czwartek, 17 września 2009

Ks. Lang: Łacina jednością narodów i kultur

Zamieszczamy tłumaczenie artykułu pt. "Łacina jednością narodów i kultur" autorstwa angielskiego oratorianina ks. Uwe Michaela Langa, doradcy w Urzędzie Papieskich Celebracji Liturgicznych. Tekst był pierwotnie opublikowany w wydaniu codziennym L'Osservatore Romano z 14 listopada 2007 r. Przekład został dokonany z wersji angielskojęzycznej zamieszczonej na portalu Rorate Caeli.

Jedność kulturowa i polityczna świata śródziemnomorskiego była kluczowym czynnikiem w rozprzestrzenianiu się chrześcijaństwa. Powszechność greki w ośrodkach miejskich Rzymskiego Imperium w sposób szczególny sprzyjała głoszeniu Ewangelii. Greka używana na Wschodzie i Zachodzie nie była klasyczną mową, lecz uproszczoną greką koiné, wspólnym językiem różnych nacji wschodniej części świata śródziemnomorskiego: Grecji, Azji Mniejszej, Syrii i Egiptu.

Greka koiné była językiem miejskiej klasy robotniczej Zachodu, która przybyła ze wschodniej części imperium, toteż Rzym stał się ośrodkiem wieloetnicznym i wielokulturowym. Miasto zamieszkiwała też stała populacja Hebrajczyków, która zdawała się posługiwać głównie greką. Językiem pierwszych chrześcijan Rzymu była więc greka, co doskonale widać w listach św. Pawła do Rzymian oraz pierwszych chrześcijańskich dziełach literackich, które ukazały się w Rzymie, np. w pierwszym liście do Klemensa, Pasterzu Hermesa i pismach św. Justyna.

W pierwszych dwóch wiekach n.e. wielu papieży nosiło greckie imiona, a chrześcijańskie napisy nagrobne były w j. greckim. W tym okresie greka była też wspólnym językiem liturgii rzymskiej. Przejście na łacinę miało początek nie w Rzymie lecz w Afryce Północnej, gdzie językiem ojczystym konwertytów na chrześcijaństwo była w większości łacina, a nie greka emigrantów. Mniej więcej w połowie III w n.e. proces był już zaawansowany: Kler rzymski pisał do Cypriana, biskupa Kartaginy po łacinie, łacina była też językiem w którym antypapież Nowacjan stworzył swe De trinitate i inne dzieła, cytując istniejącą łacińską wersję biblii. Nie ma tu odniesienia do tzw. Tradycji Apostolskiej przypisywanej Hipolitowi w Rzymie z racji braku pewności co do daty i pochodzenia dzieła oraz samego autora.

W II połowie III w. n.e. zmniejszeniu uległ napływ do Rzymu greckojęzycznych emigrantów ze Wschodu, wskutek czego znacznie umocniła się Kościele rzymskim liczba osób posługujących się językiem łacińskim. Mimo to do II połowy IV w. n.e. w rzymskiej liturgii nadal używano greki, przynajmniej na pewnym poziomie. Potwierdza to grecki fragment modlitwy eucharystycznej łacińskiego autora Mariusa Victorinusa z roku 360.

Tymczasem proces przejścia na łacinę był już bardzo zaawansowany, co widać bardzo wyraźnie u pewnego nieznanego autora piszącego w latach 374-382, utrzymującego że modlitwa eucharystyczna w Rzymie odnosiła się do Melchizedeka jako summus sacerdos – tytułu jakże nam znajomego z Kanonu Mszy św.

Najważniejszym punktem odniesienia dla historii pierwszej łacińskiej liturgii są dzieła św. Ambrożego z Mediolanu. W swoim dziele De sacramentis, będącym cyklem katechez dla nowo ochrzczonych z ok. roku 390, przywołuje on dokładnie modlitwę eucharystyczną odmawianą w owym czasie w Mediolanie. Powołany wyjątek to najstarsza forma modlitw Quam oblationem, Qui pridie, Unde et momores, Supra quae, oraz Supplices te rogamus Kanonu Rzymskiego. W innych miejscach De sacramentis św. Ambroży podkreśla swoje pragnienie korzystania z bogactw Kościoła Rzymskiego we wszystkim — stąd możemy być pewni, że ta modlitwa eucharystyczna ma rzymskie pochodzenie. Również w kazaniu Zenona, biskupa Werony z lat 362-372, można odnaleźć ślady potwierdzające rozprzestrzenienie geograficzne owej pierwotnej formy Kanonu Rzymskiego.

Dosłowne sformułowanie modlitwy przywołanej przez św. Ambrożego nie zawsze jest identyczne z Kanonem, promulgowanym przez Grzegorza Wielkiego pod koniec IV w. i trafiło do nas z kilkoma zmianami — mało istotnymi względem starszych ksiąg liturgicznych, zwłaszcza starego Sakramentarza Gelazjańskiego z połowy VIII w., choć zachowującymi echo starszej formy obrządku liturgicznego. W każdym razie różnice pomiędzy dwoma tekstami są o wiele mniejsze niż podobieństwa, zwłaszcza że niemal trzysta lat, które upłynęły pomiędzy nimi, to okres intensywnego rozwoju liturgii.

Przejście z greki do łaciny w liturgii rzymskiej dokonało się stopniowo i zakończyło się za pontyfikatu Damazego I (366-384). Odtąd liturgia w Rzymie była sprawowana po łacinie, z wyjątkiem kilku pozostałości starszej formy, takich jak Kyrie eleison w Ordo oraz czytań greckich na Mszach papieskich. Jak pisze Oktawian z Milevi (ok. 360r.), przed wydaniem edyktu Konstantyna w Rzymie było ponad 40 kościołów. Jeżeli informacja ta jest prawdziwa, należałoby przyjąć że w III w. (o ile nie wcześniej) istniała wspólnota łacińskojęzyczna, która sprawowała liturgię po łacinie, a czytania z Pisma Świętego były czytane właśnie w tym języku.

Psalmy śpiewano po łacinie, bowiem wokół pierwotnej i pradawnej wersji używanej w liturgii narosła taka aura świętości, że Jeremiasz naniósł jedynie kosmetyczne poprawki z zachowaniem dużej ostrożności. Następnie, jak powiedział, przetłumaczył psałterz z hebrajskiego nie dla celów liturgicznych, lecz by dać uczonym tekst i przedmiot do dysput. Christine Mohrmann sugeruje, że liturgię chrzcielną przetłumaczono na łacinę z II wieku. Nie ma co do tego pewności, lecz wiadomo, że istniał pewien okres przejściowy i że trwał on długo.

Mohrmann wprowadza użyteczne rozgraniczenie pomiędzy, po pierwsze, „tekstami modlitw”, gdzie język służył przede wszystkim jako środek wyrazu a tekstami „przeznaczonymi do czytania, czyli Epistołą i Ewangelią”, oraz, po trzecie, „tekstami będącymi wyznaniem wiary” takimi jak Credo. W tekstach modlitewnych widać przede wszystkim sposoby wyrażania siebie; w pozostałych głównie formy komunikacji. Ostatnie badania nad językiem i obrzędem, jak np. prace Catherine Bell, potwierdzają intuicyjne wyczucie Christine Mohrmann, że język pełni różne funkcje w różnych częściach liturgii, wykraczające poza zwykłą funkcję komunikacyjną lub informacyjną. Powyższe rozważania teoretyczne ułatwiają nam zrozumienie kształtowania się pierwszej liturgii rzymskiej: części, w których dominują elementy komunikacji, takie jak czytania z Pisma Świętego, zostały przetłumaczone w pierwszym rzędzie, natomiast modlitwę eucharystyczną nadal przez dłuższy czas odmawiano po grecku.

„Socjolingwistyka” – dość nowa dyscyplina akademicka – przestrzega nas, by nie traktować wybierania jednego języka względem drugiego jako sprawę obojętną bądź jasną. Z tego względu proces przejścia z greki do łaciny w liturgii rzymskiej należy rozważać w kontekście historycznym, społecznym i kulturowym. Historia starożytności wskazuje, że kształtowanie się liturgii łacińskiej było częścią szeroko zakrojonych inicjatyw na rzecz chrystianizacji kultury oraz rzymskiej cywilizacji.

W II poł. IV w. bardziej wpływowi biskupi włoscy, głównie Damazy w Rzymie i Ambroży w Mediolanie, podjęli wyzwanie chrystianizacji dominującej kultury swojej epoki. Rzym był pełen pogan, a arystokracja szczególnie trzymała się starych zwyczajów, nawet gdy oficjalnie przyjęła chrześcijaństwo. I choć Rzym nie był już ośrodkiem władzy politycznej, jego kultura nadal pozostawała zakorzeniona w mentalności elit.

Wiek IV to wiek odrodzenia literackiego, który przyniósł ze sobą odrodzenie zainteresowania „klasyką” rzymskiej poezji i prozy. Imperatorzy kultywowali ową Latinitas i łacina odradzała się na Wschodzie. Z charakterystyczną uporczywością Rzym kultywował swoje pradawne tradycje.

W związku z tym papieże pod koniec IV w. podjęli się przedsięwzięcia polegającego na pewnego rodzaju przywłaszczaniu sobie symboli rzymskiej cywilizacji przez chrześcijaństwo. Częścią tych działań było „przywłaszczanie” sobie publicznego miejsca za pomocą stawiania monumentalnych budowli. Po przetarciu szlaków przez władców dynastii konstantyńskiej polegającym na wznoszeniu monumentalnych bazylik: laterańskiej i św. Piotra, a także bazylik cmentarnych za murami, papieże kontynuowali swój program budowy, który przemienił Rzym w miasto kościołów.

Najbardziej prestiżowym przedsięwzięciem okazała się budowa nowej bazyliki św. Pawła przy Via Ostia, polegająca na zastąpieniu konstantyńskiej budowli nowym kościołem przypominającym rozmiarem św. Piotra. Kolejnym istotnym krokiem było zastąpienie pogańskich świąt cyklem chrześcijańskich świąt w ciągu roku (zob. Kalendarz Filokaliański z roku 354 n.e.). Kształtowanie się liturgii łacińskiej było częścią całości procesu ewangelizacji kultury klasycznej.

Christine Mohrmann widzi w tym szczęśliwy zbieg odradzania się języka, zainspirowanego nowościami objawienia oraz stylistycznego tradycjonalizmu silnie zakorzenionego w świecie rzymskim. Łacina liturgiczna ma rzymskie gravitas i unika wylewności stylu modlitewnego chrześcijaństwa Wschodu, co widać też w tradycji galijskiej. Łacina liturgiczna to nie włączenie języka „narodowego” do liturgii, ponieważ łacina Kanonu Rzymskiego, kolekt i prefacji mszalnych była daleka od powszedniej gwary. Język był na tyle silnie stylizowany, że zwykły chrześcijanin w Rzymie z okresu późnego antyku miałby trudności z jego zrozumieniem, głównie z powodu niskiego poziomu nauczania w porównaniu z poziomem współczesnym. Nadto rozwój chrześcijańskiej Latinitas przybliżyłby liturgię bardziej mieszkańcom Mediolanu czy Rzymu, lecz niekoniecznie rodzimym użytkownikom języków gotyckiego, celtyckiego, iberyjskiego czy punickiego.

Można sobie tylko wyobrazić Kościół Zachodni z użyciem języków miejscowych w liturgii, tak jak miało to miejsce na Wschodzie, gdzie prócz greki używano także języków syryjskiego, koptyjskiego, ormiańskiego, gruzińskiego czy etiopskiego. Sytuacja na zachodzie wyglądała zgoła inaczej pod każdym względem: jednocząca siła papiestwa miała taką moc, że łacina stała się wyłącznym językiem liturgii i istotnym spoiwem kościelnym, kulturowym i politycznym.

Łacina liturgiczna była od początku świętym językiem odseparowanym od języka powszedniego, a dystans pomiędzy tymi dwoma wzrastał wraz z rozwojem kultur i języków narodowych Europy, a cóż dopiero terytoriów misyjnych. „Pierwszy sprzeciw wobec łaciny” — pisze Christine Mohrmann — „zbiegł się z końcem łaciny średniowiecznej jako „drugim żywym językiem” , który został zastąpiony prawdziwie ‘martwym’ językiem, łaciną humanistów. Sprzeciw wobec liturgicznej łaciny w naszych czasach jest związany z osłabieniem nauki tego języka oraz prądem „sekularyzmu”(„Wiecznie powracający problem języka Kościoła”, w Études sur le latin des chrétiens, IV, Rzym, 1977r.).

Sobór Watykański II chciał rozwiązać problem przez rozszerzenie użycia języków narodowych w liturgii, przede wszystkim w czytaniach (Konstytucja o Liturgii Świętej, Sacrosanctum Concilium, art. 36, n. 2). Jednocześnie Sobór podkreśla, że: „w obrzędach łacińskich zachowuje się używanie języka łacińskiego” (Sacrosanctum Concilium, art. 36, n. 1; zob. też art. 54). Ojcowie Soborowi nie wyobrażali sobie zastąpienia świętego języka Kościoła Zachodniego językami narodowymi.

Lingwistyczny „rozbiór” katolickiego kultu Bożego po Soborze poszedł tak daleko, iż większość współczesnych wiernych z wielkim trudem recytuje Pater Noster wraz z innymi wiernymi, co doskonale widać na międzynarodowych spotkaniach w Rzymie czy w Lourdes. W epoce wielkiej mobilności i globalizacji wspólny język liturgiczny mógłby służyć za narzędzie jedności pomiędzy narodami i kulturami, nie wspominając już o tym, że liturgiczna łacina jest niepowtarzalnym skarbem duchowym, którym Kościół żył przez wieki. Na koniec warto dodać, że konieczne jest zachowanie sakralnego charakteru języka liturgii w tłumaczeniu na języki narodowe, jak nakazuje instrukcja Liturgiam authenticam z 2001 roku.

Tłumaczenie: Anna Kaźmierczak