środa, 13 października 2010

Kard. Ratzinger: Zagrożeniem dla jedności Rytu Rzymskiego jest nieokiełznana kreatywność liturgiczna

O. Matias Augé zamieszcza na swoim blogu treść listu, który otrzymał od kard. Josepha Ratzingera w lutym 1999 r. w odpowiedzi na przesłane przez siebie uwagi dotyczące wykładu wygłoszonego przez ówczesnego Prefekta Kongregacji Nauki Wiary w Rzymie w dniu 24 października 1998 do uczestników pielgrzymki z okazji dziesięciolecia motu proprio Ecclesia Dei. Poniżej zamieszczamy jego treść:

Wielebny Ojcze,
przeczytałem z uwagą Ojca list z 16 listopada 1998 r., w którym sformułował Ojciec kilka krytycznych uwag dotyczących Konferencji, którą poprowadziłem 24 października 1998 r. z okazji dziesiątego jubileuszu Motu proprio „Ecclesia Dei”.
Rozumiem, że nie podziela Ojciec moich opinii na temat reformy liturgicznej, jej wprowadzania w życie, a także kryzysu, którego powodem są pewne tendencje z tejże reformy się wywodzące takie jak desakralizacja.
Wydaje mi się jednak, że Ojca krytyka nie uwzględniła dwóch spraw:
1. Już Ojciec Święty Jan Paweł II zezwolił, wydając Indult w 1984 r., na wykorzystanie dawnej liturgii w reformie Pawła VI pod pewnymi warunkami; następnie ten sam Papież opublikował w 1988 r. Motu proprio „Ecclesia Dei”, w którym wyraził wolę wyjścia naprzeciw wiernym, którzy czują się związani z pewnymi formami dawnej liturgii łacińskiej, ponadto prosi biskupów o „hojne i na szeroką skalę” zezwalanie na używanie ksiąg liturgicznych z 1962 r.
2. Niemała część wiernych katolików, przede wszystkim z obszaru języka francuskiego, angielskiego i niemieckiego, pozostaje silnie związana z dawną liturgią, a Ojciec Święty nie chciałby powtórzenia tego, co wydarzyło się w 1970 r., kiedy nową liturgię wprowadzano w sposób wyjątkowo niewłaściwy, w okresie zaledwie 6 miesięcy, podczas gdy prestiżowy Instytut Liturgiczny w Trewirze przewidywał, że reforma tak żywo dotykającą nerwu wiary powinna być wprowadzana przez 10 lat, jeśli dobrze pamiętam.
Należałoby zatem wziąć pod rozwagę powyższe dwie kwestie, a zatem autorytet Ojca Świętego, jego duszpasterskie i pełne szacunku podejście do wiernych.
Proszę pozwolić, że odpowiem szerzej na Ojca krytyczne uwagi dotyczące mojego działania.
1. Nigdy nie twierdziłem, że Sobór Trydencki powinien był zreformować księgi liturgiczne, przeciwnie, zawsze podkreślałem, że reforma trydencka, mieszcząc się całkowicie na kontinuum historii liturgii, nie zamierzała zlikwidować innych dawnych liturgii łacińskich (których teksty istniały od ponad 200 lat) ani ujednolicać liturgii.
Mówiąc wiernym, że w myśl Indultu z 1984 r. powinni przestrzegać zaleceń Soboru, zamierzałem pokazać, że fundamentalne decyzje Soboru Watykańskiego II stanowią miejsce spotkania wszystkich tendencji liturgicznych, a więc są także mostem, który na powrót powinien połączyć różne obszary pola liturgicznego. Obecni wówczas słuchacze rzeczywiście zrozumieli moje słowa jako zaproszenie do otwarcia się na Sobór, do wyjścia reformie na spotkanie. Myślę, że każdy, kto uważa reformę za konieczną i wartościową, powinien całkowicie zgodzić się z tym sposobem przybliżenia „tradycjonalistów” do Soboru.
2. Cytat z Newmana miał oznaczać, że władze Kościoła nigdy w swojej historii nie cofnęły legitymizacji liturgii w starym rycie. Pojawiło się natomiast zjawisko zanikania liturgii, która zaczyna należeć do historii zamiast do teraźniejszości.
3. Nie chciałbym zagłębiać się w każdy szczegół Ojca listu, choć nie miałbym trudności z odpowiedzią na poszczególne krytyczne uwagi dotyczące moich argumentów. Leży mi jednak na sercu kwestia jedności Rytu Rzymskiego. Dziś jedność ta nie jest zagrożona przez małe wspólnoty wiernych, którzy, wykorzystując Indult, traktowani są jak trędowaci, jako osoby czyniące coś niestosownego, a nawet niemoralnego; nie, zagrożeniem dla jedności Rytu Rzymskiego jest nieokiełznana kreatywność liturgiczna, często wspierana przez samych liturgistów (tak jak np. w Niemczech popularyzowany jest projekt „Mszału 2000”, a o Mszale Pawła VI mówi się, że jest przeżytkiem). Powtórzę to, co powiedziałem podczas mojego wystąpienia. Różnica między Mszałem z 1962 r. a mszą odprawioną wiernie według Mszału Pawła VI jest dużo mniejsza niż między poszczególnymi „twórczymi” zastosowaniami Mszału Pawła VI. W tej sytuacji obecność poprzedniego Mszału może stać się osłoną przeciw wypaczeniom liturgii, niestety częstym, i stanowić bazę pod autentyczną reformę. Sprzeciwianie się stosowaniu Indultu z 1984 r. (1988 r.) w imię jedności Rytu Rzymskiego jest, zgodnie z moim doświadczeniem, podejściem oderwanym od rzeczywistości. Ponadto przykro mi, że nie odczytał Ojciec w moim wystąpieniu zaproszenia skierowanego do „tradycjonalistów”, aby otworzyli się na Sobór i wyszli naprzeciw jego postanowieniom z nadzieją, że rozłam na dwa Mszały zniweluje się w czasie.
Jednakowoż dziękuję Ojcu za wyrażenie swojej opinii, która umożliwiła szczerą dyskusję o sprawach, które obu nam jednakowo leżą na sercu.
Łączę pozdrowienia i wyrazy wdzięczności za pracę, jaką Ojciec wykonuje na polu formacji przyszłych kapłanów.

Oddany w Panu
+ Kard. Joseph Ratzinger

Tłumaczenie: Marta Kurian
http://www.tlumacz-wloskiego.com.pl/