czwartek, 30 października 2008

Wywiad z ceremoniarzem papieskim: Liturgia podstawą jedności

Sekcja niemieckojęzyczna Radia Watykańskiego w dniu wczorajszym zamieściła wywiad z ceremoniarzem papieskim ks. Guido Marinim. Jego tłumaczenie zamieszczamy poniżej.

Sposób, w jaki papież Benedykt XVI odprawia Mszę św., różni się od jego poprzedników. O wprowadzanie ratzingerowskiego rozumienia liturgii w praktyce papieskich celebracji troszczy się papieski ceremoniarz. Benedykt XVI postarał się o nową osobę na tym stanowisku: jest nią od roku ks. Guido Marini. 2 listopada po raz pierwszy dbał on o oprawę papieskiej liturgii. Gudrun Sailer poprosiła go z tej okazji o udzielenie wywiadu.

Monsignior Marini, jak można zdefiniować liturgiczny styl papieża Benedykta?
To nie jest łatwe pytanie, ponieważ styl liturgiczny obejmuje nie tylko zewnętrzny ale też wewnętrzny wymiar celebracji – i naturalnie właściwe rozumienie liturgii. Myślę, że liturgiczny styl papieża kładzie nacisk zarówno na właściwy umiar, z którego od dawna słynie rzymska liturgia, jak też na znaczenie misterium i sacrum. Oprócz tego widzę wyraźne zwrócenie się ku Panu, które w rezultacie obecne jest w każdym momencie celebracji.

Wraz z upływem kolejnych miesięcy wierni stopniowo dostrzegali podczas papieskich Mszy św. liturgiczne elementy, których od dawna nie było widać: stare, tkane złotymi nićmi ornaty i mitry, krzyż na środku ołtarza, Komunia św. do ust dla wszystkich, którzy Ciało Pańskie otrzymują z rąk papieża; w Uroczystość Chrztu Pańskiego papież Benedykt XVI celebrował Mszę św. w Kaplicy Sykstyńskiej „ad orientem”, a od Niedzieli Palmowej nosi pastorał z XIX wieku, podczas gdy nowoczesny pastorał papieża Pawła VI powędrował z powrotem do papieskiej zakrystii. Czy te elementy definitywne zagościły w Mszy papieskiej?
Powiedziałbym – tak, przynajmniej odnosi się to do niektórych znaczniejszych elementów, które w tym roku zostały wprowadzone, kilka z nich właśnie pani wymieniła.

Pozostańmy na krótko przy pastorale. Nowoczesny pastorał z lat 60-tych z figurą ukrzyżowanego utkwił wielu wiernym dobrze w pamięci. Dlaczego papież Benedykt korzysta teraz tylko ze starego, pozłacanego pastorału?
Ojciec Święty poszukiwał pastorału, który byłby lżejszy niż ten należący do Pawła VI – więc wskazaliśmy Ojcu Świętemu, to co mieliśmy w danym momencie w papieskiej zakrystii. Znajdowały się tam rozmaite pastorały, wprawdzie w większości były biskupie albo kardynalskie, a tylko dwa lub trzy papieskie. Z nich to Benedykt wybrał aktualnie używany pastorał. Powodem była więc całkiem praktyczna potrzeba!

W centrum każdej Mszy św. nie znajduje się kapłan, a to znaczy: także nie jest to papież, lecz zmartwychwstały Chrystus. Krytycy twierdzą więc, że niektóre z tych nowych elementów odwracają raczej uwagę wiernych, zamiast umożliwiać im skoncentrowanie się na tym co istotne. Dużo złota i koronek zbytnio rzuca się w oczy, mówi się, że lepiej należałoby po prostu używać takich paramentów i ornatów, które czynią celebransa praktycznie niewidocznym. Jak Ksiądz ustosunkowuje się do tego?
Nie sądzę, że te elementy rozpraszają uwagę. Oczywiście należy uważać na to, żeby Pan pozostawał w centralnym punkcie. Niebezpieczeństwo odwrócenia uwagi istnieje zawsze, i z tego powodu potrzeba odpowiedniej edukacji, która stale będzie ukierunkowywać na ten punkt centralny. Przecież wszystko, co pośredniczy w liturgii, także w jej szczegółach, pięknie, harmonii i okazałości, nie odwraca od tajemnicy Bożej, lecz w istocie pomaga ją dosięgnąć, przez to że jest nieskończonego piękna.

Jak daleko papież Benedykt sam inicjuje zmiany w celebracji swoich Mszy św.? Albo czy jest Ksiądz tym, który mu je proponuje?
Aby powiedzieć prawdę: W tym czasie, w którym miałem łaskę bycia w pobliżu Ojca Świętego, nie wyglądało to tak, że ja od czasu do czasu otrzymywałem od niego polecenia. To jest raczej rozmowa, wymiana zdań, swego rodzaju współpraca. Z mojej strony staram się zaproponować i przedstawić papieżowi liturgiczne kwestie. On rozważa plusy i minusy, wyraża swoją opinię i daje wskazówki, które później są w czytelny sposób wprowadzane w życie.

Na przykład?
Wskazała pani wcześniej kilka „innowacji”, w cudzysłowie, wprowadzanych do liturgii. Na przykład więc Komunię: Kto otrzyma ją z rąk papieża, otrzyma ją na kolanach. Tę propozycję podchwycił Ojciec Święty i spotkała się ona z jego stosownym zarządzeniem.

Nie mało wiernych, zwłaszcza w krajach zachodnich, broni się przed Komunią do ust, także z powodów higienicznych. Czy Komunia do ust pozostanie normą w celebracjach Eucharystii?
Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie o sposób udzielania Komunii. Mogę jednak powiedzieć, że decyzja udzielania w papieskich Mszach Komunii św. do ust, została podjęta, aby potwierdzić ogólną zasadę. Mianowicie, że Komunia do ust jest zwykłą formą udzielania Komunii św. Praktyka Komunii do ręki dopuszczalna jest na zasadzie indultu udzielanego przez Stolicę Apostolską poszczególnym Konferencjom Episkopatów, które o to poprosiły.

W czym zawiera się głębsze znaczenie Komunii do ust?
Ten sposób uwydatnia znaczenie realnej obecności Pana w Eucharystii. Zatem pomaga on wiernym, zbliżyć się do tajemnicy eucharystycznej Komunii z większym oddaniem – nieszkodząc tym wartościom, tak jak to czyni z pewnością Komunia do ręki. Poza tym obie formy zostały zachowane obok siebie w papieskiej Mszy św. Jedni wierni otrzymują Komunię do ust, a inni do ręki.

W lipcu 2007 r. papież Benedykt XVI w swoim motu proprio Summorum Pontificum dopuścił nadzwyczajną formę rytu rzymskiego Mszy św. do powszechnego stosowania. W czym widzi Ksiądz siłę starej Mszy?
Ona zawiera się w potędze Tradycji Kościoła. Niesie ze sobą głębokie poczucie sakralności, świętości, co jest zawsze ważnym elementem obrzędów liturgicznych.

A siła „zwyczajnej” formy Mszy św.?
Uważam, że siła reformy liturgicznej Pawła VI polega na tym, że liturgia została oczyszczona z pyłu i piasku, który zgromadził się w niej na przestrzeni wieków. W tym sensie reforma liturgiczna była błogosławieństwem, darem, który przyjęty został z wielką wdzięcznością Panu. Oczywiście, skoro ta reforma, jak to działo się w niektórych szczególnych przypadkach, doprowadziła do nadużyć, do oszpecenia, do zdrady wielkich liturgicznych tradycji Kościoła, wówczas utraciła ona swoje bogactwo.

Co może sprzyjać poczuciu misterium w Mszy św.?
Myślę, że to jest owoc zrozumienia tego, czym jest liturgia, czym jest tajemnica, co ma być treścią celebracji. Jeśli zdamy sobie sprawę, że najważniejszy jest Pan, tajemnica jego śmierci i jego zmartwychwstania, ponawiana dla zbawienia świata, nie można wówczas w ogóle nie dostrzec tego wymiaru sacrum. Dlatego myślę, w związku z tym, że należy przywrócić w sercu prawdziwe znaczenie celebracji.

Czy w celebracjach papieskich będzie więcej łaciny?
Muszę powiedzieć, że łacina jest już obecna w wielu częściach papieskiej liturgii. Wydaje mi się, że osiągnięta została właściwa równowaga. Na swój sposób papieskie celebracje podkreślają znaczenie łaciny w liturgii i równocześnie znaczenie języków narodowych tam, gdzie jest to stosowne.

Monsignor Marini, urodził się Ksiądz w 1965 r, i jest przedstawicielem młodszej generacji księży w służbie Stolicy Świętej. W 1989 roku, gdy odebrał Ksiądz święcenia, reforma liturgiczna została już zakończona. Dzisiaj obserwujemy w Kościele katolickim nową debatę nad liturgią, często w dość agresywnych tonach. Jakie ma Ksiądz w związku z tym wrażenia?
Gdy się urodziłem, na II Soborze Watykańskim opracowano właśnie Konstytucję "Sacrosanctum concilium". Nie uczestniczyłem bezpośrednio w tym, co dzisiaj jest "nadzwyczajną formą rytu rzymskiego". Muszę powiedzieć, że czasami odbieram już te głośne tony w liturgicznej debacie z pewnym zaskoczeniem. Dlatego też myślę, że właśnie liturgia powinna być podstawą jedności, a nie podziału. Jeżeli w Mszy św. odłoży się na bok ideologiczne zapatrywania, natomiast pokornie i uważnie przysłuchiwać się będzie temu, co w tej sprawie ma do powiedzenia Kościół i Urząd Nauczycielski Papieża, wówczas możemy z powrotem osiągnąć jedność i pokój. Oczywiście postępujmy naprzód - ponieważ zawsze musimy iść naprzód, nie możemy nigdy zawracać - jednakże nie możemy stracić z oczu wielkiej Tradycji Kościoła. Dlatego naprawdę mam nadzieję, że spokój i opanowanie mogłyby wciąż przyczyniać się do rozwoju w ciągłości.