sobota, 29 października 2011

Przestrzeganie norm liturgicznych a ars celebrandi

Publikujemy tłumaczenie kolejnego z serii  tekstów, które zostały opublikowane przez Urząd Celebracji Liturgicznych Stolicy Apostolskiej z okazji Roku Kapłańskiego, który miał miejsce w latach 2009-2010:
1. Sytuacja posoborowa
Sobór Watykański II zarządził generalną reformę świętej liturgii[1]. Została ona wprowadzona po zamknięciu Soboru przez komisję zwaną w skrócie „Consilium”[2]. Wiadomo, że reforma liturgiczna od początku spotkała się z krytyką, czasami radykalną, a także pochwałami — w niektórych wypadkach przesadnymi. Nie jest naszym zamiarem zatrzymywanie się na tym zagadnieniu. Stwierdzimy natomiast, że panuje ogólna zgoda, iż po Soborze zaobserwowano wzrost nadużyć w obszarze celebracji.
Sytuację tę zauważało ostatnio również Magisterium; w wielu wypadkach wzywało ono do ścisłego przestrzegania norm i wskazań liturgicznych. Z drugiej strony przepisy liturgiczne ustanowione dla formy zwyczajnej (czyli Pawła VI) — która, pomijając wyjątki, jest zawsze i wszędzie celebrowana obecnie w Kościele — są znacznie bardziej „otwarte” w porównaniu z dawnymi. Pozwalają na wiele wyjątków i różnych zastosowań, a także proponują różne formy dla różnych rytów (zróżnicowanie wzrosło także przy przechodzeniu z łacińskiej editio typica do wersji narodowych). Mimo to duża liczba księży uważa, iż docelowo przestrzeń pozostawiona na „inwencję twórczą” powinna zostać poszerzona. Wyraża się to przede wszystkim w częstych zmianach słów czy całych fraz w porównaniu z ustalonymi w księgach liturgicznych, we włączaniu nowych „rytów”, często zupełnie obcych tradycji liturgicznej i teologicznej Kościoła, a nawet w używaniu szat i naczyń liturgicznych oraz ozdób, które nie zawsze są odpowiednie, a w niektórych wypadkach wręcz popadają w śmieszność.
Liturgista Cesare Giraudo podsumował tę sytuację następująco: „Jeśli wcześniej [przed reformą liturgiczną] istniała pewna fiksacja, stwardnienie form, nienaturalność, nadające ówczesnej liturgii „żelazność”, to dzisiaj występują naturalność i spontaniczność, bez wątpienia szczere, lecz często błędnie rozumiane, które czynią liturgię — a przynajmniej tym grożą — „gumowatą”: śliską, płynną, galaretowatą, co wyraża się czasami w ostentacyjnym uwalnianiu się od wszelkich norm pisanych. [...] Ta źle rozumiana spontaniczność, faktycznie utożsamiana z improwizacją, uwzględniająca chodzenie po linii najmniejszego oporu, powierzchowność, permisywizm, jest nowym „kryterium” fascynującym niezliczonych pracowników duszpasterskich, księży i świeckich. [...] Nie mówiąc już o księżach, którzy czasami w ogóle przypisują sobie prawo do używania dziwacznych modlitw eucharystycznych lub wymyślania ich nowego tekstu czy niektórych jego części”[3].
W encyklice Ecclesia de Eucharistia papież Jan Paweł II wyraził niezadowolenie z często pojawiających się nadużyć liturgicznych, zwłaszcza podczas celebrowania Mszy świętej, jako że „Eucharystia jest zbyt wielkim darem, ażeby można było tolerować dwuznaczności i umniejszenia”[4]. I dodał: „Niestety, trzeba z żalem stwierdzić, że począwszy od czasów posoborowej reformy liturgicznej, z powodu źle pojmowanego poczucia kreatywności i przystosowania, nie brakowało nadużyć, które dla wielu były przyczyną cierpienia. Pewna reakcja na «formalizm» prowadziła niekiedy, zwłaszcza w niektórych regionach, do uznania za nieobowiązujące «formy» obrane przez wielką tradycję liturgiczną Kościoła i jego Magisterium, i do wprowadzenia innowacji nieupoważnionych i często całkowicie nieodpowiednich”.
„Czuję się zatem w obowiązku skierować gorący apel, ażeby podczas sprawowania Ofiary eucharystycznej normy liturgiczne były zachowywane z wielką wiernością. Są one konkretnym wyrazem autentycznej eklezjalności Eucharystii; takie jest ich najgłębsze znaczenie. Liturgia nie jest nigdy prywatną własnością kogokolwiek, ani celebransa, ani wspólnoty, w której jest sprawowana tajemnica”[5].
2. Przyczyny i skutki zjawiska
Zjawisko „liturgicznego nieposłuszeństwa” rozpowszechniło się tak silnie, pod względem liczności, a w niektórych wypadkach także ciężaru, ponieważ u wielu osób ukształtowała się mentalność, zgodnie z którą liturgia, z wyjątkiem słów konsekracji eucharystycznej, może podlegać wszelkim modyfikacjom uważanym przez księdza czy wspólnotę za właściwe z punktu widzenia „duszpasterskiego”. Ta sytuacja skłoniła samego Jana Pawła II do zażądania, by Kongregacja ds. Kultu Bożego przygotowała dyscyplinarną Instrukcję na temat Celebracji Eucharystii. Została ona opublikowana pod tytułem Redemptionis Sacramentum w dniu 25 marca 2004 roku. W przywołanym wcześniej cytacie z encykliki Ecclesia de Eucharistia za jedną z przyczyn „liturgicznego nieposłuszeństwa” w naszych czasach uznano reakcję na formalizm. Redemptionis Sacramentum wskazuje inne przyczyny, a wśród nich fałszywe pojęcie wolności [6] i ignorancję. Ta ostatnia odnosi się w szczególności nie tylko do znajomości norm, lecz także do niedostatecznego rozumienia historycznej i teologicznej wartości wielu eukologicznych tekstów i rytów: „Nadużycia wreszcie częściej wynikają z ignorancji, ponieważ zazwyczaj odrzuca się to, czego głębszy sens bardzo mało się pojmuje i nie rozpoznaje historyczności”[7].
Wprowadzając temat wierności normom w ich teologicznym i historycznym rozumieniu, instrukcja opisuje eklezjologię wspólnoty, a następnie stwierdza: „Tajemnica Eucharystii jest zbyt wielka, «ażeby ktoś mógł pozwolić sobie na traktowanie jej wedle własnej oceny, która nie szanowałaby jej świętego charakteru i jej wymiaru powszechnego». [...] Samowolne bowiem działania nie wspierają prawdziwej odnowy, lecz szkodzą słusznemu prawu wiernych do czynności liturgicznej zgodnej z tą tradycją i dyscypliną, która jest wyrazem życia Kościoła. Wprowadzają wreszcie pewne deformacje i niezgodności do samej celebracji Eucharystii, która doskonale i ze swojej natury prowadzi do tego, aby objawiała się i w cudowny sposób realizowała wspólnota Boskiego życia i jedność ludu Bożego. Stąd pojawiają się w następstwie: niepewność co do nauki Kościoła, wątpliwość i zgorszenie ludu Bożego oraz, w sposób prawie nieunikniony, gwałtowne sprzeciwy, a wszystko to, w naszych czasach, gdzie często życie chrześcijańskie również z powodu naporu «sekularyzacji» staje się niezwykle trudne, zasmuca i wprowadza duże zamieszanie wśród wielu wiernych”.
„Wszyscy wierni mają prawo do prawdziwej liturgii, a w sposób szczególny do celebracji Mszy św., która winna być taka, jaką chciał i ustanowił Kościół, tak jak określają przepisy w księgach liturgicznych oraz w innych normach i aktach prawnych. Podobnie lud katolicki ma prawo, aby Ofiara Mszy św. była celebrowana w sposób niezmieniony, zgodny z całym nauczaniem Magisterium Kościoła. Wspólnota katolicka ma wreszcie prawo do celebracji dla niej Ofiary Mszy św. w taki sposób, aby prawdziwie ukazywała sakrament jedności, czyli z wykluczeniem uchybień i wszelkich gestów, które mogłyby zrodzić w Kościele podziały i stronnictwa”[8].
Szczególnie znaczące jest w tym tekście powołanie się na prawo wiernych do liturgii celebrowanej zgodnie z powszechnymi normami Kościoła, a także podkreślenie faktu, że przekształcenia i modyfikacje liturgii — nawet dokonywane z powodów „duszpasterskich” — nie przynoszą w rzeczywistości pozytywnego skutku w tej dziedzinie. Przeciwnie: dezorientują, niepokoją, męczą i mogą także powodować porzucanie przez wiernych praktyk religijnych.
3. Ars celebrandi
Oto powody, dla których w ciągu ostatnich czterdziestu lat Magisterium kilkakrotnie przypominało księżom o ważności ars celebrandi. Jednakże jej realizacja — chociaż obejmuje ona nie tylko doskonałe wykonywanie rytów zgodnie z księgami, lecz także i przede wszystkim celebrowanie ich w duchu wiary i adoracji — nie będzie możliwa, jeśli usunie się ją z ustanowionych norm celebracji[9].
Wyraził to na przykład Ojciec Święty Benedykt XVI: „Pierwszym warunkiem, który sprzyja uczestnictwu Ludu Bożego w świętym obrzędzie jest odpowiednia jego celebracja. Ars celebrandi jest najlepszym warunkiem actuosa participatio. Ars celebrandi wypływa z wiernego posłuszeństwa wobec norm liturgicznych w całej ich spójności, ponieważ to właśnie ten sam, od dwóch tysięcy lat, sposób celebrowania zapewnia życie wiary wszystkim wierzącym, którzy są powołani do przeżywania celebracji jako Lud Boży, królewskie kapłaństwo, naród święty (por. 1 P 2, 4-5.9)”[10].
Przywołując te aspekty, nie wolno popaść w błąd polegający na zapominaniu pozytywnych owoców wypracowanych przez ruch odnowy liturgicznej. Wskazany problem jednak istnieje i jest ważne, aby jego rozwiązywanie rozpoczęli księża, którzy muszą przede wszystkim zobowiązać się do głębokiej znajomości ksiąg liturgicznych, a także solennie się zaangażować w stosowanie ich zaleceń. Tylko znajomość przepisów liturgicznych i pragnienie ich ścisłego przestrzegania pozwolą uniknąć dalszych nadużyć i arbitralnych „innowacji”, które, jeśli nawet w danym momencie mogą być może poruszać obecnych na liturgii, faktycznie jednak wkrótce prowadzą do zmęczenia i rozczarowania. Zachowując szacunek dla najlepszych intencji tych, którzy je popełniają, po czterdziestu latach panowania „liturgicznego nieposłuszeństwa” należy stwierdzić, że w rzeczywistości nie buduje ono lepszych wspólnot chrześcijańskich, lecz przeciwnie, zagraża trwałości ich wiary i ich przynależności do jedności Kościoła katolickiego.
Bardziej „otwarty” charakter nowych norm liturgicznych nie może być wykorzystywany jako pretekst do wypaczania natury publicznego kultu Kościoła: „Świeżo wydane przepisy uprościły formuły, gesty, czynności liturgiczne [...]. Jednak w tej dziedzinie określone granice nie mogą być przekroczone: gdyby ktoś to uczynił, odarłby Liturgię ze świętych znaków i z właściwego jej piękna, które są konieczne, aby w społeczności wiernych w rzeczy samej sprawowane było mysterium zbawienia, oraz by pod zasłoną rzeczy widzialnych, przy zastosowaniu odpowiedniej katechezy, było to należycie zrozumiane. Odnowienie bowiem świętych obrzędów w żaden zgoła sposób nie może zmierzać do desakralizacji, jak to się często nazywa, ani nie ma być dowodem na tak zwaną sekularyzację świata. Należy więc zachować godność i powagę obrzędów, oraz ich święty charakter”[11].
Dlatego wśród łask, które mamy nadzieję otrzymać dzięki celebracji Roku Kapłańskiego, znajduje się także prawdziwa odnowa liturgiczna w sercu Kościoła, tak by święta liturgia była rozumiana i przeżywana na sposób zgodny z tym, czym ona rzeczywiście jest: jako publiczny i integralny kult Mistycznego Ciała Chrystusa, Głowy i członków, kult czci, który uwielbia Boga i uświęca ludzi[12].
* * *
Przypisy
[1] Por. Sobór Watykański II, Sacrosanctum Concilium, nr 21.
[2] Skrót od „Consilium ad exsequendam Constitutionem de Sacra Liturgia”.
[3] C. Giraudo, „La costituzione 'Sacrosanctum Concilium': il primo grande dono del Vaticano II”, w: „La Civilta Cattolica”, 2003/IV, str. 532, 531.
[4] Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharistia, nr 10.
[5] Tamże, nr 52. Por. także Sobór Watykański II, Sacrosanctum Concilium, nr 28.
[6] „Przyczyna nadużyć nierzadko tkwi w fałszywym poczuciu wolności. Bóg jednak udziela nam w Chrystusie nie tej pozornej wolności, abyśmy przy jej użyciu czynili to, co chcemy, lecz wolności, dzięki której możemy czynić to, co jest godne i sprawiedliwe”: Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Redemptionis Sacramentum, nr 7.
[7] Tamże, nr 9.
[8] Tamże, nr 11–12.
[9] Święta Kongregacja Rytów, Eucharisticum Mysterium, nr 20: „Aby przyczynić się do należytego przebiegu świętego obrzędu i czynnego udziału wiernych, winni szafarze nie tylko spełniać swe zadania poprawnie, wedle prawideł liturgicznych, lecz tak się zachowywać, by samym zachowaniem budzili wrażliwość na rzeczy święte”.
[10] Benedykt XVI, Sacramentum Caritatis, nr 38. Zob. nr 40, gdzie pojęcie to jest odpowiednio rozwinięte.
[11] Święta Kongregacja Kultu Bożego, Liturgicae Instaurationes, nr 1. Dalszy ciąg tekstu: „Moc czynności liturgicznych nie tkwi w częstym ich doświadczaniu, ani w odnawianiu, czy też w sprowadzaniu ich do prostych form, ona jest zawarta w słowie Bożym i w tajemnicy, jaka jest sprawowana, w ich głębszym poznaniu. Ich obecność jest potwierdzona przestrzeganiem obrzędów Kościoła, nie zaś tym, co jakiś kapłan, ulegając swoim zdolnościom postanowi. Potem należy mieć przed oczyma, że prywatne przywracanie dawnych obrzędów, wprowadzane przez kapłana, naruszy godność wiernych, oraz otwiera drogę do indywidualnych i osobistych form w odprawianiu świętych obrzędów, które wprost podlegają całemu Kościołowi”.
[12] Por. Pius XII, Mediator Dei, I, 1; Sobór Watykański II, Sacrosanctum Concilium, nr 7.
Tłumaczenie dla NRL: Dominika Krupińska
Źródło: vatican.va