturgii i o to – co już wyraźnie zostało zagrożone pogrzebaniem pod zwałami współczesnych odpadów XX wieku.
Lecz czy zasługą Drugiego Soboru Watykańskiego nie było przywrócenie wielu starych rzeczy przy jednoczesnym oczyszczeniu liturgii z narosłych bez wątpienia niespójności, zaszłości i naleciałości? Dlaczego więc papież chce teraz cofnąć się „przed Sobór”, co to znaczy?
Odpowiedź jest prosta: Ukazaniu się motu proprio nie są winne ani akademickie dyskusje toczone przez nauczycieli liturgiki, ani nostalgiczne potrzeby estetycznie wrażliwych ludzi. Jest po prostu faktem, że tak zwana posoborowa odnowa liturgiczna w Kościele zużyła się i została zdemaskowana. Jej barwy już dawno wyblakły."