sobota, 3 września 2011

Chwalebnie i bez urazy (XII tydzień po Zesłaniu Ducha Świętego)

W kolekcie obecnego tygodnia, używanej co najmniej od czasów najstarszych sakramentarzy rzymskich (zachowanej także w Mszale Pawła VI dla 31. Niedzieli Zwykłej), Kościół modli się:
Omnipotens et misericors Deus, de cujus munere venit, ut tibi a fidelibus tuis digne et laudabiliter serviatur : tribue, quaesumus, nobis ; ut ad promissiones tuas sine offensione curramus. Per Dominum.
Co można przetłumaczyć:
Wszechmogący i miłosierny Boże, z którego daru pochodzi, gdy wierni Twoi służą Ci godnie i chwalebnie – prosimy, udziel nam, abyśmy biegli do Twoich obietnic bez uszczerbku. Przez Pana.

Modlitwa ta zawiera w sobie trudne do przeoczenia podobieństwo do kolekty z X Niedzieli po Pięćdziesiątnicy Wielkanocnej – przede wszystkim przez użycie zwrotu o „bięgnięciu ku obietnicom”, ale także przez tak ścisłe połączenie, we wstępnym wezwaniu, wszechmocy i miłosierdzia (wiemy już, że to właśnie miłosierdzie jest najmocniejszym objawem wszechmocy).

Podobnie jak w wielu innych oracjach tradycyjnych, ich zwięzłość chroni przed przekształcaniem się modlitwy – mowy zwróconej do Boga – w udające modlitwę pouczenie ludu, faktycznie odwracające jego uwagę od odbywającego się właśnie „zwrócenia ku Panu”. Z tego powodu nie należy się spodziewać rozwiniętych objaśnień – co jednak nie przeszkadza temu, iż modlitwy te, kapiąc jak kropla po kropli, żłobią w duszach rysy typowe dla doktryny katolickiej. W przeważającej mierze chodzi o naukę o Łasce.



Kolekta z XII Niedzieli post Pentecosten w swej mowie do Boga powołuje się, jak wiele innych, na fundament religii nadprzyrodzonej: służba Bogu może realizować się tylko dzięki łasce Bożej, a więc na nic tu opieranie się na samej dobrej woli ludzkiej. Zwróćmy uwagę na coś, co można odczytywać jako odróżnienie jakby dwóch stopni tej służby Bożej: może być ona sprawowana „godnie” i „chwalebnie”.

Oczywiście te dwa przysłówki mogą tu być używane jako określenia bliskoznaczne, jak bywa w prefacjach („godne i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne…”) – jednak dają się także odczytać jako opisujące dwie odróżnialne kondycje. Tak jak w nauce Kościoła o sprawowaniu sakramentów: odróżnia się to, co (tylko) „ważne”, od tego, co (ponadto) „godne” (w ten sposób, że bywa, iż sakrament sprawowany jest „ważnie, lecz niegodnie”). W kolekcie jest jakby ciąg dalszy: służba Boża może być nie tylko godna – ale i chwalebna. Chwalebnie, laudabiliter, służymy Bogu dopiero wtedy, gdy służba ta faktycznie przemienia nas. Gdy jest nie tylko kultem (czymś, co oczywiście musi spełniać wymogi ważności i godności), ale i rzeczywistym uświęceniem, czyli owocowaniem w nas tego, iż dopuszczono nas do „rozumnej służby Bożej”, logike latreja.

W następującej potem prośbie pojawia się sprecyzowanie warunków naszego „biegu ku obietnicom” Pańskim: oby był on sine offensione. Jak to rozumieć – a więc i: jak to przetłumaczyć? Offensio to słowo, którego sens w polskich tłumaczeniach, zależnie od kontekstu, oscyluje między „uraza” i „obraza”. „Obraza” – „bez obrazy” – mogłoby sugerować, że to prośba o uchronienie od grzechu (który jest przecież offensio Dei, obrazą Boga). Jednak powiązanie tego słowa z sytuacją biegu podpowiada pewne bardziej „fizyczne” znaczenie – takie jakie mamy np. w Psalmie 90, gdzie mowa o tym, że ze zrządzenia Bożego aniołowie pilnują, abyśmy „nie urazili stopy o kamień”.

Prosimy więc o to, abyśmy w biegu do Bożych obietnic mogli uniknąć potknięć, szkodliwych dla nas samych, tak jak szkodą jest urażenie stopy o kamień. Chwałą Bożą człowiek – biegnący ku Obietnicy. Prosimy zatem o to, aby żadne potknięcie nie umniejszyło chwały Bożej.